wtorek, 30 czerwca 2015

Dekoracje, dekoracje

Duszki moje, Duszyczki!
Im jestem starsza, tym mniej rzeczy mnie dziwi wiecie?
Przechodzę coraz częściej obojętnie wobec nieżyczliwości, złośliwości, głupoty, którą kierują wobec mnie różni ludzie. Wiadomo- ten miał gorszy dzień, tamtemu sznurówka się rozwiązała, kolejny jest przewrażliwiony na swoim punkcie. Cóż, kochani, wisi mi to coraz częściej, choć kiedyś by złościło. Zatruwałabym sobie myśli, gryzła się.
A dziś? Spoko wodza! Przecież to mnie tylko dotyka czasem, jest fragmentem. I to fragmentem nie mojego świata:)
Z każdym rokiem uczę się mieć więcej cierpliwości dla siebie i innych, więcej pokory, dystansu do siebie. Bo umieć śmiać się z samego siebie to sztuka, wiecie?
Polecam sobie i wam, na zawsze. Śmiejcie się w głos, nie traktujcie siebie zbyt poważnie:)

Tak sobie pogadałam a tymczasem chciałam wam polecić sklepik z dekoracjami do domu.
Panią Małgosię poznałam przez przypadek. Cudowna kobieta, pełna ciepła i dobrej energii. Prowadzi sklep oferujący między innymi produkty Green Gate a ja ostatnio kupuję namiętnie serwetki i szmateczki:) Cacko ze sklepu Passion4home. Zajrzyjcie koniecznie!


Serwetkę przewiesiłam przez bardzo stare drzwi, których stałam się posiadaczką:) Nie mogę się doczekać aż staną się dekoracją domu. Marzyłam o nich od dłuższego czasu a teraz zwyczajnie wpadły mi w ręce:) Dam im drugie życie choć wcześniej trochę pracy przede mną:) Ale co tam! Opalarka nie jadowity wąż:)

Zakończył się rok szkolny:) Dzieciaki mają labę, matki mają labę od spraw szkolnych.
Córcia moja, Michalina Wspaniała skończyła piątą klasę ze średnią 5,27. Jestem z niej nieprawdopodobnie dumna! Tatuś, jak widać, też się cieszy:)


Z okazji wakacji, skoro więcej czasu będziecie miały (przynajmniej część z was) przygotowałam dla was mały kursik na pogodny dzień.

Jak w pięć minut zrobić świecznik lub romantyczny wazon.
Bierzemy:
-jakieś szkło- wazon, uroczy słoik
- starą bądź nową serwetkę koronkową
- klej typu wikol
- papierowe kwiatuszki, tasiemki, wstążki, nożyczki


Mocujemy koronkę do wazonu za pomocą kleju, ew przywiązujemy wstążkami, sznurkami. Wiążemy kokardy, mocujemy kwiatki według uznania. Tadam- dekoracja w pięć minut!








Staramy się również jeździć na rowerach choć ostatnio to trochę problematyczne.
Odkąd pies Fred został sam (bez Luisa) gryzie nam przeraźliwie drzwi. Staram się nie dać zwariować ale każde wyjście to straty. Jak oduczyć Dziada niszczenia domu pod nieobecność właścicieli? Macie jakieś doświadczenia? Bardzo proszę o radę:)




Krowa, krowa...Często pojawia się na moich zdjęciach choć zwierzę to, dzięki UE, staje się powoli przeszłością. Trudno kupić mleko, bo hodowle zlikwidowane (krowa w kafelkach ma lepszych mieszkać niż właściciel) a jeśli są krowy to z kwotą mleczną. Nie sprzedają, bo jak do skupu oddadzą mniej niż zakontaktowane to kary będą. Jak więcej to zresztą też. Ot, Unia Europejska...


Polecę już kochani serdecznie Was pozdrawiając.
Trzymajcie się dobrze, wypoczywajcie, cieszcie się słońcem!
W następnym poście więcej domu i ogrodu, przyłożę się konkretnie:)
Tymczasem
Polinka

wtorek, 23 czerwca 2015

Peonie moja miłość

Kochani moi!
Co z tą pogodą na Boga?:)
Najpierw (najsamprzód) tygodnie suszy. Dodając brak śniegu zimą, robi się obraz tragiczny dla mojego ogrodu...
Teraz, a i owszem, pada ale zimnica wielka...
Na Boga! Gadał Polak z Polakiem, o pogodzie:)
Jak u was kochani? Z mojej wsi nadaję deszcz od nocy do trzynastej, teraz 14 stopni.
Żyć nie umierać sobie myślę, i patrzę na dzieciaki pakujące plecaki na kolonie.
Pora powrócić do Chmielewskiej najsamprzód, słownictwa złapać, bo człowiek jakoś zardzewiał:)
Chyba urządzę sobie małe lato z Chmielewską. Ona zawsze dobra była na wszelkie wypady i z nimi mi się kojarzy.

Dziękuję bardzo za wasze komentarze pod ostatnim postem. Cieszę się, że podobała się sesja i cieszę się, że mogę być u was w domu z moim domem:) Bo na papierze jakoś bardziej swojsko, nie?;) Pozdrawiam wszystkich właścicieli gazet i uśmiecham się do was szeroko. A co!:)
Jednak co by się nie działo, to ja swojska, wiejska babka jestem i żadna tam sława i czerwone dywany nie dla mnie...no chyba, że na ganku.

Zwolniłam ostatnio i to wprawiło mnie w błogostan wręcz:) Zabrałam się energicznie za przetwory, podśpiewując pod nosem w fartuszku ze swojską krową. Tak mi rodzinkę wzięło na słodkie, że sprostać musiałam. Dżemy, dżemy, w tym roku mamy na nie melodię jak nigdy przedtem!

Zanim jednak ogarnęło mnie truskawkowe szaleństwo przeżywałam z rozkoszą okres moich ukochanych kwiatów. Peonie, piwonie, jak kto woli. Ukochane kwiaty moje i mojej mamy. Czekam na nie cały rok a potem upajam się zapachem, trwałością i urodą.




Kupiłam sobie wymarzoną wagę. Wiecie, że nawet działa? Poczciwa staruszka, zardzewiała i nie zamierzam tego zmieniać. Pochwalę za to aukcje internetowe bo takie cudo można mieć za 8 złotych polskich:) Miód malina.



Miałam też chwilę na zajęcie się swoim domem. Poziomki przeniosłam na płótno, będą wspomnienia początku lata pasujące do moich domowych czerwieni.



I tu...chciałam Wam pokazać nową odsłonę sypialni, z siatkową ramą na łóżkiem...ale  to nie będzie strzał w dziesiątkę. Nie podoba mi się aranżacja. Macie jakieś propozycje kochane dziewczyny? Zabłądziłam i o radę proszę:)


Pewnie pomysłem na najbliższy czas będzie przemalowanie łóżka na biało- Ukochany z pewnością się ucieszy!:)
Dajcie mi znać, jeśli coś wymyślicie...plis:)
Przytulam Was mocno, dziękuję za obecność i dobre słowo.
Ilość waszych komentarzy mnie zachwyca!
Tymczasem
Polinka


niedziela, 14 czerwca 2015

Popołudnie z Werandą

Witajcie:)
Dochodzą mnie słuchy, że już wiecie:)
Prawdę mówiąc sama zorientowałam się, że to już z waszych komentarzy.
Dziękuję za wszystkie maile i dobre słowa, które otrzymałam a tymczasem, dla niewiedzących ogłaszam wszem i wobec, że...
Mój dom, mój blog zadebiutował w prasie!
Nie pisałam nic wcześniej, nie chwaliłam się, bo wolałam niespodziankę.
Otóż całkiem niedawno, na początku maja odbyła się u mnie sesja do magazynu.
Dziękuję Alicji i Darkowi za ogrom włożonej pracy, zaufanie i sympatię.









Zapytacie pewnie, jakie to uczucie?
Śmieszno i straszno:) Dom mój a jakby nie mój. Dom widziany oczami stylistów
i fotografów...ale to ten sam dom. Mój wiejski domek, w otoczeniu brzóz, kawałek od miasta. Polecam każdemu takie doświadczenie.

Zakochałam się niedawno w kolorze czerwonym. Czerwone aktualnie zbieram wszystko, szyję poduchy, ściereczki. Czerwony to również kolor truskawek, które fantastycznie wpisały się w klimat.:) Dom więc przechodzi lekką metamorfozę, z pastelowego
w cottage:)






Robicie przetwory z truskawek? U mnie tańczą i pyrkoczą prawie codziennie:) Dżemiki, kompoty. Lubię ponurą zimą otworzyć słoik z truskawkową słodyczą. Ich smak wynagradza wszelkie trudy związane z przygotowaniem przetworów.
Tak, tak, czarny bez również zbieram i przetwarzam aby na zdrowotność poszedł:)


Na koniec zdradzę tajemnicę alkowy czyli wrzucę kilka zdjęć z tworzącej się sesji. Tak od kuchni:)
Zdjęć było znacznie więcej, nie wszystkie zostały opublikowane. Spędziliśmy przy tym ogólnie dwanaście godzin:)





Zapraszam was do kiosków po Werandę Country i pozdrawiam serdecznie!
Tymczasem
Polinka

niedziela, 7 czerwca 2015

Romantyczny weekend

Nie ukrywam, że wpadam tu z lekko drżącym sercem...
Od jakiegoś czasu nie dopinam doby, padam zmęczona o 22-giej i zasypiam natychmiast.
Najważniejsza dla mnie zawsze była, jest i będzie rodzina. Musimy mieć czas na rozmowy, wspólne przebywanie czy wylegiwanie się w łóżku do południa.Łóżko nasze jest jak Arka, często siedzimy w nim całą rodziną, włączając sierściuchy:) Jakby trafiła się powódź to płyniemy wszyscy razem.:) Te chwile cementują i głęboko zapadają w pamięć.


Wolny weekend zaowocował cudownym wysiadywaniem w ogrodzie, pełnym relaksem pod niebieską chmurką. Pogoda rozpieszczała, odkryliśmy nowe gniazda ptasie w naszym ogrodzie. Bo należy wam wiedzieć, że co roku odchowujemy całkiem sporą ptasią rodzinkę. Swoje domy zakładają u nas sierpówki, kosy, rudziki a ostatnio nawet drozd śpiewak. Niestety jego gniazdo spadło w niewyjaśnionych okolicznościach a jajka się potłukły. Podstawą dla stworzenia dobrych warunków ptasim rodzinom jest duża ilość drzew i krzewów a u nas jest w zasadzie mały las. Podglądamy je chętnie, dajemy spokój a one odwdzięczają się cudnym śpiewem. Wspaniale jest wyjść do ogrodu z aromatyczną kawą w ręku o poranku i słuchać treli. O, patrz! Idzie kos, on u nas mieszka:) Mamy takiego jednego kolesia:)
Czy u was też taka susza? Wariactwo jakieś! Trawa w ogrodzie praktycznie zamarła, mam żółte pogorzelisko, kwiaty na rododendronie się zaszuszyły. Zadziwiające! Inna kwestia to oczywiście podlewać, ale ile? Raz dziennie nie wystarczyło a przy zwiększonej częstotliwości bałabym się o rachunek, czy udźwignę:) Ale póki co, pokazuję:)









Poduszkę uszyłam na prędce z materiałów otrzymanych od Eli. Spontanicznie, prosto
z serca wysłała do mnie paczkę ta genialna kobieta:) W środku morze kwiatów, które z całą pewnością wykorzystam do najmniejszej niteczki. Dziękuję Ci Elu najmocniej!
Serwetki ozdobione przez mnie koronką oraz mały obrusik też pochodzą z paczki:)



Truskawki, truskawki:) Jak ja lubię ten czas. Jemy na potęgę, pijemy na potęgę w koktailach. Za chwilę wezmę się za przetwory, aby zachować na cały rok ten cudowny smak.
Polecam również maseczkę to twarzy z truskawkowymi kwasami owocowymi, Wystarczy rozsmarować!










 

Nic na to nie poradzę, że romantyczną duszę otrzymałam w darze...:)
Lubię mieć wszędzie kwiatki i wszystko w kwiatki:)
Od dłuższego czasu tworzę takie klimaty i nie mam dosyć. Zdaje się, że tak pozostanie mimo wszelkich mód i trendów.
Jak wam minął weekend? Odpoczęliście trochę i rodziną się nacieszyliście?

Pozdrawiam Was gorąco, w wakacyjnym nastroju i buziaki od Babula przesyłam:)


Tymczasem
Polinka