które nagromadzili."
To będzie motto dzisiejszego dnia:)
Wychodzi na to, że ja już całe życie będę nieszczęśliwa! Mnie wiecznie mało, ciągle gdzieś pędzę, nieustająco zmieniam. Taki też jest mój dom. Wiecznie w remoncie, wszystkie meble krążą po domu jak statki powietrzne, zmiana kolorów to norma. Teraz jestem w cugu:)
Po ostatnich działaniach wojennych w przedpokoju nadszedł czas sypialni. I to nie tyle co zmiana koloru ale remont większy. Powiem, że nareszcie. Kupiliśmy dom 6 lat temu i od tamtej pory cały czas doprowadzamy go do porządku.
Dom budował starszy pan dla syna. Metoda gospodarcza to norma, koledzy za flachę tynkowali etc. Efekt końcowy jest taki, że w naszym domu nie ma kątów prostych, okna są osadzone zbyt blisko ścian itp. Mamy też problemy technologiczne i to właśnie dotyczy sypialni.
Koledzy tynkowali byle czym, pan malował farbą kredową. Teraz możemy, jak dawniej w szkole, pluć na ścianę i robić diabełki. To było męskie zajęcie:) Ja jako królewna tym się nie trudziłam choć małżonek owszem:)
Na dziś dzień, chcąc doprowadzić to do porządku musimy naciągnąć całą ścianę gipsem, wcześniej gruntem. Będzie niezła zabawa. Jak już się uporamy z tym czymś to chyba urlop się będzie należał.
Swoja drogą. Dziewczyny, czy wy same bądź mężem:) malujecie swoje wnętrza?
Pytam bo ja chyba biedna jestem. Jeśli chciałabym wziąć do wszelkich prac sąsiada, który zawodowo zajmuje się remontami to pensji by nie starczyło. Malowanie 7 zł za m2, gładzie 20 zł za metr. Jak do tego dojdą jeszcze obróbki, dodać sufit to wykończenie mojej sypialni...więcej niż moja pensja.
I tak robimy wszystko sami, łącznie z wymiana drzwi, kładzeniem kafelków, drewnianej podłogi.
Na chłopski rozum- przecież to nie jest jakaś filozofia nie? Osobiście kiedyś kładłam klepkę w salonie, lakierowałam. Pan przyszedł tylko do cyklinowania.
Jest jeszcze druga strona medalu. Nasi rodzimi spece to niestety często partacze. Jak chcesz mieć coś porządnie- zrób sobie sam.
Ale się nagadałam, mam nadzieje, że jeszcze nie śpicie.
Teraz cukiereczek. Moja nowa-stara komoda. Stała i straszyła a teraz...Wersal w zasadzie:)
To mój początek remontu w sypialni bo dziewczyna jest tutejsza:)
Wieczór spędziłam na filcowaniu. Czasem lubię zrobić taki drobiazg:)
A teraz... do pracy rodacy!
Buziaki i dziękuję za cierpliwość:)
po malutku i do przodu :) kiedyś to ogarniecie, chociaż z Twoją energią wątpię, że kiedykolwiek spoczniesz na laurach ;))
OdpowiedzUsuńPewnie z energią masz rację:)
Usuńps. a wyżej to byłam sem ja :))
OdpowiedzUsuńKomoda cudna....Pozdrawiam pa....
OdpowiedzUsuńwiesz, jak ja uwielbiam remonty? :)) hahaha na serio, lubię i w dodatku lubię właśnie robic wszystko sama, bo wydaje mi się, że ja sama wiem najlepiej czego chcę i jak co ma wyglądać :)
OdpowiedzUsuńpięknie zrobilaś komódkę, ja jestem szczęśliwą posiadaczką takowej, tylko o 1 część mniejszą, na razie stoi i łazience i pasuje mi kolorem, ale juz mi po głowie chodziły mysli przenieść ją do pokoju córki i pomalować na biel, fajnie że góra została ciemna
Wszystko jest trudne nim stanie się proste , a dla chcącego nic trudnego , no to tyle porzekadeł :)
OdpowiedzUsuńKomoda wyszła super , uwielbiam takie uchwyty :)
Uściski !
Życie mnie nauczyło, że faktycznie człowiek może wszystko i to jest całkiem fajne.
UsuńA remonty luuubię choć w ich trakcie, kiedy już padam na twarz często sobie myśle: po co mi to było??!! Trzeba było wziać pana Miecia, wyskoczyć z 2000 zł i pójść zrobić kawę. Tylko jak potem pomyśle, co mogłabym kupić za te 2000 to już tak nie narzekam:) Pozdrowienia
Otóż to, ja też wychodze z takie założenia... i mam 2000 na co innego. ;)
UsuńPa
Komoda miodzio!!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko:)
Zapraszam na mój blog po wyróżnienie! :)
OdpowiedzUsuńklubdobreczasy.blogspot.com
Ja też mam ciągle niedosyt. Boję się zagracić, ale co chwila mi czegoś brakuje, a to kolejnego "pomocnika" w kuchni, a to jeszcze jakiejś komódki itp. itd. Ale to fajne "zboczenie" jest, a co tam ;) U mnie też wszystko malowane przez domowników, panele, terakota, glazura, też wszystko sami. Czasami szkoda nam, żeby koszt robocizny przewyższał cenę płytek itp. więc ogarniamy to my. Długo się schodzi, ale nie wiem czy nie lepiej niż jakieś domorosłe "dłubki". Jakoś tak jest, że jak ktoś raz położy u siebie w domu np. terakotę albo glazurę, to już jest specjalistą w tej dziedzinie i nosi miano "specjalisty-glazurnika", i ceni się wysoko. Ja takim fachowcom mówię stanowczo "nie". Chcesz mieć dobrze, zrób sobie sam ;) Oczywiście wszystkiego się nie da :(
OdpowiedzUsuńKomoda ekstra, i te uchwyty - bardzo fajne!
Pozdrawiam
Sylwia:)
Taa z zagracaniem to kwestia mi znana. Mam takie fazy- albo kupuję albo wywalam. Aktualnie jestem w fazie KUP więc kupuję. Co ciekawe przy każdym kupowaniu wybieram inny styl( choć zbliżony) i wiele rzeczy przestaje pasować. Buziaki kochana
UsuńDacie radę:) Ja co prawda gładzi nigdy nie kładłam, ale ściany maluję sama. Frajda jest i satysfakcja gwarantowana. POWODZENIA!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńKomoda podoba mi się niesamowicie! Tak samo jak filcowa bizuteria:-) Powodzenia w remontach:-) A swoją droga - motto super!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNa temat fachowości fachowców nie będę się wypowiadała brr, szkoda nerwów bo dzisiaj już piątek :)
OdpowiedzUsuńAle muszę Ci napisać, że mam taką komodę w domu, tzn. ja mam ruinę a ty mercedesa :)
Nasza komoda, która stoi w pokoju starszego syna- i wygląda jakby miała się za chwilę rozlecieć. Jak otwiera- nastolatek ma siłę - to fronty szuflad zostają mu w rekach. Ale nasza jest z JYSKU i nie polecam. Pewnie będziemy znów musieli ją posklejać.
Powodzenia remontowego
pozdrawiam
Moja też tak ma:) Fronty są klejone co jakiś czas. Dziękuję za miłe słowa
UsuńPiękna komoda,faktycznie bez gadania MERC:):):)
OdpowiedzUsuńMy rowniez to co potrafimy robimy własnymi siłami,satysfakcja pozniej podwojna bo i człowiek zadowolony ze swoich "wypotów"(bo bywa czasami ciężko:):)),a przy okazji ,zostaje parę groszy zaoszczedzone:):)Pozdrawiam serdecznie:)
Może z tym mercem to przesada, ale dziękuję:)
UsuńTo i jeszcze ja dorzucę swoje trzy grosze...Dom budowany podobnym sposobem mam 20 lat - ciągle niewyremontowany do końca i chyba tak zostanie: jak zrobi się jedno, to psuje się drugie...
OdpowiedzUsuńZawsze do tej pory malowałam sama / mój nie lubi takich zajęć:-)/. Odkąd "wysiadł" mi kręgosłup, do malowania salonu i sufitów przyszedł Pan, który jest cudowny: pięknie pracuje i jeszcze sprząta po sobie!!! Był u mnie " na robocie" raz :-) dwa lata temu. Sądzę ,że będzie wracał - nie daję rady, po prostu.
Paulina! Masz ADHD jak moje siostra i mama! To komplement oczywiście.
Widzę jakąś wróżbę z tym psuciem:) Malowanie trwa wiecznie bo zanim się wszystko opędzi to można od nowa zaczynać. Jak sobie pomyślę że w zasadzie elewacja też to...
Usuńdzięki za ADHD, coś w tym jest:)
Wlasnie taka komoda mi siedzi w glowie;) zreszta regaly na ksiazki,takie jak twoja a'la bibloteczka na przedpokoju tez mi sie marza,Bede myslec,dziekuje za inspiracje:)* Co do remontu,to sila jestesmy z Toba i Twoim mezem,efekt bedzie na pewno wspanialy,i o tym trzeba myslec;) Ja tez zawsze sama wszystko maluje,lakieruje,przykrecam,szlifuje itd bynajmiej nie mam pretensji do nikogo hihi;) alez sie nagadalam...Pozdrawienia i powodzenia:*
OdpowiedzUsuńMoja przedpokojowa biblioteczka to jeszcze panieńskie meble. Kupiłam je sobie za pierwszą wypłatę a potem podróżowały ze mną przez wszystkie mieszkania aby się dziś pobielić. Dziękuję za miłe słowa
OdpowiedzUsuńO podobna komoda do mojej :):) W bieli bardzo mi się podoba,hmmm może przemaluję ,widzisz co narobiłaś!!!
OdpowiedzUsuńWiesz, zawsze wierzylam, że blogi są po to aby się wzajemnie mobilizować do działania:) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńW domu staramy się z M robić wszystko samodzielnie.
OdpowiedzUsuńOd 1,5 roku niestety żyjemy tylko z mojej pensji, więc niejako z przymusu.
Jednak nie narzekamy potem na partaczy a jaka satysfakcja jak się 100m2 płytek położy np. Ja maluję ściany, sufity, robię fugi. Mąż kładł kafle, robi wszelkie instalacje, jak coś trzeba to gipsuje.
Meble skręcamy razem, jak coś sami robimy (teraz np półki synowi) to moja robota to głównie malowanie, czasem szlifowanie - reszta on.
Komoda świetnie wyszła - dobra zapowiedz, więc pozostanie czekanie na kolejne odsłony.
Smutna nasza Polska cała chciałoby się powiedzieć. Czlowiek powinien zarabiac tyle aby mu starczyło na wynajęcie kogoś do pracy, każdy według umiejetności. Niestety jak ja sobie pomyślę, że wykończenie dzrwi wstawianych niedawno...ech robiac samodzielnie zaoszczędziliśmy ok 2200 zł. To motywuje:)
OdpowiedzUsuńKochana my zanim zatrudniliśmy ekipe remontową staraliśmy się jak najwięcej zrobić samemu- tzn. ja i mój narzeczony :) wykuwanie ścian, zrywanie kafli, podłóg, zdzieranie farb ze ścian.. tyle ile mogliśmy i umieliśmy by jak najmniej zostało dla ekipy :)
OdpowiedzUsuńJa jestem zdania, że jak się chce coś zrobić to się uda!
Duuuużo słońca Ci życzę i pozdrawiam serdecznie, Ania z http://odinspiracjidorealizacji.blogspot.com/