poniedziałek, 19 października 2015

Tydzień z życia pracującej matki

Dzień jak co dzień!
Budzik dzwoni 7:10- jeszcze moment, jeszcze chwileczkę, leżę do 7:20.
Wstać jednak trzeba, pogonić towarzystwo- mamo, nie idę dzisiaj do szkoły, chce mi się spać...
Idziesz, idziesz- wstawaj. W dziesięć minut ogarniam się, potem dobudzam Młodego, który zaczyna się złościć na myśl o rozstaniu ze snem. Wstaje naburmuszony, Młoda szuka gumki do włosów, Ukochany kręci się po łazience. Zbiegam do kuchni, kanapki, kawa, kot domaga się puszki głośno miaucząc
i ocierając się o nogi. Już, już...woda dochodzi.
Za chwilę dzieci wychodzą do szkoły, pośpiesznie zakładając czapki. Na górę, makijaż, poprawić ciuchy, dopić kawę. Karta do samochodu, tylko bramę za mną zamknij, dobrze? Miłego dnia.
Jadę do pracy, na moście tradycyjnie korek ale to blisko, tuż za mostem. 8:50- dyrektor patrzy na zegarek, jak zawsze, jestem przed czasem.
Godzina 16 żegnam się ze współpracownikami, odjeżdżam.
Szczęście mam wielkie, bo do pracy nie jest daleko, korków i zatorów większych brak. Rodzina czeka już w domu a ja zazwyczaj wjeżdżam na podjazd o 16:12. Zawsze co do minuty, co rozbawia nas straszliwie.
Szybki obiad, zupę dodatkowo na jutro wstawić, aby Młody miał przed treningiem.
I mamy czas dla siebie. Siedzimy, rozmawiamy, odpytujemy z lekcji. Uwielbiam ten czas:)
Tak mija mi cały tydzień, przeplatany zajęciami dodatkowymi.
Piątek po pracy to czas euforii. Już jest luz, śpieszyć się nie trzeba, myślę o sobotnim poranku z jajecznicą na wiejskiej kiełbasie i szczypiorku nieśpiesznie zjadanej w szlafrokach. To czas dla rodziny, czas na wyjazd, spędzenie razem czasu. Wyspać się, wyleżeć przytulając w łóżku, nabrać sił przed poniedziałkiem, kiedy znów się zacznie:)
I każdego dnia się cieszę, że pracę mamy, zdrowi jesteśmy, dzieci rosną. To mało czy dużo? Nie wiem. Życie, dojrzałość często weryfikuje plany i marzenia wymyślone w szkolnych latach. Realia rozwiewają mrzonki o egzotycznych podróżach, pracy na wysokim stanowisku, dobrej pensji. Pewnego dnia zderzamy się ze ścianą własnych możliwości i pragnień i zaczynamy się cieszyć, że...jesteśmy zdrowi. Bo zdrowie jest najważniejsze, o czym słyszeliśmy na wszelkich imieninach ciotek. Bo jak wszystko jest w kraju jako-takie to chociaż tyle dobrze, że zdrowi jesteśmy:)

W tym czasie w domu...







I w ogrodzie...





Jak widać, szykujemy się na wojnę:) Bo zima na wsi to wielka niewiadoma. Opał musi być, czy ci się podoba, czy nie, więc robimy, co możemy:)
I nie zdążyłam opowiedzieć o wszystkim:)
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za wszystkie komentarze.
Damy radę!
Polinka

środa, 7 października 2015

Cudowne wykorzystanie...

czerwieni:)
Od dłuższego czasu to mój kolor ulubiony.
Ciepły, przytulny, kojarzący się z Bożym Narodzeniem ale również
z jesienią. Przynajmniej mnie się kojarzy z jesienią.
Kolorowe liście, mięsiste, szare pledy, wrzosy a do tego czerwony kubasek
z herbatą.
Czerwony to kolor wspaniale kontrastujący z jesienią:)
W najnowszym katalogu Green Gate znajdziecie prawdziwe czerwone smaczki.
  

  KLIK





Jestem zakochana w kolekcjach Vilma, Stephanie, Bianka&Lina:)
Te serduszka, czerwoności...nie mogło ich u mnie zabraknąć:)






Czyż nie są nastrojowe?:)
Owładnęło mną kompletne Green-Gatowe szaleństwo:)

Przed nami jesienna słota, zapowiadają nawet przymrozki. Ten czas spędzę popijając herbatę. Produkty Tafelgut dostępne są na polskim rynku już od dłuższego czasu, ja jednak dopiero teraz się skusiłam. Wiadomo-
cena i takie tam... Pudełeczko jednak chciałam z samej potrzeby "mienia" a że nie sprzedają pustych...wiecie, rozumiecie:)
Herbata mnie jednak zachwyciła!
Nie piłam jeszcze tak doskonałego naparu owocowego, raczej unikam ale nie tym razem. Absolutnie aromatyczna, wydajna, pięknie pachnie. Polecam gorąco- prawdziwy raj dla zmysłów:)


Widoczne na zdjęciach:
kubeczek- seria Haven Red
ściereczki- Haven Red i Alba Red
miseczka i talerzyk- Stephanie Red
przesiewacz- Vilma Red
a nawet kapturki na słoiki z przetworami można skompletować:) Jestem zauroczona:)
Wszystkie produkty marki Green Gate dostępne są w Ahojhome.



Przesyłam gorące pozdrowienia wszystkim zakochanym we wnętrzach:)
Tymczasem
Polinka