Swoją drogą nieźle nas, mazowieckich ludzików, urządzili w tym roku. Ferie w drugiej połowie lutego, więc atmosfera już praktycznie wiosenna. Śniegu ni widu, ni słychu, temperatura plus 10
a słonko świeci jak ta lala:)
Ale to dobrze, bo zawsze jest dobrze:) Jakbym nie patrzyła wszystko zawsze się układa, po myśli marzyciela. Nart w tym roku i tak nie miało być a pogodę wiosenną można wykorzystać na sprzątanie ogrodu. Dziś ruszyliśmy do boju i mniej więcej przejrzało.
Ostatni tydzień miałam wolne i poświęciłam go głównie na rękodzieło i rozwój własny:)
Nosić mnie zaczyna straszliwie i dom powoli się zapełnia.Głównie decoupage, schabby chic, ruszyłam z manekinami. Z góry mówię, Reniu kochana, ty się nie obrażaj o mój manekin! Ja zadzwonię, jak obiecałam tylko koncepcję jeszcze łapię:) Pierwszy poszedł na żywioł bo bardzo mi się go chciało a teraz będzie na spokojnie:)
Oj, to może trochę zdjęć?
Manekin nie jest gotowy, takie coś z szyi będzie mu wystawać. Normalnie nie mogłam sie powstrzymać:)
Obrazki...
Jak widać na zdjęciach w końcu pojawiło się słońce:) Wszystkich fotografujących serdecznie więc pozdrawiam. Teraz praca pójdzie jak z płatka:)
Szydełkowa poduszka, jako początek kompletu oraz nowy klosz. Dziś są już dwa nowe klosze...
Ufff!
Przebiegłam się jak zawsze...już mówiłyście mi, że ja zawsze gdzieś biegnę.
Ale jak tu nie biec skoro życie takie krótkie, tyle spraw do załatwienia, do zrobienia, tyle osób do wyściskania:)
Kochani! Życzę Wam wspaniałego tygodnia pełnego słońca. Niech się rozwiośni wiosna.
Serdeczności
Polinka
Ps. Cieszę się, że tak dużo osób chętnych na candy i w ogóle bardzo dziękuję:)