poniedziałek, 25 grudnia 2017

Świątecznie

Kochani
Nadszedł przepiękny czas. Spędzacie go zapewne w gronie najbliższych, otoczeni miłością i szczęściem. Tak właśnie powinno być:)
Zdrowych, spokojnych świąt Wam życzę... Spełniajcie swoje marzenia, realizujcie plany, cieszcie się sobą... Niech błysk w Waszych oczach nigdy nie gaśnie, cieszcie się życiem i zawsze działajcie w zgodzie w własnym sercem i sumieniem. Wszystkiego dobrego kochani!
Święta spędzamy w domu, gościmy ciepłych ludzi i jesteśmy razem.










Urządzeń do magnetoterapii z opatentowaną technologią pola pulsującego 3D oraz wszelkich informacji o urządzeniach oraz zbawiennym wpływie na organizm szukajcie pod adresem biomag.pl

środa, 4 października 2017

Kominek- praktycznie

Zainstalowanie kominka w domu własnymi siłami wbrew pozorom nie jest takie trudne. To moje subiektywne zdanie oczywiście:)
Wszystko zaczyna się od chęci posiadania. Projekt urodził się w głowie na wiele lat przed wybudowaniem paleniska. Wielokrotnie się zmieniał, pomysł przychodził i odchodził. Stwierdzam, że nie ma się z czym śpieszyć, bo mój byłby zupełnie inny parę lat temu i niekoniecznie dziś odpowiadałby mi jego styl. Oczywiście początkowo miał być w stylu "leśniczówki" z pochyłą górą, ceglasty i koniecznie z półką drewnianą nad paleniskiem. Potem miał być angielski, z rzeźbionym portalem, jednak cena trochę nas przygniotła.:)
Zaczęliśmy od zakupu wkładu kominkowego. Możecie przebierać i wybierać, ja jednak dam pewną sugestię. Należy kupić żeliwny wkład. Kombinacje żeliwno-stalowe nie sprawdzają się na dłuższą metę, gdyż stal nie wytrzymuje wysokich temperatur. "Markowość" i miejsce produkcji naszego wkładu też ma znaczenie, gdyż elementy takie np jak ruszt czy pęknięta szyba pewnego dnia trzeba będzie wymienić a w markecie nie sprzedają akcesoriów. Nasz "zagraniczny" wkład, kupiony okazyjnie w promocji może się okazać niestety trudny do naprawy ze względu na brak części. My postawiliśmy na Kratki.pl i szybko przekonaliśmy się o dobrym wyborze. Skorzystaliśmy z wyprzedaży pewnego magazynu, produkt był nowy a w komplecie dostaliśmy części, które nie pasowały nam do niczego. Zadzwoniliśmy do firmy i dostaliśmy szczegółowe wyjaśnienie do czego ów część służy i że nie należy do naszego kompletu. To miłe, wiedzieli. Jak klient BMW, który po wielu latach dokupi w salonie choćby szpilki mocujące do tapicerki a po numerze nadwozia będą dobrze wiedzieli, co to za model.:)
Wybraliśmy wkład bez doprowadzenia powietrza z zewnątrz co w zasadzie nie robi większej różnicy.
Niestety nie wykonałam zbyt dużo zdjęć w trakcie pracy a te są
z komórki:)


Także:) Wybieramy miejsce, dbamy  o podłączenie do przewodu kominowego i wyprowadzenie dymu na zewnątrz domu. My na tę okoliczność postawiliśmy nowy komin, typowo pod kominek, przewód już był.
Wkład kominkowy musi stać na stabilnych nogach. Można je wykonać, czytaj zespawać, własnoręcznie ze stalowych profili na czym oszczędziliśmy dobre 200 pln. Na dole muszą być wkręcane nóżki ebonitowe, gdyż konieczne jest wypoziomowanie wkładu. Koszt nóżek to kilka złotych na portalu aukcyjnym.
Rurę kominową uszczelniamy masą szamotową wytrzymującą kilkaset stopni.
Następnie obłożyłam wkład cegłą, starutką  rozbiórkową. Nie polecam zaprawy murarskiej, sypie się i denerwuje, spada. Cudnie działa klej do płytek mrozoodporny. Robota na babskie łapy, jak się okazało, choć Luby patrzył z zaciekawieniem:)


Jak już dostosowaliśmy miejsce kominka czytaj zmieniając je, przystąpiliśmy do montowania profili aluminiowych. Trochę zabawy było z dostosowaniem się do krzywego sufitu i ścian, bo tak właśnie wybudowany jest nasz dom:) Konstrukcja musi być stabilna, gdyż ona przeniesie ciężar obudowy. Pomiędzy profile włożyliśmy inne do zamontowania wełny ociepleniowej z powłoką aluminiową, solidnie je przykręcając. Nie mam niestety zdjęć z wełną. Wełnę należy połączyć ze sobą taśmą aluminiową, dokładnie. I tu ZONK. Tak jak wełna wytrzymuje wysokie temperatury tak taśma niestety nie. Przy większym napaleniu po domu rozchodzi się nieprzyjemny zapach a atmosfera zamienia się w przydymioną:) To doświadczenie praktyczne. Jak się okazało to normalne, wiele osób ma ten problem i nie jestem pewna, czy klej z taśmy kiedyś się wypali:) Pozostaje palić po dwie szczapki, bez hajcowania albo wymienić wełnę na płyty krzemionowe. Tego dowiedzieliśmy się niestety po fakcie. Jeśli macie zamiar budować kominek weźcie to pod uwagę, choć koszt wam trochę wzrośnie.
Pozostało zamontować płyty kartonowo-gipsowe na zamknięte i ocielone profile i obłożyć dekoracyjnym kamieniem. W płytach wycinamy dziury na kratki wentylacyjne, których nie może być zbyt mało. Mamy dwie, 50 cm
i 30 cm. Warto zamontować model z żaluzją, gdyż poza sezonem grzewczym zamykamy i nie gromadzi się kurz wewnątrz konstrukcji. My tego jednak nie zrobiliśmy, z niewiedzy.To już pestka:) Łączenia maskujemy listwą narożną i gipsujemy, malujemy i cieszymy się z rękodzieła:)



Polecam własnoręczne postawienie kominka. Nie jest to sztuką magiczną, oszczędności zaś idą w tysiące.
Z ciekawostek praktyka dodam jeszcze, że o drewnie do palenia myślimy na wiosnę i sezonujemy co najmniej rok. Wiadomo, na początku to nie łatwe. My pierwszego drewna szukaliśmy we wrześniu ku uciesze sprzedających.
I sezonowane ma być?:)
Nie palimy drewnem iglastym! Okleja przewód kominowy, powoduje wytwarzanie kondensatu i masakrycznie brudzi szybę.
Mam nadzieję, że rozpoczęłam epokę budowania waszych kominków:) Chętnie odpowiem na wszelkie pytania.
Buźka
Polinka z kominka


Kompleksowe usługi tłumaczeniowe dla firm znajdziecie pod adresem Lingopro.pl Szybko i dokładnie dokonają tłumaczenia dokumentów na dowolny język.



poniedziałek, 2 października 2017

Ogień

Poczułam się jak mała dziewczynka skąpana w marzeniach, kiedy pierwszy raz napaliliśmy w kominku...
Ogrzewał, dodawał otuchy a po domu rozszedł się delikatny zapach drewna. Zapatrzona wspominałam dawne, rodzinne czasy i poczułam się naprawdę dobrze.
Marzenia się spełniają kochani! Pomysł na kominek kiełkował w mojej głowie przez wiele lat aż w końcu stał się możliwy. To nasz prezent na jedenastą rocznicę życia na wsi:)
Zrobiliśmy wszystko sami, pracownik jedynie zamontował komin na dachu. Osadzenie kominka na własnoręcznie spawanym stelażu, wyprowadzenie rury dymowej, izolacje, stelaż i obłożenie płytą kartonowo-gipsową to dzieło Lubego. Wszelkie prace murarskie w tym obudowa kominka z cegły, obłożenie kamieniem, dekoracje to moja sprawka. Zajęło nam to niewątpliwie trochę czasu ale pękam z dumy:)
Dzięki własnej pracy zaoszczędziliśmy sporo grosza a na dodatek to kolejna rzecz, którą zrobiliśmy w tym domu sami. Brawo my!:)




W wieczornej odsłonie mu najbardziej twarzowo:)




Za pomocą wiedzy z internetu udało nam się uniknąć wielu błędów, choć cały czas się uczymy. Do głowy nam na przykład nie przyszło, że specjalnie dedykowana taśma do łączenia ociepleń kominków nie pozwala nagrzać porządnie domu o czym zamierzam napisać w oddzielnym poście. Czy poszukiwanie sezonowanego drewna we wrześniu - na dłuższą powieść.:) Niezłe z nas Leszcze:)
Wszystkiego dobrego kochani.
Tymczasem
Polinka

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

W kratę z lawendą w tle

Już, już moje Duszki:)
Przepraszam, nie pisałam bo - łapię ostatnie promienie słońca, intensywnie pracuję oraz robię remont:) Co poniektórzy westchną, ale tak, ja właśnie robię remont:) Pewna osoba powiedziała mi, że jestem chyba jedynym przypadkiem jej znanym, który cieszy się, że ma remont.
Zmieniam całkowicie salon, stawiam kominek mężowskimi rękami i planuję malowanie, choć to ostatnie traktujemy raczej jako ostateczność.:) Sił brak!
Agatku, Mordko moja, przepraszam, że cię zmartwiłam swoją nieobecnością.

Pomysł kominka mam w głowie od lat, od czasu pieczenia w nim kiełbasy na patyku w dzieciństwie.

Część niedzieli spędziliśmy rodzinnie na czyszczeniu cegły rozbiórkowej, zaawansowanej w wieku, bo z niej właśnie planujemy obudowę kominka. Roboty niby niewiele a jednak schodzi się niemiłosiernie bo:
- małżonek to perfekcjonista w każdym calu! Szczegółowo analizuje projekt, planuje, zbiera potrzebne mu informacje a potem... czeka na wenę :)
- zwiezienie cegły rozbiórkowej wymaga przyczepy oraz sporej siły, nie mówiąc o czyszczeniu
A potem dochodzą jeszcze kwestie finansowe, terminowe oraz zwykłego niechciejstwa.
Generalnie kominek stoi na swoim miejscu, na dniach podłączymy do do "wydechu" i zaczniemy pracę nad obudową.
W dzisiejszym poście pokażę pokój mojej nastolatki. Zaszalałam z tapetą winylową w modną kratkę. Bardzo łatwo się ją układa a daje rewelacyjny, bardzo przytulny efekt/

 

 


W pokoju rozsiewa się cudowny zapach lawend, dostałam jej bardzo dużo w sobotę. Uwielbiam to zioło, za zapach, kolor, dobre skojarzenia.
Zastanawiacie się nad własnym kominkiem? Wiadomo, nie jest dla wszystkich. Wyjątkowy komfort ogrzewania powietrzem z możliwością łatwej rozbudowy o funkcję klimatyzacji daje nam nagrzewanie nadmuchowe. Wszystko w jednej zintegrowanej instalacji z gwarancją niskich kosztów eksploatacji i komfortu przez cały rok.Wentylacja z odzyskiem ciepła to znaczne oszczędności o czym więcej na stronie feelco.pl

Tymczasem idę  kruszyć łodygi lawendy do sakiewek - aby mole ostatnich portek nie zjadły:)
Polinka


sobota, 22 lipca 2017

Męska rzecz

Dzieciństwo naszych dzieci trzeba pielęgnować i doceniać:)
Mój syn z bobasa całkiem szybko staje się mężczyzną a wraz z tym wszystko się zmienia.
Zrobiłam kilka zdjęć w jego pokoju, ku pamięci. Na łóżku nadal ukochany tygrys, prezent od Mikołaja, który wtedy istniał a reszta to już historia. Doskonale wie, czego chce i ma odwagę o tym mówić. Pogonił mnie niedawno z białą szafą, ściany najlepiej pomalowałby na czarno. Coś się zmieniło:)



 Na półkach własnoręcznie klejone modele, szał w komputerze a w tle Sabaton. Mój mały synek...
Udanej, słonecznej soboty wam życzę.
Serdeczności
Polinka

Sprzedaż i profesjonalny serwis urządzeń kopiujących w województwach zachodniopomorskim i lubuskim na stronie ksero-contakt.plSerwis wykonuje przeglądy i naprawy kserokopiarek związane z ich eksploatacją oraz oferuje szeroko zakrojone doradztwo.


poniedziałek, 17 lipca 2017

Na biało

Czas zejść na ziemię kochani, choć ciężko:)
Lato za oknem ale długość urlopu już na wiele nie pozwoli. Pozostaje marzyć o przyszłych podróżach:)
Zmalowałam witrynę a co!



Witryna pojawiła się u nas w domu jesienią zeszłego roku w wersji brązowej. Od tego czasu odpowiadałam na niekończące się pytania o egzotyczność jej koloru. Goście naszego domu są przyzwyczajeni do jego jasnych barw i ten mebel budził nie lada konsternację. Najpierw mi nie przeszkadzał, potem się nie chciało aż przyszedł czas. Przetestowałam nowe farby Altax Viva Garden i choć kolory mają obiecujące jakość mnie nie ucieszyła. Bardzo słabo kryją przez co są mało wydajne. Witrynę oczywiście najpierw zeszlifowałam ale nie zmieniło to faktu, że musiałam nałożyć około czterech warstw farby. To dużo prawda?
Przy okazji pogoniłam z mebelka wszystkie zawalające rzeczy i lubię, kiedy jest otwarty. 


Lampa stołowa to nowy nabytek z TK Maxx. Zajrzałam do tego sklepu akurat będąc w Warszawie pociągiem. Myślę, że trochę radości dałam osobom, które widziały mnie taszczącą ten gadżet przez pół miasta:) Współpasażer oberwał nią niechcący w czoło, um sorry:) Mam wrażenie, że poprawił się asortyment sklepu, więcej jest rzeczy konkretnych, silnie dekorujących. Chyba, że ja się tak zmieniłam:) Upatrzyłam też duży, marokański talerz na owoce, pięknie turkusowy ale sił mi nie starczyło na doniesienie go:)

Wielki, indyjski chwost wyszperałam na targu staroci. Przypadł mi do gustu od razu:)

Co sądzicie o metamorfozie? Wszystko już kolorystycznie pasuje/
Pozdrawiam was serdecznie i do napisania
Polinka

Miłośników motocykli i bezpiecznej jazdy zachęcam do odwiedzenia sklepu akcesoriamotocyklowe.pl. Znajdziecie tam wszystko - odzież, obuwie, kaski, gogle, oleje i smary czyli komplet dla zapaleńców podróży z wiatrem we włosach.

czwartek, 13 lipca 2017

Serbia- wspomnienie

Na wstępie bardzo dziękuję wam za miłe przyjęcie sesji zdjęciowej w Moim Mieszkaniu. Każda z nas wie, że prowadzenie bloga, pokazywanie swojego wnętrza i  "zewnętrza" to praca nie tylko dla siebie, w zasadzie przede wszystkim dla świata, który chce oglądać pokazywane treści.
Dużą przyjemność sprawia mi podpatrywanie licznika oglądalności, czytanie waszych komentarzy i maili oraz to, że tu zwyczajnie bywacie. Moje stałe czytelniczki - dziękuję wam za to!

Ostatnio z niepokojem śledzę informacje o wypadkach autokarów
i awanturach z polskimi kierowcami na granicy serbsko-węgierskiej. Dotyczy mnie to poniekąd gdyż właśnie zamierzałam wam pisać o Suboticy, miejscowości nieopodal tych wszystkich wydarzeń.
Był to cel naszego wypadu z Węgier, było blisko i była okazja.
Po raz pierwszy od dawna opuszczaliśmy strefę Schengen, staliśmy w kolejce do kontroli i mieliśmy możliwość obcować ze wszystkimi podróżującymi. Dziwne miejsce. Samochody głównie na niemieckich
i belgijskich tablicach a w środku muzułmanie. Nie będę się na ten temat rozpisywać z wiadomych względów ale taki był fakt. Jasny kolor skóry w kierunku Serbii praktycznie nie występował, w przeciwieństwie do drogi powrotnej. Pomiędzy kierowcami panowała napięta atmosfera, trąbili a ja czułam się bardzo dziwnie. W pewnym momencie nawet miałam ochotę zawrócić. O podobnej sytuacji z udziałem polskiego kierowcy słyszałam ostatnio w telewizji... Niemieckie samochody wyjeżdżały ale już nie wjeżdżały...o co chodzi z tym napięciem? Dodam, że przy powrocie mieliśmy szczegółowo kontrolowany samochód i pytali nas o uchodźców.
W ciekawym świecie przyszło nam żyć. Na szczęście węgierscy granicznicy reagowali gromkim "dzień dobry" na widok naszej rejestracji:)

Po tej opowieści przejdę do sedna, mianowicie byliśmy w serbskiej Suboticy i nad jeziorem Palić.
Miejscowość nieźle utrzymana, lekko senna, ludzie mili.




Będąc w nowym miejscu, szczególnie w innym państwie lubimy jeść i pić jak miejscowi więc poszukaliśmy miłej knajpki. Przy głównym placu było ich sporo.
Zamówiliśmy typowo serbski obiad czyli zupa, zestaw mięs z frytkami i ryżem, surówka oraz deser. Porcje były duże, a dzieci bardzo czekały na słodkości.
Deser nadszedł i podano nam...po trzy plastry jabłka:) Dzieciaki czekały otwarcie na jakąś fontannę z czekolady do tego ale został tylko śmiech:)




Jeśli będziecie kiedyś w okolicy - odwiedźcie Serbię, warto. Są spokojni i mili, karmią smacznie i konkretnie.
Nie wiem, czy mi kiedyś jeszcze będzie dane być w tym kraju, więc wrzucam wspomnienie.
Serdecznie was pozdrawiam
Polinka

Firma EKOFIT to ośrodek szkoleniowo-usługowy, specjalizujący się w kompleksowej obsłudze małych i średnich przedsiębiorstw z zakresu BHP oraz PPOŻ. Oferują wszelkiego rodzaju szkolenia BHP ONLINE, szkolenia ochrony przeciwpożarowej oraz kursy pierwszej pomocy (przedmedycznej), świadczą usługi BHP oraz PPOŻ. Szukajcie pod adresem ekofit.pl

środa, 12 lipca 2017

Kobieta z pasją

Dzisiejszy pochmurny poranek rozweselił mój dzień.
W najnowszym wydaniu Mojego Mieszkania możecie zobaczyć sesję zdjęciową z mojego domu w cyklu Kobieta z Pasją.
 
Dziękuję całej ekipie za zaangażowanie, przyjemną atmosferę, ciepło, które ze sobą przywieźli oraz za zaliczenie mnie do zaszczytnego grona. Czasem moja pani od wędlin z okolicznej wsi jeszcze was wspomina:) Cieszę się, że wróciliście o czym wieść gminna poniosła.
Pani Jolu, serdeczne pozdrowienia.
Od czasu zdjęć dom przeszedł wielokrotną metamorfozę więc może znów się zobaczymy:)
Buźka
Polinka
Najlepsze zegarki timex on line, z gwarancją i w atrakcyjnych cenach  pod adresem http://www.czaszegarkow.pl/

wtorek, 11 lipca 2017

Madziarskie smakołyki

Pewnego dnia Węgier naczuł się uprawiać paprykę...a potem już wszystko poszło łatwo:)
Tak w skrócie można określić kuchnię węgierską, która jest bardzo w moim guście:)
W sklepach znajdziecie paprykę świeżą ( głównie w strąkach nie bardzo dostępnych u nas), paprykę sproszkowaną, paprykę marynowaną, wędzoną, łagodną, pikantną, szalenie pikantną. Bardzo pikantna została nazwana przez uroczą panią w sklepie KATASTROFĄ. Ciekawostką jest również papryka kiszona w wielu odmianach tak popularna, że sprzedaje się ją również w marketach.
Ona nadaje główny smak potrawom składającym się z mięsa, warzyw, ryb.
I ta papryka jest dziwna - nadaje cudowny aromat, wielokrotnie silniejszy od przypraw sprzedawanaych u nas w kraju. Nawet pikantna ma w sobie po pierwsze aromat a dopiero później ostrość.
Węgierskimi potrawami eksportowymi są zdecydowanie gulasz, leczo, zupa gulaszowa. Przez jakiś czas poszukiwaliśmy słynnego placka po węgiersku aż nam w końcu ktoś uświadomił, że najprędziej kupimy go na mazurach:) Tak, tak kochani, na węgrzech nie znajdziecie placka po węgiersku.
 
 
Zamiast tego warto spróbować langosza. 
Szybkie jedzenie typu fast food, dostępne na każdym kroku. To rodzaj okrągłego placka, rozmiar konkretny, w smaku przypomina mało słodkiego pączka. Smażą go niestety w głębokim tłuszczu a następnie nakładają smakołyki na górę. Najbardziej tradycyjny to sos śmietanowy (tejfolosz), szynka i ser. Możemy kombinować z innymi składnikami ale stwierdzam, że główną atrakcją jest to ciasto. Z gyrosem, tak, z gyrosem jest fajny.


Gulaszu próbowaliśmy dwóch odmian - wołowego i wieprzowego oczywiście z papryką. Do tego tradycyjne kluseczki, za surówkami chyba nie przepadają. Bardzo dobre.:)
Leczo to znana nam mieszkanka warzyw sezonowych tylko nie zauważyłam w nim dodatku kiełbasy co u nas częste.
Rozmarzona zrobiłam leczo niedługo po powrocie z tą róznicą, że dodałam węgierską paprykę i słoninę z mangalicy. Wyszło inne, gęstsze, zdecydowanie pyszniejsze.
Apropos słoniny z mangalicy! Czytałam o niej już  w Polsce i dziwiłam się ogromnie, co cudownego może być w wędzonej słoninie... O ja nieświadoma!
Kupiłam przez przypadek, do przyrządzenia obiadu zresztą na bazie papryki. To jest bardzo szczególna słonina, ich towar eksportowy ze szczególnych świń. Przy topieniu jej rozchodzi się niepowtarzalny zapach wędzonego boczku a w smaku jest tak dobra, że opisać nie mogę. Jest po prostu wyjątkowa!
Testowaliśmy również serowe batoniki. Znajdziecie je w lodówce, ser 
w środku, czasem o smaku truskawek czy innych owoców, w polewie czekoladowej czy toffi. Zdrowa przekąska dla maluchów, niestety szybko się rozpuszcza w wysokiej węgierskiej temperaturze.
Wszystko mi smakowało, to kuchnia w moim guście, dla konesera ostrości 
i silnego smaku, z papryką czy smalcem z mangalicy.
Warto wybrać się na Węgry chociażby ze względu na smak ich potraw chociaż powodów jest oczywiście więcej.
Serdeczności
Polinka 

Importowane urządzenia kosmetyczne takie jak wapozon czy doskonałe kombajny kosmetyczne jak i artykuły dla zwierząt znajdziecie pod adresem importmania.pl Polecam bo to polska firma!

niedziela, 9 lipca 2017

Balaton- warto być

Mieszkając w centrum Budapesztu szkoda nie odwiedzić Balatonu. 100 km autostradą, w bardzo komfortowych warunkach. Planowaliśmy być raz, odwiedziliśmy dwa razy, rezygnując z innego miasta.
Balaton- węgierskie morze, 77 kilometrów wody, od północnego Siófok po południowe Keszthely. Dodatkowo półwysep Tihany a wszystko absolutnie warto!
Balaton to płytkie jezioro, turkusowe, z bardzo przyjemnymi rodzinami na plaży. Nikt na nikogo nie patrzy, rozłożyć kocyk nie jest trudno, wszyscy się akceptują i po prostu korzystają z wypoczynku.




Prawdę mówiąc dawno tak nie wypoczęłam jak nad węgierskim morzem. Pełen komfort, brak obawy o pływające dzieci, luzik. Blisko plaży knajpki i bisztro oferujące lokalne jedzenie. Mrożone mohito i wrażenie spełnienia. Spędziliśmy tam w sumie dwa dni, ale coś mi mówi, że kiedyś powrócimy na dłuższy wypoczynek.
Dodatkowo uliczni sprzedawcy nie dadzą ci zgłodnieć. Co chwilę kukurydza i inne takie podróżujące na rowerach.


Po plażowaniu postanowiliśmy odwiedzić niedalekie Keszthely. Jedźcie tam koniecznie, szczególnie w ciepłym świetle zachodzącego słońca!

Neobarokowy pałac z XVIII wieku skrywający w swoich wnętrzach 101 pokoi. Budowano to cudo nieprzerwanie przez 150 lat i było warto. Bajkowy, wspaniały, z cudnym ogrodem. Bardzo wam polecam!




Prawdę mówiąc mogłabym wam pokazać tysiąc zdjęć w tego miejsca ale to nie oddałoby urody. Nad Balatonem jest przepięknie.
W najbliższym odcinku kuchnia węgierska a ja ściskam mocno!

Domy opieki Olimp oferują kompleksową opiekę nad osobami starszymi, schorowanymi i niepełnosprawnymi. Pomoc koncentruję się nad osobami
z województwa mazowieckiego ale nie tylko. Zapraszam na stronę domyopiekiolimp.pl