niedziela, 23 lutego 2014

W pogodni za rękodziełem

Chciałoby się powiedzieć ferie, ferie i po feriach.
Swoją drogą  nieźle nas, mazowieckich ludzików, urządzili w tym roku. Ferie w drugiej połowie lutego, więc atmosfera już praktycznie wiosenna. Śniegu ni widu, ni słychu, temperatura plus 10
a słonko świeci jak ta lala:)
Ale to dobrze, bo zawsze jest dobrze:) Jakbym nie patrzyła wszystko zawsze się układa, po myśli marzyciela. Nart w tym roku i tak nie miało być a pogodę wiosenną można wykorzystać na sprzątanie ogrodu. Dziś ruszyliśmy do boju i mniej więcej przejrzało.
Ostatni tydzień miałam wolne i poświęciłam go głównie na rękodzieło i rozwój własny:)
Nosić mnie zaczyna straszliwie i dom powoli się zapełnia.Głównie decoupage, schabby chic, ruszyłam z manekinami. Z góry mówię, Reniu kochana, ty się nie obrażaj o mój manekin! Ja zadzwonię, jak obiecałam tylko koncepcję jeszcze łapię:) Pierwszy poszedł na żywioł bo bardzo mi się go chciało a teraz będzie na spokojnie:)
Oj, to może trochę zdjęć?

Manekin nie jest gotowy, takie coś z szyi będzie mu wystawać. Normalnie nie mogłam sie powstrzymać:)



Obrazki...


 
Pudełeczko...

Jak widać na zdjęciach w końcu pojawiło się słońce:) Wszystkich fotografujących serdecznie więc pozdrawiam. Teraz praca pójdzie jak z płatka:)

Szydełkowa poduszka, jako początek kompletu oraz nowy klosz. Dziś są już dwa nowe klosze...

Ufff!
Przebiegłam się jak zawsze...już mówiłyście mi, że ja zawsze gdzieś biegnę.
Ale jak tu nie biec skoro życie takie krótkie, tyle spraw do załatwienia, do zrobienia, tyle osób do wyściskania:)
Kochani! Życzę Wam wspaniałego tygodnia pełnego słońca. Niech się rozwiośni wiosna.
Serdeczności
Polinka
Ps. Cieszę się, że tak dużo osób chętnych na candy i w ogóle bardzo dziękuję:)

niedziela, 16 lutego 2014

Hrabia Ledóchowski

Siatka Ledóchowskiego- metalowa siatka powstała z arkusza metalowego, powszechnie stosowana jako materiał podkładowy do tynków...
Chodziłam od dłuższego czasu, pytałam, w czoło się pukali. Nie trudno sobie wyobrazić, co się dzieje, jeśli w sklepie typowo męskim pojawia się kobieta i opowiada coś o siatce z oczkami
w kształcie plastra miodu... Chodziłam po wielu sklepach aż trafiłam. Co ciekawe o siatce Ledóchowskiego powiedziała druga kobieta, dogadałyśmy się czyli:)
Hm, Ledóchowski, to jakiś hrabia chyba był nie? Albo ksiądz czy coś?

Przejrzałam internet, przeniosłam się na chwilę w czasy jakże mi bliskie. Uwielbiam klimaty starych majątków, zarządców. Historie o tym, jak to kiedyś funkcjonowało, ile miejsc pracy dawało. Że wszyscy żyli jak wielka rodzina, każdy miał swoje miejsce. Był i subiekt, i pryncypał. Tak piękne słowa, które wyszły z użycia. Niestety nie dane jest mi żyć w tych czasach, a szkoda:)
Rozpoczęłam więc przygodę z hrabią pewnym:)
Mamy w blogowym świecie genialnie uzdolnioną ITĘ. Ilekroć zaglądam do niej żałość mnie wielka bierze, wielka i motywująca. Spod jej rąk wychodzą prawdziwe cacka, rupiecie w rarytasy zamienia. Na podstawie jej wzorca zrobiłam swoje pierwsze klosze z siatki hrabiego Ledóchowskiego, warszawskiego właściciela fabryki metalu. Jakże praktyczny wynalazek:)




Okno w sypialni zmieniło aranżację, jest bliżej wiosny i jakoś radośniej:) Dodam, że wszystkie drewniane elementy to efekt przeszukiwania pewnego sklepu ze starzyzną. Już zamówiłam wszelkie gałki, pourywane nóżki, tralki, deseczki, pudełeczka. Nigdy nie wiadomo, do czego się to przyda a kloszy zdecydowanie będzie więcej. Są takie romantyczne! Przy okazji trafił się drewniany świecznik i przeszedł lifting.


Wskazówka dla wszystkich chcących zająć się siatką Ledóchowskiego- nie zaczynajcie pracy bez rękawic ochronnych! Łapska mam tak pocięte i obolałe...ale mądry Polak po szkodzie:)

Miałam ostatnio wiele szczęścia i candy u MIKI wygrałam. W ten oto sposób w dniu 14 lutego dostałam prawdziwą walentynkę, choć ja raczej nie obchodzę tego święta. Miłością staram się otaczać każdego dnia bo bardzo mi z nią do twarzy:) Tym razem, chwilę po godzinie 17 (choć u mnie listonosz już wtedy raczej nie jeździ) otrzymałam serduszkowe pudło. Całe obklejone!
W środku serduszek moc, jak na serduszkową rozdawajkę przystało.


Wianek był kompletną niespodzianką. Rękawice będą należeć do tych ulubionych:)Serduszka już wykorzystane we wnętrzach. Dziękuję najmocniej Monisiu.
Nadchodzi dobry tydzień:) Mam wolne, więc czas zagospodaruję rękodziełem:)
Na koniec trochę mojej wsi. Tak "mieszkają" moje jaja i mleko u pani Basi. Co sobota praktykujemy wyjazdy do niej, więc jaja i mleko są wiejskie. I jakie smaczne!


Ściskam Was serdecznie, dziękuję za komentarze pod ostatnim postem i wielką pomoc w szukaniu kota. Jeszcze nie znalazłam nowego członka rodziny, ale co się odwlecze. Jakby ktoś słyszał o białej, puchatej kuli lub białym, puchatym dużym to ja chętnie:)
Tymczasem
Polinka
Ps. Nieustająco zapraszam na CANDY

poniedziałek, 10 lutego 2014

DOM i prośba o kota:)

"Ja też bym siedział w domu
gdybym go miał
gdzie by mruczał kot
najmrukliwszy z kotów
i kwiaty pelargonii
kwitły w oknie
I najprawdziwszy pies
siedziałby blisko drzwi
wyszczekując swój świat
pełen błyszczących kości..."

Posłużyłam się fragmentem wiersza mojego taty...
Dziś spędziłam dzień na czekaniu:) Słomianą wdową na chwile się stałam, ukochany pojechał załatwiać bardzo ważne sprawy. Wróci, za kilka godzin, pewnie na obiad. Zje, odsapnie, pójdziemy na spacer...:)
Wyszło tak, że nic nie wyszło, bo zanim wrócił, to już za późno na popołudniową kawę było, spacer też. Ale to nic...Wrócił do domu.
A ja cały dzień recytowałam wiersz o domu i krzątałam się. Lubię mieć posprzątane, podlane, wypolerowane. Bo dla mnie tak powinno być w domu. I co ciekawe, staję się coraz większą amatorką sprzątania. Cenie sobie spokój czystego domu, pozmywanych naczyń. Wtedy tylko kapcie założyć i zejść na śniadanie nie martwiąc się zalegającymi talerzami z wczorajszego obiadu. Mam nadzieję, że wiecie, o czym mówię prawiąc te swoje mądrości:) Nie chodzi o oszołomkę latającą z miotłą i grzmiącą, tylko o harmonię, którą daje porządek. Jest wtedy czas dla myśli, swobodnego ich przepływu.
Dom powinien być ostoją... Dom, to miejsce, do którego się wraca po przebytym dniu, z radością lub smutkiem. W domu mieszkają kochające się osoby, jest pozytywna energia.
A kiedy zrobi ci się źle na sercu, wtedy drzwi zamykasz i jesteś sam, wśród swoich. W domu...
Naszło mnie dzisiaj:)

Mam prośbę:)
Jakoś tak mi się pozytywnie wydaje, że być może to jest bardzo dobre miejsce na takie ogłoszenie.
Ludzie dobrego serca, kochani moi:)
Zwracam się do Was z prośbą o pomoc w adopcji kota:)
Mój dom, wiejska chata, przyjmie nowego lokatora. Kot powinien być mężczyzną (ze względu na starego Babula, który normalnie bije wszelkie laski i nie szanuje wcale:)). Kot najchętniej posiada maść jasną- białą, kremową... Jest kotem dzieckiem (Kici, kici- mini, mini) lub zupełnie dorosłym kotem. Może być kotem kalekim czy jakimś w dziwnej potrzebie, niewidomym czy coś. Duże gabaryty będą dodatkowym atutem, sierść dłuższa również, choć nie pers.
Czy macie może koło siebie takie kocie w potrzebie? Chętnie zaadoptuję, miłością otoczę, dom dam:)
Niestety, musi to być województwo mazowieckie ze względu na transport.
Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie... bardzo proszę:) Rodzina czeka:)

A tymczasem...
Spełniłam swoje marzenie o pudełku z gałką:)


Pudełeczka nabyłam w totalnym grzebalcu, odczyściłam, ponaklejałam:)


Problem ze światłem jak zawsze ale wiosna idzie kochani:) Śniegi topnieją, ptice śpiewają, dusza się raduję więc dobrze będzie:) Bo jakże by inaczej!

I kilka migawek z domu.







Nastrojowo się z wami pożegnam. Dobrej nocy. Dziękuję za tak liczne zapisy na CANDY.

 

Polinka z chatki
...o kota prosząca:)

wtorek, 4 lutego 2014

Urodziny i candy

Witajcie:)
Dziś czwarty lutego. Magiczna data wyznaczająca początek mojego nowego świata.
Czwartego lutego roku poprzedniego napisałam pierwszy post!
Jak było? Strasznie, na dziko i kompletnie spontanicznie. Blogger była dla mnie czarną magią
i pierwsze sporo godzin przesiedziałam kompletnie sfrustrowana.
Jak sobie poradzę w tym świecie? Jakby nie było, kompletnie obcym... To wielka różnica podglądać czyjeś zmagania, szczególnie anonimowo, ale napisać?
Nie mówię oczywiście o inteligencji ( wiecie, bo co jak co?!) :). Martwiłam się, czy będę miała
o czym pisać, czy ktoś tu w ogóle zajrzy. Czy spodoba się to, co piszę? W końcu internet to wielki supermarket...
Dziś mija rok.
Nie żałuję założenia bloga. To była dobra decyzja, choć faktycznie na początku nie miałąm specjalnie o tym pisać;) Teraz raczej brakuje czasu...
Kochani! Przez ten rok rozwinęłam się bardzo. Dom zmienił oblicze, robótki różne sypią się jak
z rękawa. Zdobyłam całkiem pokaźną kolekcję Laursena choć wcześniej wydawało mi się to zbyteczne. Weszłam w tajniki schabby chic, vintage, rozmalowałam się na maksa.
I najważniejsze!
Prowadzenie bloga, codzienny kontakt w Wami daje mi radość. Myślę, że jestem bardziej pogodna, spokojniejsza. Cieszy mnie więcej spraw bo... zaglądanie do Was, czytanie waszych komentarzy to jak codzienny kontakt z przyjaciółmi. Dobre słowa mają magiczną moc izdrawiania. Bo co by się nie działo zawsze jest ktoś, a nawet wiele osób, kto podniesie na duchu. I nie jest to przesłodzone!
To prawdziwe wsparcie i blogowa przyjaźń.
Przez ten rok wiele z Was zapisało się głęboko w mojej pamięci. Wasze życie jest w pewnym sensie częścią mojego, moje waszego. To fajna bliskość:)
Przez ten rok otrzymałam od was mnóstwo bezinteresownej pomocy. Jednej się chciało kubasy w Ikei dla mnie dokupić, drugiej podesłać katalog z inspiracjami do pokoju Młodego, trzecia mi przesłała wór z gąbką, czwarta zakładki zrobiła. Wy, moje kochane dziewczyny, wiecie, o kim piszę! Potem zaczęły się paczki świąteczne... Wiecie, jakie to miłe? Bo te prezenty są prosto z serca! Bezinteresownie!
Nie będę wymieniać osób, z którymi się czuję wybitnie związana...to Wy wszyscy, nieustająco zaglądający do mojego świata, piszący wspaniałe komentarze...
Dziękuję za ten rok! To był jeden z lepszych w moim życiu i proszę o więcej:)
W prezencie, choć nic nie jest w stanie oddać, zadośćuczynić za waszą przyjaźń....
Ogłaszam rozdawajkę.
Zrobiłam dla was wiosenny wianek, w uwielbianym ogólnie kolorze miętowym.
Własnoręcznie, a jak:)
Do tego podaruję Wam dwa jajeczniki, niebieskie Laursenowe, aby rozświetlić nadchodzącą wiosnę.




Zasady takie, jak wszędzie:)
 - zostawcie komentarz pod tym postem do 21 marca do północy zgłaszając chęć udziału w losowaniu
 - dodajcie mój blog do obserwowanych chyba, że już obserwujecie (publicznie) - dziękuję!
 - zamieście podlinkowany baner na swoim blogu
 - osoby nie posiadające bloga zostawiają adres mailowy w komentarzu.


Banerek do pobrania:




Losowanie odbędzie się 22 marca, po nim nastąpi natychmiastowa wysyłka:)
Zachęcam, zapraszam.
Ps. Jeśli liczba nowych obserwatorów znacznie wzrośnie to dorzucę miętową Laursenową miseczkę do musli:)
Miłej zabawy, mam nadzieję, że nagrody się spodobają:)
Polinka