niedziela, 30 kwietnia 2017

Oporów

Zmęczona jak nieszczęście, ale mamy to!
Cegła i tapeta wylądowały na swoim miejscu. Latami słuchałam od Ukochanego, jakim złem jest tapeta, jak trudno się ją układa, ile zachodu zajmuje przygotowanie ścian, przez co podchodziłam do tematu niechętnie.  Dziś wiem, że było warto, układa się wspaniale, metrów przybywa natychmiast, robota jest czysta i przyjemna. Do tego zobaczyć błysk w oku ślubnego i nutkę podziwu- bezcenne!
Niebawem pokażę zdjęcia gotowych projektów a dziś będzie krótko
o majówce.
Jak wypoczywacie moi mili? W domowym zaciszy czy raczej wyjazdowo?
Pogoda nas w tym roku niestety nie rozpieszcza ale jestem przekonana, że część z was wyjechała.
Cudze chwalicie a swego nie znacie... Chciałabym z wami na ten temat trochę porozmawiać. Czy w waszej okolicy są miejsca warte odwiedzenia
z rodziną w weekend? Z całą pewnością! Może zastanówmy się nad wypromowaniem ich? Może chętnie byście pojechali a nawet nie wiecie, że warto?

Ja zaproponuję wam Oporów, pomiędzy Płockiem a Łodzią, nieopodal Kutna.
Mieści się tam ceglany zamek wzniesiony w stylu gotyckim w XV wieku  przez biskupa kujawskiego Władysława Oporowskiego. Dawniej stanowił centrum rozległych dóbr ziemskich rodu Oporowskich herbu Sulima.Przechodził z rąk do rąk a dziś krążą o nim legendy, które zaczerpnęłam z wikipedii.


Władysław Oporowski miał ponoć wybudować podziemne, ukryte przejście
z zamku do pobliskiego klasztoru oo. Paulinów. Po latach miała je odkryć oporowska kasztelanka, która była zakochana w miejscowym przeorze.
W tunelu miało dochodzić do spotkań kochanków, lecz pewnego razu owe przejście zawaliło się, grzebiąc na zawsze zakochanych. Nie jest jasne, czy było to spowodowane gniewem Bożym, czy też mężowskim. Według legend, do dziś można usłyszeć jęki nieszczęsnych kochanków, dochodzących zza kaplicy zamkowej. Duchy zmarłych mają też pojawiać się przy murach zamku oraz przechadzać się po korytarzach klasztoru. Pamiątką po owym zdarzeniu jest głaz, leżący na tak zwanym zapłociu. Legenda panny i jej kochanka nadal jest żywa, bo w 2010 roku zamkowy monitoring miał zarejestrować tu tajemnicze zjawiska. Stało się to 15 lipca 2010 roku, kiedy to o 3 nad ranem zamkową kaplicę wypełniła tajemnicza i pulsująca poświata. Ponadto zarejestrowano krążący po podłodze promień i białe obiekty, włączył się też alarm. Niecały tydzień później (20 lipca) sytuacja się powtórzyła. Nagranie umieszczono w serwisie YouTube.
 




Znana jest tez legenda o tak zwanej „Białej Damie”. Miała nią być kasztelanka Barbara Tarnowska, żyjąca na zamku w XVII wieku. Jeden z jej sług miał na łożu śmierci nawrócić się na katolicyzm. Kasztelanka kazała pobić kapłana, zdążającego do umierającego sługi. Ksiądz zmarł,
a oo.Paulini przegrali proces z Barbara Tarnowską, lecz i tak spotkała ją kara, a jej duch ponoć nadal błądzi i cierpi męki.




Z kolei późniejszy właściciel oporowskich dóbr, szlachcic litewski Józef Sołłohub, jest związany z inną legendą. Miał on zaprzedać duszę diabłu w zamian za bogactwa. W czasie panowania Sołłohuba odbywały się liczne i huczne bale, polowania i uczty, pełne wytrawnych dań i przepychu. O ich skali opowiadano ponoć przez długie lata, co mogło dać powód do stworzenia tej barwnej legendy.

Zapraszam, zaplanujcie sobie tę podróż.
Z przyjemnością zobaczę, co można ciekawego obejrzeć w waszej okolicy. Podzielcie się, być może będzie to początek wielkiego, blogowego podróżowania.
Serdeczności
Polinka

Rury i konstrukcje stalowe znajdziecie pod adresem
http://www.sandc.pl/konstrukcje-stalowe/transporteryslimakowe

czwartek, 27 kwietnia 2017

Top ten

Nowości wnętrzarskie, dekoracje na topie, choćbyśmy się zarzekały, że nas nie interesują, jednak przenikają i pojawiają się w naszych domach. Jest dokładnie jak z modą, prędzej czy później nosimy jeansy z dziurami czy trampki na koturnie. Przyznacie, że coś w tym jest.
Na mnie to oddziałuje niewątpliwie, choć od wielu lat wystój mojego domu nazwałabym własnym:) Własnoręcznie wybieram spośród nowości i sukcesywnie wprowadzam do wnętrz.
Mój "top ten" na najbliższy czas jest rewolucyjny!:) Jak na mnie przynajmniej.:)
W weekend ułożę cegłę na schodach i odmaluję. Zaraz potem zabieram się za kładzenie tapety...w kratkę. Każdy, kto widział Szelągowską wie dokładnie, o co chodzi:) Ona może za dużo jej położyła w swoich programach, ale nie kładła u mnie w domu:) Podoba mi się bardzo. Dla nastolatki w sam raz, wyrazista i śliczna. Nie mogłam się oprzeć w sklepie choć długo myślałam. Nuuuda ale wolę mieć ją u siebie niż nie:)


Sypialnia również przechodzi metamorfozę za sprawą koloru złotego. Mam już zasłony, ramę bez lustra, teraz dołożę pałacowe poduchy oraz chwosty. Do tego klimatu bardzo pasują mi miedziane, zabytkowe dodatki.

Jak widzicie w powyższych propozycjach jest dużo klasyki oraz nowoczesności. Dokonuję własnych wyborów, niekoniecznie kierując się modą. Warto obserwować rynek, przestawiać i wszystko dobierać względem siebie. Nie wolno też urządzać wnętrza w sieciówce:) Okej, ktoś się postarał i stworzył pokój do kupienia, wszystko do siebie  idealnie pasuje, wystarczy wstawić, ale chcąc mieć coś swojego nie wolno takich rzeczy robić. Jak dziś pamiętam korytarz koleżanki przeniesiony wprost z sieciówki, było bardzo ładnie i...jak nie u niej. Grunt, że pasowało:)
Jakie są wasze plany na najbliższe zmiany? Podzielcie się!
Serdeczności
Polinka

Przepustnice powietrza znajdziecie na stronie medynski.pl http://www.medynski.pl/category/przepustnice


wtorek, 25 kwietnia 2017

Przegląd prasy

Za oknem leje deszcz. To świetnie! Pomyślałam sobie i uśmiecham się szeroko.
Bo dlaczego mam się nie uśmiechać? Wszystko jest kwestią podejścia a dla mnie deszcz to zielony ogród.
Zielony to wg Pantonu kolor tej wiosny...zielony dla nas wszystkich zawsze jest kolorem wiosny i na zielone właśnie czekamy.
Ja tu gadu gadu a będzie o wnętrzach jak zawsze.
Wedle najnowszych trendów wnętrza wypełnione antykami, gobelinowymi poduchami, strojnymi zasłonami w tym sezonie są faux pas. Wnętrza w stylu skandynawskim, ze względu na swój chłód też już nie są na miejscu. Teraz poszukuje się ciepłych wnętrz skandynawskich:) Skoro dosłownie ciepłych to może przenieśmy do nich gobelinowe poduchy i stwórzmy wnętrze zgodne z aktualnymi trendami?



"Wnętrza urządzane w 2017 roku mają być przede wszystkim przyjazne dla domowników". Tu się muszę zgodzić, tylko rozszerzę ten trend na wszystkie sezony robiąc go ponadczasowym...:)
Czytając dalej: " Trend na ciemne wnętrza to odpowiedź na trudne czasy geopolityczne. Ze względu na niestabilną sytuację na świecie ludzie potrzebują wnętrz przytulnych, które pomogą im zapewnić atmosferę bezpiecznego schronienia. Stłumione, ciemne kolory idealnie nadają się do stworzenia takiego klimatu. Jest to trend stojący w opozycji do jasnych i otwartych wnętrz w stylu skandynawskim, które dominowały przez wiele sezonów."
Czytam dalej, że "hygge" już nie jest w modzie teraz przechodzimy na... "analogue workshop" czyli wszyscy szybko do garażu, podręcznik "Zrób to sam" do ręki i dbamy o tradycję rzemiosła w Polsce.

Kochani, zastanawiam się czasem, kto pisze te mądrościowe teksty? Czy temu komuś coś dolega?:)
Miałam ochotę poszukać, zainspirować się a stwierdzam jedynie, że droga, którą wybieram, własna, jest jedyną słuszną. I tak co jakiś czas powracają wzorce, przerabiamy szafki na stoliki,  wyciągamy narzuty z pawlacza, doszywamy kwiatki. Mam wrażenie, że wszystko już wymyślono.
Też tak macie? Czy jest jakiś "must have" tego roku?
Czekam na wasze opinie
Tymczasem
Polinka

Obróbka plastyczna metali na stronie http://gieciewalcowanie.pl/







poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Nowe osiedle



W pamięci mam pierwsze mieszkanie moich rodziców. Kawalerka z ciemną kuchnią, na poddaszu, nie mam pewności, czy to nie była tzw zaadaptowana pralnia. Prl w warszawskim blokowisku, na nowobudowanym osiedlu Bródno. Szczyt marzeń młodych małżeństw. Ciasne, ale własne. Z widokiem na las, płonący swego czasu, czego nie omieszkałam uwiecznić na jednym z pierwszych obrazów w dzieciństwie. Przypuszczam, że arcydzieło to nie było, ale kochający rodzice wiele lat wspominali moją twórczość.
W każdym razie las płonął, patrzyłam na to z okna na jedenastym piętrze i w ten sposób tworzyłam swoje pierwsze wspomnienia z dzieciństwa.
 

W PRL na mieszkania czekało się latami, zakładało się książeczki mieszkaniowe z wielką wiarą, że jak pociechy dorosną to przeniosą się na swoje. Książeczki dorosłości większości nie dotrwały, system przeszedł na kapitał i już ciężej było.



Dziś dokładnie nie wiem, jak wspominać PRL. Czy jako dobry okres, pełen życzliwych sobie ludzi czy katastrofę gospodarczą, zapaść narodu. We wszystkim widzę plusy i minusy choć dzieciństwo wspominam wspaniale. Starte kolana na rowerze, odciski na dłoniach od huśtawek, wielkie przygody i wyprawy z przyjaciółmi, którzy przyjaciółmi przecież byli. Kilka dziewczyn z jednego osiedla, muszkieterki, każda ze swoją lalką na kocyku.
I choć od pamiętnego mieszkania na jedenastym piętrze przeprowadzałam się parę razy to nadal jestem tą dziewczyną z nowego osiedla na Bródnie, z czasów PRL.

Nie o wspomnienia dawnych lat tutaj jednak chodzi lecz o dzisiejszy rozwój. Z przyjemnością oglądam dzisiejsze bloki, bardziej przystępne rodzinie. To już nie czasy dziesięciopiętrowych, pięcioklatkowych, na milion mieszkańców każde. Do zakupu też nie stoi się latami w kolejce, choć dzisiaj trzeba mieć kapitał zwany raczej kredytem. Coś za coś:) Kupić jednak można od ręki i zamieszkać już nie z widokiem na las lecz na stadion narodowy.
 
http://apm-development.com.pl/



Moje Osiedle Konratowicza skomunikowane w każde miejsce, sklepy pod nosem. Kapitalizm pełną gębą.
Tak, tak, to samo osiedle trzydzieści parę lat później. Dobrze, że idziemy z postępem.
Z przyjemnością przeniosłam się w odległe czasy. 
Tymczasem
Polinka

niedziela, 23 kwietnia 2017

Na temat

Jeszcze jedno...
Raczej nie zdarza mi się pisać dwóch postów jednego dnia ale temat jest konkretny.
Przeczytałam właśnie tekst i wyjść mi z głowy nie może.
Generalnie o ludziach, którzy w swoim mniemaniu są pępkiem świata, narzucają swoją wolę, panoszą się w miejscach publicznych bo...im się należy.
Oczywiście, że spotkałam, spotykam takich ludzi i zgodzić z wypowiedzią się muszę jednak...
Patrzę na to w inny sposób. Choć może dokładniej to w ogóle na to nie patrzę. Nie denerwują mnie chamscy klienci, nieuprzejmi kierowcy, rozwrzeszczane dzieciaki, ich sfrustrowane matki.  Zdecydowanie, jeśli miałabym się przejmować wszystkim, co mnie denerwuje dookoła, zajęłoby mi to większość dnia. Codziennie stoję w korku, ktoś w pracy wylewa na mnie swoje żale, ktoś się kłóci czy obraża drugiego.
No i?
Ile tego wchłoniemy tyle później oddamy, czyż nie?
Nie mam potrzeby moralizowania, zbawiania świata, uczenia cudzych dzieci właściwych zachowań. Moje nie musi być zawsze na wierzchu, choć lubię dyskusję na argumenty. Nie oglądam się na innych, nie zazdroszczę.



Wracając do cytowanego tekstu. Okej, dziecko w restauracji się źle zachowuje, krzyczy i uderza łyżeczką. Oczywiście, że rodzice powinni wiedzieć, że to zachowanie niewłaściwe, powinni zwrócić uwagę ale tego nie robią. My natomiast siedzimy źli, rozsierdzeni, chcemy urwać dzieciakowi głowę a matce puścić kilka morałów. Bo my mamy prawo do wypoczynku, bo moje jest mojsze prawda?
I tak i nie kochani.


Zgadzam się całkowicie z autorką tekstu. Takie zachowania są niekulturalne, niedyskretne a żądaniowość dzisiejszych  ludzi bardzo wysoka. Tyle tylko, że świata nie zmienimy, nie mamy najmniejszego wpływu na ludzi, którzy nas otaczają w restauracji czy kinie. Czy w związku z tym złe zachowanie dziecka czy osoby dorosłej w miejscu publicznym powinno tak na nas wpływać? Jest sens brać to do siebie, złościć się?
W takich chwilach siadam w ciszy swojego wnętrza, uśmiecham się. Nie ma się nad czym rozwodzić, gdyż nie daję innym takiego dostępu do siebie, aby mogli zepsuć mi dzień.
W restauracji zwracam uwagę na jakość potraw czy wystrój stołu a nie na innych klientów. Nie zmienię świata, czasem mogę jedynie współczuć
i pójść w swoją stronę.
Tak jest zdrowiej.
Ps. Nie macie czasem ochoty poszeleścić papierkiem od cukierka
w teatrze? Ha, ha, tak z przekory:)

Obróbka metalu w technologii CNC, frezowanie, gwintowanie pod adresem http://www.mettec.com.pl/


Po świątach

Maj za pasem a pogoda wciąż marcowa:) Tęsknię za ukwieconym ogrodem, spokojnym wysiadywaniem w słońcu, relaksie na leżaku. Może w maju, ma się podobno rozpogodzić;)
Pracowity weekend za mną. Wróciłam do wykładania ścian cegłami. Mówię oczywiście o starej, ciętej cegle. Od marketowej imitacji odróżnia ją naturalny wygląd starego muru, jakby odsłoniętego spod tynku, jest szlachetna i piękna. Układam na oko, z zachowaniem mniej więcej centymetrowej fugi, przyklejam na klej do płytek. Generalnie nic trudnego, gorzej z fugowaniem. Nie opracowałam nadal dobrej metody, fugę układam za pomocą szpachelki, co jest bardzo czasochłonne. Może macie jakąś radę dla mnie? Myślę nawet o rękawie do dekoracji ciast:)
Przez weekend ułożyłam pas na ścianie u Młodego, w majówkę startuję
z korytarzem na schodach. Lubię to!

Święta minęły, więc może trochę fotek. Mam nadzieję, że spędziliście je w dobrej atmosferze, w otoczeniu bliskich i pogoda wam za bardzo nie dopiekła.





Podstawą moich stołów wiosennych zawsze są kwiaty. Nic nie daje tyle świeżości, ciepła i wyszukanej elegancji. Kilka bukietów będzie jeszcze lepszym rozwiązaniem, choć stół bywa maławy:)


Jajo, słusznej wielkości, to jedyna dekoracja, jaką udało mi się zrobić własnoręcznie w tym roku. Doby niestety nie da się rozciągnąć co również ma swój sens. Mieszkamy w naszym domu już jedenasty rok i rokrocznie kolekcjonujemy dekoracje na różne okazje. To siedlisko nasze, więc raczej nie ma sensu robienia wielu dekoracji w jednym roku. Drobiazgi zbierane latami są bardzo sentymentalne i są świadectwem naszego życia. Tyle w temacie kochani. Jak wam mija wiosna?
Tymczasem
Polinka

Regulator ciągu kominowego SMARTFLOW i wiele informacji na temat nasad kominowych przydatnych w każdym domu znajdziecie pod adresem polmar.net.pl

piątek, 21 kwietnia 2017

Jeszcze czas na narty

W niektórych miejscach w Polsce zima w natarciu, drugie uderzenie:)
Śnieg w górach i na mazurach więc to dobry czas dla miłośników białych szaleństw.

 Firma http://naferie.pl/ zapewnia szeroką ofertę wyjazdów narciarskich dla młodszych i starszych.
Najbardziej urzekło mnie przedszkole narciarskie oraz propozycja wyjazdów dla całej rodziny.



Cena niewysoka a w niej wszystko co potrzebne naszym maluchom. Zakwaterowanie, wyżywienie, nauka jazdy na nartach czy snowboardzie oraz szereg animacji. Wyjazd rodzinny to typ mama, tata i ja i bardzo mi się to podoba. Totalna integracja i zbliżenie z naszymi dziećmi, świetna zabawa.
Zajrzyjcie, ceny są na polską kieszeń.

http://naferie.pl/    
Tymczasem
Polinka