wtorek, 24 lutego 2015

Candy i miętusy

Kochani moi czytelnicy!
Wpadam na chwilkę, z dobrą nowiną, a jakże:)
Dziś będzie ogłoszeniowo i odkrywczo.
Otóż kochani moi. Na wszystkich blogach, od bardzo dawna mamy możliwość oglądania ceramiki firm Ib Laursen, Green Gate, Krasilnikoff. Każda z nas chociaż w jakimś stopniu chciałaby wejść w posiadanie takowych. Zazwyczaj główną przyczyną nieposiadania lub posiadania w okrojonej ilości jest cena...każdy z nas wie, że w naszym kraju zarabia się równo, wszędzie najniższą krajową i nie zawsze wiadomo na co przeznaczyć nasze bogactwo w pierwszej kolejności- rachunki czy jedzenie. Smutne, prawdziwe bardzo. A jakiś Green Gate? Wszyscy wiecie, rozumiecie...
Tym bardziej chcę wam zaprezentować moje odkrycie:)


Powyższe miętusy nabyłam w pewnym sklepie budowlanym:) Za grosze, bo 6 zł za talerzyk czy kubeczek to jest jak najbardziej cena na polskie realia. Zdobyły moje serce kolorem, jakością wykonania, rozmiarami...bo miseczka to miseczka i pewnie wiecie, o czym ja tu prawię:)
Seria nazywa się Ambition i co ciekawe, jest produkcji rumuńskiej:) Poszukałam w internecie i TU możecie je nabyć. Kremowe, miętowe, cafe latte, zielone, czerwone. Szczerze polecam!

Troszkę wiosny z mojej chaty?:) Bo wiecie, rozumiecie, Rumunia Rumunią ale ci, co czytają mnie od dawna wiedzą, że ja żoną Iba Laursena się samodzielnie nazwałam:)





Ja tu pitu pitu, miło się gawędzi a właściwie z nagrodą dla was wpadłam:)
W naszym Międzyblogowym Kąciku Czytelniczym zebrała się już niezła gromadka wielbicieli książek. Sprowokowało mnie to do działania i szerzenia radości w pięknym świecie internetu.
Otóż kochane dziewczyny!!
Ogłaszam CANDY ale... W tej zabawie mogą brać udział tylko osoby zapisane do Międzyblogowego Kącika Czytelniczego. Oczywiście jeśli już się zapisałyście to nie róbcie tego ponownie:) Ustaliłam taki warunek aby dać książki osobie, która faktycznie ma ochotę je przeczytać.
Candy potrwa do 8 marca, czyli dokładnie do naszego święta- wszystkich pięknych babek, którym się chce poświęcić chwilę na lekturę:)



Warunki udziału:
1. Zostaw komentarz pod postem TU czyli pod postem Kącika Czytelniczego
2. Zaobserwuj mojego bloga, jeśli jeszcze go nie obserwujesz
3. Zawieś baner w pasku bocznym swojego bloga, jeśli go nie prowadzisz to nie ma kłopotu:) Podlinkuj go koniecznie informacją o candy aby więcej osób mogło dołączyć.
4.Poczekaj do 8 marca na losowanie

Pamiętajcie- konkurs tylko dla ludzi należących do klubu a zapisać się można w każdej chwili. Zapisując się dobrowolnie deklarujesz chęć przeczytania 10 książek do końca roku a z wywiązania się z obietnicy odpowiadasz tylko przed sobą. To takie pięć minut tylko dla ciebie.
Z przyjemnością przywitamy cię w naszym gronie drogi Czytelniku.

Do wygrania pakiet trzech kobiecych kryminałów wydawnictwa Czarna Owca.
W serii Kobiece Kryminały znajdziecie:

Trzy wyjątkowe autorki, Polka, Szwedka i Hiszpanka. Trzy pozornie niezwiązane ze sobą historie, wszystkie łączy jedno, to kobiety prowadzą tu wyjątkowo skomplikowane i niebezpieczne śledztwa. Detektyw Julia Krawiec, Emma Sköld z wydziału kryminalnego i śledcza Amaia Salazar. Trzymające w napięciu mroczne kryminały: Uśpienie, Odpoczywaj w pokoju, Niewidzialny strażnik.
W skład pakietu wchodzą:
Uśpienie, Marta Zaborowska
Z podwarszawskiej kliniki psychiatrycznej ucieka groźny psychopata. Dwa dni później zostaje brutalnie zamordowana jedna z lekarek. Dochodzenie prowadzi bezkompromisowa detektyw Julia Krawiec, samotna matka z problemami. W miarę upływu czasu śledztwo zatacza coraz szersze kręgi. Julia musi przedrzeć się przez labirynt kłamstw i niechęć ludzi, żeby dotrzeć do prawdy.
Na jaw zaczynają wychodzić tajemnice skrywane latami przez pacjentów i pracowników kliniki. Tymczasem bez śladu znika córka Julii. Czy obie sprawy coś łączy? Julia zrobi wszystko, żeby ocalić własne dziecko...
Odpoczywaj w pokoju, Sofie Sarenbrandt
W damskiej umywalni spa Yasuragi Hasseludden obsługa znajduje nieprzytomną kobietę, która, jak się okazuje, jest znaną aktorką. Wkrótce potem, w pokoju 327, zostaje znaleziona para martwych staruszków. Oba incydenty wydają się być tylko nieszczęśliwymi wypadkami, ale kierownik hotelu Peter Berg i dyrektor generalny Nils Wedén mają złe przeczucia. Kiedy na terenie ośrodka – tym razem w gorących źródłach pod gołym niebem – umiera jeszcze jedna osoba, staje się jasne, że przypadkowe śmierci muszą być ze sobą powiązane.
Prowadząca śledztwo Emma Sköld z wydziału kryminalnego policji w Nacka szybko dochodzi do wniosku, że nie jest to kolejna rutynowa sprawa.
Niewidzialny strażnik, Dolores Redondo
W mrocznej dolinie rzeki Baztán zostaje znalezione nagie ciało nastoletniej dziewczyny. Policja szybko ustala związek pomiędzy jej śmiercią a mordem na innych młodych ofiarach. Śledztwo trafia w ręce detektyw śledczej Amaii Salazar. Aby je prowadzić, Amaia wraca do rodzinnego miasteczka, które kojarzy jej się raczej z koszmarami dzieciństwa, niż beztroską idyllą młodości. Jej zmagania ze sprawą brutalnych morderstw angażują ją także osobiście, a wstrząsające zbrodnie ujawniają symbolikę seksualną. Wzdłuż rzeki odnajdują się kolejne ciała, nie pozostawiając detektyw ani chwili wytchnienia. Przerażająca, nierozwikłana tajemnica z dzieciństwa powraca niczym koszmarny sen…

Cóż, nie pozostaje nic innego jak zaprosić wszystkich chętnych i podziękować serdecznie.
Tymczasem
Polinka

wtorek, 17 lutego 2015

PasteLOVE

Na miły początek chciałam wam podziękować za zgłoszenia do Międzyblogowego Kącika Czytelniczego.  Do tej pory do klubu przystąpiło około 30 zagorzałych czytelniczek i poczytuję to sobie jako NASZ SUKCES. Bo wiecie... W dzisiejszych czasach coraz trudniej znaleźć chwilę na książkę. Powodów mamy wiele, każdy swoją niechęć do słowa pisanego potrafi wytłumaczyć w oczywisty dla siebie sposób. I mówię okej- niech tak będzię, każdy z nas ma swoją prawdę.
Czasem tylko trudno jest mi się odnaleźć na niektórych spotkaniach towarzyskich, bo ani tego serialu nie oglądam, ani tego show, nie wiem, co to za gwiazdka popularnej stacji itp. Bo tv stał się główną wyrocznią i nachalną gazetką reklamową, w której ciężko znaleźć coś merytorycznego. Z racji częstych spacerów po naszej wsi mamy możliwość obserwować, że dotychczas wiszący obraz "Ostatnia wieczerza" został zastąpiony telewizorem w podobnym rozmiarze. Może taka przyszłość świata...
A rozmowa o książce? To ktoś jeszcze czyta?
Tak, kochane, my czytamy! Jest nas trzydzieści wspaniałych kobiet w klubię, myślę, że jeszcze się rozrośnie:) Wielkie gratulacje i podziękowania! JUPI!

Powiem Wam, kochani, że pastelową ulgę zaczynam odczuwać.
Za oknem w zasadzie już przedwiośnie, możemy więc pomyśleć o zmianie wystroju w naszych domach. Tu kwiatuszka wepchnąć, tam wiosenny wianek z odrobiną radosnych jajek... To mi w duszy gra:)
Zamarzył mi się stołek, rodem z prl:) Ukochany oczom nie wierzył, stukał się w czoło. " Przecież ja ci takie coś zaraz za darmo od kogoś załatwię". A ja chciałam bardzo mieć stołek dekoracyjno- gościnny, bo jak nie pod czyjąś szanowną pupę to pod wazon z kwiatami. Skandynawski w stylu, z szydełkową podusią:) African flower to od dłuższego czasu moja pasja:)


Stoi teraz mój szanowny prl i jest stołeczkiem, stoliczkiem, podręcznie do wszystkiego:) Apropos! Jak wiele prl'u jeszcze jest w was? Czy macie sentyment do tamtych czasów, wystroju, ludzi?
Ja mam. Największy sentyment mam do ludzi z tamtego czasu. Oni się specjalnie do siebie nie zapraszali, nie umawiali i nie dzwonili. Po prostu wpadali, tak, jak stali. Odwiedzali się ze zwykłej sympatii, jedli paluszki czy co akurat było. Dziś nie do pomyślenia:) Wspominam czasem też siebie. Wychowana z rodzicami aktywnie odwiedzającymi swoich przyjaciół sama też latałam do koleżanek bez zapowiedzi.
I dokładnie pamiętam schyłek tej zasady- nagle trzeba było zacząć się umawiać:) Smutne ale prawdziwe. Kapitalizm wykończył naszą spontaniczność.
Język giętki mój zaczyna peplać poza tematem jak widzę:)




Wianki, wianki. Wiosna w moim domu będzie niebieska:)





W tym akapicie nadszedł czas na kolejną wyprzedaż garażową:) Może macie ochotę na kilka dekoracji z mojego domu?

Numer 1.
Drewniany kwadrat w stylu schabby chic. Rozmiar 28,5x28,5. Ręczna robota, moja własna. Sprzedaję razem ze stojakiem do książek czy innych dekoracji ze sklepu Pepco. Cena za komplet 40 zł. Stan idealny. Nie mam już na to miejsca w domu. Polecam. Przesyłka 10 zł.


Numer 2
Metalowy klosz Ledóchowskiego z drewnianym wieczkiem. Moja własna produkcja. Swego czasu robiłam tego dużo i dla siebie i dla was. W tej chwili się przypchało w chacie:)
Wysokość ok 30 cm, średnica ok 32cm. Idealny do przysłonięcia przed owadami jedzenia w ogrodzie, idealny do świec, dekoracji wielkanocnych czy co tam wymyślicie. Dekielek drewniany. Cena 20 zł. Przesyłka 10 zł.
Rezerwacja- Tosia


Jeśli ktoś z miłych czytających się zdecyduje, proszę o pozostawienie komentarza. Oczywiście decyduje kolejność zgłoszeń:)
Pozdrawiam gorąco, dziękuję za waszą obecność.
Tymczasem
Polinka

AKTUALIZACJA
Dostałam bardzo dużo maili w sprawie klosza. Nie spodziewałam się, że jest tak wielkie zapotrzebowanie na te druciaki.:) Nie powiem, że mnie to nie cieszy;)
Wszystkie osoby, które chciałyby dostać ode mnie taki klosz proszę o kontakt mailowy. Osłonki mogą być małe, duże, jakie chcecie. Maksymalna wysokość 50 cm. Koszt ogólny, wspólny dla przyjaciół blogowych to 20 zł plus przesyłka 10. Czekam na maile i pozdrawiam gorąco.

środa, 11 lutego 2015

Międzyblogowy kącik czytelniczy

Beracia i Siostery!
Duch w Narodzie nie ginie!
Głównym medium od długiego czasu jest ekran telewizora, dzieci w szkole czytać się uczą późno i niewiele.
Ale! Przecież nie my, prawda? Będziemy czytać naprzeciw trendom i wbrew opinii publicznej:)
Propozycja zabawy w czytanie książek odbiła się niezłym echem. Przyjęliście ją bardzo entuzjastycznie za co bardzo dziękuję i cieszę się ogromnie!
Doszły mnie słuchy, że nawet "Dziunia" podąża pocztą od księgarni to waszych domów:)


Otwieramy zatem Międzyblogowy Kącik Czytelniczy.



Aaaby wziąć udział:

Zapisujemy się TU- czyli pod postem.
Dobrowolnie deklarujemy chęć udziału w rozszerzaniu swoich intelektualnych możliwości.
Pobieramy logo Międzyblogowego Czytelnika i umieszczamy w pasku bocznym u siebie. Będzie on reklamował całą akcję, im nas więcej, tym lepsza nasza.



Z założenia każdy z nas powinien przeczytać dziesięć tytułów książkowych do końca roku AD 2015. Czytamy, co chcemy. Nowości, bestsellery, starocie zapomniane, klasykę gatunku, horrory, kryminały, romanse, przewodnik wędkarski...Broszury się nie liczą.
Na swoich blogach staramy się prezentować wszystkie czytane pozycje nawiązując
w tekście do całej akcji. Opisujemy przeczytaną książkę bo to może być cenna wskazówka dla innych. Ot, tyle.



Udział jest całkowicie dobrowolny, robimy to tylko i wyłącznie dla siebie:) Jeśli nam nie wyjdzie, nie damy rady przeczytać dziesięciu książek do końca roku, no cóż, trudno. Nie ma tu jakiejś presji czy rywalizacji. Odpowiadacie wyłącznie przed sobą i własnymi postanowieniami.

Jako, że wszyscy lubią prezenty...Pod koniec roku- mały cymesik. Odbędzie się losowanie par wśród wszystkich zgłoszonych osób i wyślemy sobie upominki. Upominki będą nagrodą za trud i poświęcenie o także przypomnieniem, jak wiele zrobiliśmy dla siebie przez ten rok. Bo książka to inwestycja w samego siebie, poszerzenie horyzontów i rozwój intelektualny każdego z nas. To uśmiech i wzruszenia, to czas poświęcony tylko i wyłącznie sobie. Taki mały stop w dzisiejszym rozpędzonym świecie.



Na koniec małe wydarzenie dnia:) Warto posłuchać rosyjskiego hymnu w wykonaniu orkiestry egipskiej. Mina Wladimira Wladimirowicza- bezcenna!


A dla porównania pierwowzór. Dobrze uczyć się od mistrzów:)


Tym humorystycznym akcentem pożegnam się z wami:)
Zapraszam do zapisywania się, stwórzmy wielki, elitarny klub.:)
Tymczasem, jestem z Was bardzo dumna
Polinka

poniedziałek, 9 lutego 2015

Trawnikowe opowieści

Zbuntowałam się dzisiaj jak małe dziecko!
Otóż...wiosnę widziałam już w każdym promieniu słońca, kupowałam hiacynty w pełnym rozkwicie, pachniało pięknie...Zielono mi się przed oczami robiło, tańczyć chciało. Myślę sobie- wiosna, w tym roku może chwilę wcześniej przyjdzie!
O poranku powitała mnie jednak śnieżyca, wszystko białe i wirujące. Ja nie byłam na to przygotowana:) Bo...

Pośród roślin co zdobią nasz szalony glob
Jedna zwłaszcza mnie wzrusza - wciąż słońca ciekawa
Nie jest to smukła róża ni potężny dąb
Ale trawa - zielona trawa
( Leszek Wójtowicz "Opowieść o trawie")


Mnie się chce na zielonym leżeć, rozsiewać wciąż  nasiona traw...

Pora pomyśleć o naszych ogrodach. Już gdzieniegdzie kiełkują pierwsze oznaki wiosny (choć właśnie dzisiaj je przysypało). W sklepach wystawiane są saszetki z nasionami więc czas, zdecydowanie czas!:) Jak to cieszy.
Apropos upragnionej trawy. Firma Grasslandfarms.pl oferuje niemałe ułatwienie dla osób początkujących. Bo kiedy nasze domy powstaną, posprzątamy z grubsza, naszym oczom objawi się wielka pustka w postaci pobudowlanego gruzowiska. Może to czas na trawnik z rolki?

 
Zakładanie trawników tego rodzaju może się odbywać praktycznie przez cały rok (oprócz czasu gdy gleba jest zmarznięta) i na rozmaitych powierzchniach. Wymagania glebowe są minimalne, przygotowanie proste, a samo układanie trawnika także nieskomplikowane.Jeśli nie mamy ochoty lub umiejętności rozrolowania :) tego własnymi rękami możemy powierzyć kwestię fachowcom.
Trawa z rolki jest niezwykle wytrzymała w eksploatacji i nadaje się tak do celów zdobniczych, jak i rekreacyjno-sportowych oraz specjalistycznych (umocnienia wałów, tarasy, nasypy, itp.). Odpowiednio pielęgnowana przetrwa wiele długich lat.
Ważne jest, aby podlewać świeżo położony trawnik codziennie przez 6 dni, a potem co drugi, trzeci dzień. Trawnik musi zaabsorbować 2 cm wody. Należy trawę kosić raz w tygodniu i nie krócej niż na 5,5 cm. Nawożenie jest również bardzo istotne, a jego częstotliwość jest uwarunkowana rodzajem nawozu oraz porą roku.
W szybkim tempie nasz ogród stanie się ozdobą okolicy a my będziemy pękać z dumy:)


Zazieleniło nam się fantastycznie dzisiaj:) I dobrze, bo czas aktywować marzenia.

Kochani!
Chciałam Was bardzo pochwalić za aktywność pod ostatnim postem. Tyle chętnych zgłosiło się do kącika czytelniczego, akcja została bardzo miło przyjęta więc pracuję już nad naszym logo.
W następnym poście zaproszę was do czytania...Całe szczęście chcecie, macie potrzebę znalezienia odrobiny czasu dla siebie więc jedziemy Dziunie nie?:)
Serdeczne pozdrowienia
Tymczasem 
Polinka
Ps. Wszystkie zdjęcia są własnością internetu:)

środa, 4 lutego 2015

Dziuniowatość to stan umysłu

Duszki moje!
Jak dotąd udaje mi się krok po kroku realizować zamierzenia, choć przyznam, że czasem zła na siebie jestem. Bo czy nie lepiej zwyczajnie usiąść sobie w kąciku, przez okno powyglądać? Chociaż wielokrotnie mam dość, ręce mnie bolą, w kręgosłupie łupie, stwierdzam jednak, że nie warto się przejmować, grunt, że cokolwiek stworzone powoduje prawdziwy uśmiech na twarzy i dumę z siebie. Bo najważniejsze to być w zgodzie z sobą i zwyczajnie się lubić, bez względu na to, co się ludziom wydaje. Staję przed lustrem, stwierdzam, że piękna jestem i zdolna więc...
do roboty Dziunia i nie piskaj!
Bardzo jestem z siebie dumna:) Polecam wam ten stan:) Tym bardziej, że wiosna idzie, za chwilę spojrzymy w szafy...no tak,znów  wyrosłam z deka. Nic to, ogólnie mówiąc kochać siebie to prawdziwa wartość. I tym samym robota idzie pełną parą a ja tylko czasem w czoło się puknę cichaczem choć do obłędu publicznie przyznać się nie mogę:)

Obietnicą ostatnią był kredens więc spełniam pośpiesznie...











Rozgorzała ogólna dyskusja na temat mojego fotela. Kobietki, no dziękuję wam bardzo  za wszystkie maile. Tapicerkę zrobiłam sama z kawałku lnu, taśmy z kuleczkami oraz transferu. Nieszczególnie trudne, dwa wieczory ręcznego obszywania. Poducha kupiona w Westwing. Aniu, specjalnie dla ciebie powtórka z rozrywki, tym razem w otoczeniu pradziadka zerkającego z portretu.



W tym momencie należy się zastanowić: mieć czy być?
Mieć to wiadomo, bo każdy chce mieć wedle swoich potrzeb:)
Ale być? No może w końcu zacząć być?
W ferworze malowania szaf (tak, tak, za chwilę ruszam), plecenia wianków, dekorowania kredensu zapomniałam, że również trzeba być.
Obiecałam sobie, że wrócę do czytania książek. Taa, bo ja kiedyś czytałam, nawet 10 pozycji miesięcznie a potem rozleniwiłam się, oczęta zapatrzyłam w bloga i tak...
Obietnica moja brzmi- co najmniej 10 książek rocznie. Wielka heca to nie będzie ale chociaż trochę szare komórki potrenuję.
Pozycja numer 1- "Dziunia".

Dziuniość to stan umysłu, który może być kłopotliwy. Nie ma twardych dowodów na zaraźliwy charakter dziuniości, jednak warto ostrzec. „Co mnie nie zabiło, to mnie rozśmieszyło” – napisała na ścianie Dziunia miesiąc przed swoją domniemaną śmiercią. Chodzą jednak słuchy, że wciąż żyje pustelniczo w jakimś zadupiu, żeby w dogodnym momencie napisać drugą część tej opowieści. Może zresztą już napisała. Książka, której się właśnie podejrzliwie przyglądasz zaczyna się zabawnie i niemal niewinnie. Ale z czasem coraz ponursza humorość przyprawia o skurcze przepony. Tak się dzieje, kiedy durny plemnik z głupawym jajeczkiem postanawiają zabawić się w dom. To się ludziom zdarza. Gorzej, jeśli zamiast normalnego dziecka ( jak u ludzi), na świat przychodzi Dziunia. Na kogo wypadnie, na tego bęc.

Jestem już w połowie. I może nie jest dokładnie tak, jak piszą, bo książka nie jest śmieszna. Dziuni przytrafiają się wszystkie patologie współczesnego świata, czarne chmury wiszą nad nią od dnia narodzin, jest brzydka i nad wyraz rozwinięta.  Książka jednak jest bardzo pozytywnie napisana. Dziunia się niczym nie martwi, łyka jak pelikan, śmieje się do całego świata. Pozytywna dziewczyna z Zadupia która potrafi wprowadzić w dobry nastrój mimo niewesołych zdarzeń.

" Przecież mówię, że jest pozbadnięta! Dziuni zaś flaki wywracały się od słuchania takich diagnoz. Kogo to obchodzi, co ja jestem- myślała.- Lepiej powiedź, gamoniu, jak przetrwać, kiedy ci łeb rozsadza od myślenia, bo nie możesz sprostać własnym standardom."

Czyli mniej więcej jak ze mną;) Próbuję sprostać własnym standardom:)

I jeszcze jeden cytat z Dziuni:

" W domu Buni mówiło się szeptem. Wszystko było bardzo, bardzo ciche, szarawe, jakby pokryte drobniutkim popiołem. Tak wygląda smutek domu, w którym umarły marzenia, chociaż kwiaty stoją na parapetach a zupa na stole."

Przyznacie, że niezłe?
Polecam wam tę książkę, wprowadza w dobry nastrój. Może otworzymy wspólny, międzyblogowy  kącik czytelniczy? Jedna książka w miesiącu bez większych zobowiązań? Kto chętny?
Na koniec kawałek wiosny w moim domu...to już chyba czas.Mam fioła na punkcie lamp!



Pozdrawiam Was gorąco,wiosny życzę i bardzo dziękuję, że tu wpadacie.
To dla mnie zaszczyt.
Tymczasem
Polinka