Witajcie
Dziś wielki dzień. Nie wiem, czy bardziej dla Was czy dla mnie bo to moje pierwsze Candy.
Nie będzie ostatnie, bo obdarowywanie jest takie przyjemne. Na dodatek spotkałam tu tak dużo wspaniałych osób, że aż serce rośnie. Lubie dawać prezenty więc będę je dawać:)
Kochani moi zaczynamy! Ha, ha ja już wiem, któ wygrał bo Marysia losowała zaraz po szkole:)
Na początku dodam, że zachwyciła mnie ilość osób biorących udział. Zrobiło się ponad trzydzieści. Wszystkim bardzo dziękuję.
Do rzeczy
Maszyna losująca przygotowana.
Sierotka też. ( Mamo tylko nie mów do mnie Marysia bo ja Michasia jestem).
I mamy zwycięzcę. Wszystkie żuczki, muszki, motylki i pszczółki potwierdzają zgodność losowania z regulaminem.
The winner is....
Attea attea27.
Serdecznie gratuluję i proszę o adres do wysyłki.
Teraz zmienimy trochę atmosferę.
Czarne chmury krążą dookoła mnie.
W piątek rozchorowała się kocica. Zapalenie pęcherza, zastrzyki antybiotyk. Wizyta u weterynarza w piątek, kolejna w sobotę, cały tydzień na pigułach.
Sobota, niedziela remont stał, nie dało się inaczej.
Poniedziałek- rozchorował się pies. Wszystkie psiary! Uważajcie na swoich pupili, zakraplajcie na kleszcze a najlepiej załóżcie obrożę przeciw pchłom i kleszczom. Ja mojego jeszcze w tym roku nie pryskałam i się dorobiłam. W sobotę usunęłam mu kleszcza, dziś mam babesiozę. Mam nadzieję, że tak się to pisze. Paskudna choroba odkleszczowa. W kilka dni zabija psa, niszcząc jego krwinki, uszkadzając wątrobę i nerki. Tylko szybko podany antybiotyk może psisko uratować. Co najciekawsze te chorobę roznosi jeden szczep robala występujący na mazowszu i mazurach. U mnie roznosi a u sąsiada za płotem nie! Szczyt ataków to wiosna i jesień. Tak się złożyło, że Luis zalicza wszystkie turnusy bo ostatnio chorował w październiku. Wtedy było ciężko bo nie zdawaliśmy sobie sprawy. Pojechaliśmy trzeciego dnia z psem bliskim agonii. Tydzień jeździłam z nim na kroplówki ale odratowałam. Tym razem wystartowałam na samym początku choroby.
Jeśli rodzi się Wam pytanie jak rozpoznać to już wyjaśniam.
Jeśli ostatnio pies miał kleszcza albo nie wiecie o tym a teraz: nie je, nie pije, nie sika, jest osowiały, nie wykonuje swoich własnych codziennych rytuałów to do lekarza.
Na początku choroby poza wymienionymi występuje również wysoka temperatura. Możecie ( jeśli ktoś lubi;)) zmierzyć mu temperaturę w odbycie. Właściwa dla zdrowego psa to 38-39 stopni C. Mój miał dziś 41. Potem antybiotyk, kroplówa, przeciwbólowo i kolejnego dnia to samo. Tak teraz mam. Cale szczęście, że pies przeżyje. Kolejny raz uratowała mu życie. Żyje koleś rok z kawałkiem a już trzeci raz w bezpośrednim zagrożeniu jego krótkiego życia.
Ale się nagadałam.
Może trochę kolejność pomylę ale... Nie gniewajcie się.
W głowie mam mętlik. Wczoraj późnym wieczorem dostałam wiadomość o śmierci matki znajomego. Wiadomo, że nie są to informacje oczekiwane.
Jeśli mi za mało to mogę dołożyć. Siedzę sobie i do męża mówię: co nas jeszcze spotka? W tej chwili przychodzi sms z wiadomością o śmierci kolegi. Kolega w pewnym sensie z pracy, lat 45. Na Boga! To nie jest wiek, aby umierać. Tak bardzo mi przykro. A im śmierć bliżej mnie tym dziwniej.
I teraz siedzę i siedzę i tonę w bałaganie, ale czym że jest bałagan w porównaniu z troskami innych!
Tymczasem, a zwyciężczyni Candy jeszcze raz gratuluję.