Im jestem starsza, tym mniej rzeczy mnie dziwi wiecie?
Przechodzę coraz częściej obojętnie wobec nieżyczliwości, złośliwości, głupoty, którą kierują wobec mnie różni ludzie. Wiadomo- ten miał gorszy dzień, tamtemu sznurówka się rozwiązała, kolejny jest przewrażliwiony na swoim punkcie. Cóż, kochani, wisi mi to coraz częściej, choć kiedyś by złościło. Zatruwałabym sobie myśli, gryzła się.
A dziś? Spoko wodza! Przecież to mnie tylko dotyka czasem, jest fragmentem. I to fragmentem nie mojego świata:)
Z każdym rokiem uczę się mieć więcej cierpliwości dla siebie i innych, więcej pokory, dystansu do siebie. Bo umieć śmiać się z samego siebie to sztuka, wiecie?
Polecam sobie i wam, na zawsze. Śmiejcie się w głos, nie traktujcie siebie zbyt poważnie:)
Tak sobie pogadałam a tymczasem chciałam wam polecić sklepik z dekoracjami do domu.
Panią Małgosię poznałam przez przypadek. Cudowna kobieta, pełna ciepła i dobrej energii. Prowadzi sklep oferujący między innymi produkty Green Gate a ja ostatnio kupuję namiętnie serwetki i szmateczki:) Cacko ze sklepu Passion4home. Zajrzyjcie koniecznie!
Serwetkę przewiesiłam przez bardzo stare drzwi, których stałam się posiadaczką:) Nie mogę się doczekać aż staną się dekoracją domu. Marzyłam o nich od dłuższego czasu a teraz zwyczajnie wpadły mi w ręce:) Dam im drugie życie choć wcześniej trochę pracy przede mną:) Ale co tam! Opalarka nie jadowity wąż:)
Zakończył się rok szkolny:) Dzieciaki mają labę, matki mają labę od spraw szkolnych.
Córcia moja, Michalina Wspaniała skończyła piątą klasę ze średnią 5,27. Jestem z niej nieprawdopodobnie dumna! Tatuś, jak widać, też się cieszy:)
Z okazji wakacji, skoro więcej czasu będziecie miały (przynajmniej część z was) przygotowałam dla was mały kursik na pogodny dzień.
Jak w pięć minut zrobić świecznik lub romantyczny wazon.
Bierzemy:
-jakieś szkło- wazon, uroczy słoik
- starą bądź nową serwetkę koronkową
- klej typu wikol
- papierowe kwiatuszki, tasiemki, wstążki, nożyczki
Mocujemy koronkę do wazonu za pomocą kleju, ew przywiązujemy wstążkami, sznurkami. Wiążemy kokardy, mocujemy kwiatki według uznania. Tadam- dekoracja w pięć minut!
Staramy się również jeździć na rowerach choć ostatnio to trochę problematyczne.
Odkąd pies Fred został sam (bez Luisa) gryzie nam przeraźliwie drzwi. Staram się nie dać zwariować ale każde wyjście to straty. Jak oduczyć Dziada niszczenia domu pod nieobecność właścicieli? Macie jakieś doświadczenia? Bardzo proszę o radę:)
Krowa, krowa...Często pojawia się na moich zdjęciach choć zwierzę to, dzięki UE, staje się powoli przeszłością. Trudno kupić mleko, bo hodowle zlikwidowane (krowa w kafelkach ma lepszych mieszkać niż właściciel) a jeśli są krowy to z kwotą mleczną. Nie sprzedają, bo jak do skupu oddadzą mniej niż zakontaktowane to kary będą. Jak więcej to zresztą też. Ot, Unia Europejska...
Polecę już kochani serdecznie Was pozdrawiając.
Trzymajcie się dobrze, wypoczywajcie, cieszcie się słońcem!
W następnym poście więcej domu i ogrodu, przyłożę się konkretnie:)
Tymczasem
Polinka