środa, 27 listopada 2013

Puk, puk, to szron...

Puk, puk...
Zima się skrada. Powoli puka do naszych drzwi, wiatrem wieje, chłodem mrozi.
Jak powiedział syn pewnej Oli (stwierdzenie nieustająco wprowadza mnie we wspaniały nastrój)- święta niedługo będą. Jest śnieg- będą święta. Tak cudownie proste i radosne:) Pólnoc i południe mają śnieg a ja mam szron:)
Ja dziś obudziłam się w pewnej bajce. To jeszcze nie "Królowa Śniegu" ale "Mroźna Kraina". Wystarczyło kilka stopni poniżej zera aby świat oblał się białą poświatą, aby zaczęło się skrzyć.
To nie szadź, to szron. Szadź powstaje w wyniku zamarźniętej mgły i to słowo zdaje się powoli wychodzi z użycia. Jakże to smutne, że język nasz ojczysty sukcesywnie zamienia się w międzynarodową papkę w której wszystko jest cool a słowa w stylu absztyfikant, berbeć, rozbisurmaniony, morowo, drzewiej całkowicie wychodzą z użycia. Dziś staram się ocalić od zapomnienia na przykład stwierdzenie: dżdży, czego nie ma? dżdżu. A dzieciom mówię, kiedy jest szadź:)
Apropos -Leśnobożec - zaliż ów nie udatniejszy nam niźli "faun" zamorski.
"Wszedł Kmicic wprowadzony przez czterech trabantów szkockich" - pisał Sienkiewicz w "Potopie". Ale nic to:) Dziś przywitała mnie piękna aura.  
  Nieprawdaż iż idą święta?:)
W domu przygotowania pełną parą, praca wre:)


W tym roku zwariowałam na punkcie wszelkich serc:) To podstawa moich dekoracji.



Zamówiłam niedawno paczuchę ze świątecznymi atrakcjami u Oli z Przydasiowa.
Zerknijcie do niej proszę:) To nasza blogowa koleżanka, kobitka konkretna o wspaniałym sercu. Często rozbawia do łez. Przydasiowo to jej sklepik więc wam go mocno polecam:)
U Oli zamówiłam jutę i niedługo się za nią wezmę. O matko, co z niej zrobić?:) Kwiaty mi się marzą, takie kręcone...
Ola ma też świetne bombeczki w swoim repertuarze, indyjskie, szklane:) Cudne i vintage. O!
Od dzisiaj to moje ulubione bombaski:)


I ma też złote rączki...:)



Olu, za wianek dziękuję szczególnie i serce gorące wysyłam:)

Kochani, polecę już:) Dekoracje dalej trzeba robić a doba się nie chce rozszerzyć:)
Postaram się więcej wnętrz pokazać następnym razem ale to takie ciężkie przy marnym oświetleniu... Nic to! Aparat niebawem nowy będzie więc jakoś powróci.
Dziękuję Wam za obecność w tym miejscu...
Tymczasem
Polinka

czwartek, 21 listopada 2013

Stworzyć klimat

Żyje mi się ostatnio jakoś za szybko...
Nim się obejrzę, już koniec kolejnego tygodnia. Świątek, piątek trwa gonitwa. Pewnie nie jestem osamotniona w myśleniu, że życie pędzi a ja razem z nim:)
Spóźniłam się strasznie! Wczoraj miałam ogłosić, jakie są nagrody w zabawie świątecznej, którą organizujemy wspólnie z Madelinką. Taaak, porobię zdjęcia po pracy. Ale po pracy wypadło zebranie u Młodego, potem tysiąc rzeczy i tak mamy...dzień kolejny, który dobiega końca.
Także bardzo przepraszam i już nadrabiam zaległości.
Prezentem dla zwycięzcy w moim pionie zabawy "Wyszydełkuj sobie święta" będą:
- ręcznie robione przez mnie szydełkowe podkładki pod kubek w kolorach świątecznych
- oraz szklana, pokaźna bombka-serducho w kolorze ciemnoszarym lub jakimś takim czarnawym.
Kolorystyka bombki pozwala wykorzystywać ją cały rok- dziś na choince, później w domu.
Zapraszam serdecznie.
Do Madelinki też oczywiście zerknijcie:)
Musimy się drodzy państwo przyzwyczaić do zdjęć wieczornych niestety. Lampy dwoją się i troją
a nie zawsze coś z tego wyjdzie. Tak to jakoś paskudnie się porobiło, że wracam z pracy a tu ciemno i bądź człowieku mądry:)

Jak wiadomo- przyjdzie walec i wyrówna i nie ma się czym martwić więc...
Zrobiłam nowe zamówienie u Ani. To zdecydowanie mój ulubiony sklep z duńską ceramiką. Tak niskich cen nie widziałam nigdzie, przesyłka idzie w tempie zawrotnym a i gratisik jest:) To straszliwie próżne, ale ja bardzo lubię gratisy:)
Mam w końcu moje wymarzone pojemniki w kształcie serc. I to za jaką kasę!:)


Jednym słowem przygotowania świąteczne ruszyły pełną parą:)...i bardzo się z tego cieszę:)


Dom mój zmienia się:)
W tym roku króluje szarość i ja też się temu poddałam. Może nie bezwarunkowo ale podoba mi się. Szaleję z zakupami w szarościach, beżach, srebrze i szkle. Ładnie:)
Kanapom przydałyby się nowe narzuty.





W sprawie doświetlenia wnętrz, w tym okresie niezbędne, polecam Wam świetnego producenta lamp. Zajrzyjcie koniecznie.
Malowanie też się mnie trzyma ostatnio:) Na przemian z dzierganiem świątecznych drobiazgów
i skarpet na zimę.
Aniołowa świąteczno-ludowa raz! :)

Tak więc świątecznie się robi. We wnętrzu i w sercu...
Rozpiera mnie od sympatii, którą dostaję od ludzi. Pani na bazarze (zwanym po tutejszemu ryneczkiem) podarowała mi pęczek natki, bo lubi takie kobiety, jak ja:) Nie wiedziałam, co powiedzieć ale założyłam, że to komplement.
Zastanawiam się jednak, czy kiedyś się będę w stanie z tego wypłacić...
I tak z miłością, powoli, wkraczamy w najpiękniejszy okres każdego roku kochani!
Niech wam się szczęści:)
Tymczasem
Polinka

sobota, 16 listopada 2013

W sobotę, o ósmej


Sobota, ósma rano:)
To szczególny czas w moim domu, kiedy wszyscy jeszcze śpią. W zasadzie prawie, bo synek nie śpi...
Wieżę odpalił i słucha czegoś, czym nakarmił go tata. Sabaton- szczególnej szwedzkiej grupy heavy metalowej. Dobrze śpiewają, historię znają i mają odwagę poruszać trudne tematy. "Warsaw- city at war". Tak kochani- zaśpiewali o powstaniu warszawskim, teledysk ilustrując oryginalnymi zdjęciami. Śpiewali też o Wiźnie...czterdziestu czterech na jednego.
Piszę o tym z powodu gorącej dyskusji pod ostatnim postem.
Wszystkim bardzo dziękuję, gorąco i szczerze. Za odwagę wypowiedzi, za chęć podjęcia tematu. Szczególnie dwie anonimowe osoby- Mira i Ella- przytulam Was mocno, dziękuję i proszę o więcej:) Ondrasza wypowiedziała się bardzo szczegółowo i odważnie. Absolutnie dziękuję za wszelkie głosy i myślę, że warto poruszać takie tematy. Warto odważnie iść do przodu z głową podniesioną i poglądami na języku. Własnymi poglądami oczywiście, bo je też trzeba mieć. Ach, kolega się ostatnio na ten temat wypowiadał ale nic to.
Ja w każdym razie dziękuję najmocniej.
Sabaton dla was- bardzo lubię ten utwór.


I inne też:


 Obiecałam pod ostatnim postem trochę wątków kulinarnych.
Co roku, w Dzień Niepodległości Ukochany mój świętuje imieniny. To dzień świętego Marcina
i niektóre miasta mają obowiązek wspominania. W Poznaniu co roku pieczone są specjalne rogale...
Nasz dom leży jakieś 270 km od tego miejsca ( widzisz Anula, jak daleko?:) ale swoją tradycję też chce mieć.
Tak więc co roku będziemy piekli kaczkę. No, ja będę piekła:)
Specjalna okazja gdyż święto podwójne. Niepodległa kaczka dla Marcina co na białym koniu czasem:)



Kaczkę upiekłam tradycyjnie- w jabłkach i buraczkach:) Kaczka też jest tradycyjna, z gospodarstwa.
Ptaszysko natarłam dzień wcześniej solą, majerankiem i czosnkiem. Poleżała sobie noc w lodówce, przeszła porządnie. Wsadziłam bo brytfanny ( swoją drogą cóż za piękna nazwa- brytfanna), obłożyłam jabłkami, owoce też wsadziłam do środka.
Piekłam jakieś 2 godziny w 180 stopniach.
To tego buraczki, marcheweczka i wino z hiszpańskim temperamentem. Sto lat kochany! A kaczka wszystkim smakowała.
Na deser szybciutko usmażyłam pączki z serka homogenizowanego. Polecam ten przepis wszystkim- i pracowitym gospodyniom i tym bardziej stonowanym:)

Pączki z serka:

-250 gr serka homogenizowanego waniliowego
- 3 jajka
- 1,5 szklanki mąki
- łyżeczka proszku do pieczenia
- trochę cukru

Mieszamy wszystko i smażymy na rozgrzanym tłuszczu. Smażymy takie kulki nakładane łyżką.
Odsączamy na papierze i posypujemy cukrem pudrem. Z jednego serka wychodzi porcja na raz dla czterech osób i zawsze pozostaje niedosyt:) Przepis polecam.


Ja gotuję a kochany garnki lepi i tak powstała lampa:) Jak ja ją strasznie lubię:) Daje cudne światło.


Miała być do salonu ale pozostaje w sypialni bo wieczór z nią spędzony...ach.
Bańka jak to się mówi jest absolutnie oryginalna, wiejska. Dostałam ją jak już przerdzewiało dno:)

Zrobiłam też komin i teraz czekam na śnieg i mrozy prawdziwe. Za modelkę posłużyła córka. O matko, wasze też tak szybko rosną? Nim się obejrzę osiemnastka w domu będzie!



Jest jeszcze troszku do pokazania ale niezły bigos wyjdzie z tego posta więc się powstrzymam.

W głowie zaszumiało mi ostatnio i ogłaszam święta:) Cudowny, magiczny czas nadchodzi i przygotowania czas zacząć. Widziałyście ostatnie wydanie Mojego Mieszkania? Nie mogę go z łapsk własnych wypuścić wręcz. Tyle inspiracji, tak wspaniały klimat:) Asi gratulujemy domu oczywiście.
Przez tę gazetę drugi dzień na pewnym portalu zakupowym siedzę:) Wynikiem zakupienie materiału na obrus więc nie jest źle:) Beżowy w serduszka ludowe.
Teraz to już tylko chyba o świętach będzie:) Polecam wam sklep Oli, koleżanki naszej:) Będzie od poniedziałku miała cudeńka, same unikaty a tymczasem ja zakupiłam u niej bombki prosto z Bollywood:)
Ach, święta w tym roku ponownie będą szczególne:)
Dzieciaki już czekają jak na dostawę tlenu.
Miłego dnia wam życzę, odpoczywajcie
Polinka

poniedziałek, 11 listopada 2013

Independent Day

Drodzy Panie i Panowie, cudna braci blogerska:)
Pragnę bardzo podziękować za tak liczne i treściwe wypowiedzi pod ostatnim postem. Strasznie było miło to czytać, bardzo krzepiąco. Jak się okazało, wśród czytelników tego bloga są absolutnie cudne osoby. Telewizor w Waszym świecie niewiele znaczy lub w ogóle go nie ma, natomiast rozwój osobisty i treści rodzinne sa dla Was najważniejsze. Wiecie jak bardzo się w Wami zgadzam i jak się cieszę? Dziękuję z całego serca.
Dziś pusto mam w głowie i smutno. ( niejeden powie, ze to żadna nowość i niech tak będzie:)
Dziś Święto Niepodległości naszego Państwa.


Myślami jestem wśród bohaterów historii- Piłsudskim, Dmowskim, Paderewskim. Próbuję uświadomić sobie ich ideały i olbrzymią siłę w dążeniu do jakże trudnego celu. To prawdziwi idealiści, wspaniałe i wielkie serca. Wiele lat temu niosąc, chciałoby się powiedzieć, kaganek oświaty podnosili kraj ze 123 lat ucisku. 123 lat w trakcie których na mapie świata nie było Polski.
To wszystko historia chciałoby się powiedzieć...
Dziś jestem dumną polką, urodziłam się w wolnym kraju. Co roku 11 listopada mogę świętować Dzięń Niepodległości i także czynię. Co roku z mojego balkonu powiewa flaga słusznych rozmiarów 70x100 cm i nie wstydzę się tego. Ale...
Chciałabym podkreślić fakt, że święto niepodległości zostało ustanowione w 1937 roku by w 1939 ponownie zniknąć na długie lata. Możemy ten szczególny dzień obchodzić ponownie po ustaleniach okrągłego stołu, czyli po roku 1989. Pół wieku stracone.
Dziś zamiast się cieszyć zbieramy się w kupki, jesteśmy uczestnikami kilku marszy i każdy z nich uważa się się za ten jedyny słuszny oczywiście. Pragnąc pokazać swoje poglądy i przywiązanie do kraju mam możliwość wzięcia udziału w kilku marszach. Na czele oczywiście marsz prezydencki z kotylionem jak dla konia. Jeśli kogoś urażę swoimi poglądami z góry przepraszam, efekt jest niezamierzony.
Nie biorę udziału w Marszu Konia dobrowolnie z przyczyn obiektywnych:)

Drugi to marsz Niepodległości Młodzieży Wszechpolskiej i ONR. Kochani- ja się zgadzam z ich poglądami. Wychowuję swoje dzieci w duchu wartości narodowych i katolickich. Przekazuję im wiedzę historyczną, prawidłowy stosunek do polskiej flagi i kościoła. My nie wstydzimy się mówić o polskości, bo naszym zdaniem "polskość to nie jest nienormalność". Jak najbardziej normalność moi drodzy, gdyż w tym kraju przyszło nam żyć.  Nasz kraj to flaga i godło, wartości i historia. To wszystko tworzy Polaka. Obserwuję z ekranu telewizora Marsz Niepodległości, gdyż niewątpliwie boję się o wybicie oka czy coś podobnego w trakcie uczestnictwa. Jestem matką, więc z założenia się nie narażam. Ale popieram. Chętnie podglądam ich hasła, tych wielu wspaniałych ludzi znających swoją historię. I co roku się dziwię, że marsz ten chcą siłą rozpędzać. Że łobuzy, wandale. Biją wszystkich, atakują policję. Najciekawsze jest to, że ci ludzie zwyczajnie idą w marszu, są spokojni a agresję podkręca policja.
Oglądałam również dzisiaj. Już dochodzą, już witają się z gąską. W studiu telewizyjnym trwa zagorzała dyskusja jak dzisiaj strasznie narozrabiali. Pan z policji informuje o jednym incydencie w bocznej ulicy na początku marszu. Helikoptery krążą pokazując zapalone race i pochodnie. Łobuzerka walczy:) Aby sprawiedliwości stało się zadość na chwilę przed dotarciem czoła marszu do końca, marsz zostaje zdelegalizowany. Uśmiech szyderczy pojawia się na mojej twarzy! Jasne jest dla mnie, że zdelegalizowanie zaplanowano już kilka dni wcześniej i przy mecie udało im się znaleźć powód. Taaak, zaatakowali. Oczywiście.
To całe środowisko Kiboli to moje klimaty. Jestem Kibolem choć w marszu udziału nie biorę.
Trzecia możliwość akurat wyszła wczoraj i z niej skorzystałam.
Obywatelski Marsz Niepodległości, marsz "moherowych beretów" związanych ze środowiskiem prawicy. Tu mogłam bez obaw przyprowadzić dzieci i śmiało zamanifestować swoje poglądy. Wśród "moherowych beretów" jak to się brzydko określa są rodziny jak moja, zwyczajna, patriotyczna.



Jesteśmy łobuzami i oszołomami, idziemy pod prąd. I co? I dobrze nam z tym, o czym głośno mówimy.
Tak kochani- mam poglądy absolutnie prawicowe!:)
Na koniec zadam jedno pytanie.
Czy my, naród polski, nie możemy wspólnie świętować niepodległości naszego kraju? Czy ktoś z nas gorzej świętuje czy wiesza flagę? Kto nie jest z nami jest przeciw nam?
Upieczmy amerykańskiego indyka, jak na święto dziękczynienia i cieszmy się razem. Cieszmy się niepodległością naszego kraju, jednocześnie pamiętając, że nie jest ona dana na zawsze.
Jeśli dotrwaliście tutaj to bardzo dziękuję.
Niebawem powrócę z innym tematem bo przecież dzisiaj Marcina. Mojego Marcina imieniny
i stworzyliśmy nową swiecką tradycję, więc kulinarnie będzie.
Tymczasem
Buziaki ślę

wtorek, 5 listopada 2013

Będzie więcej czasu

Ach, porobiło się:) Dobrze się porobiło, wzmacniająco...
W ostatnich dniach piękna, złota, polska jesień odchodzi w zapomnienie. Będzie chłodniej, wietrzniej, w końcu spadnie śnieg. Nastąpi czas dłuższych pobytów w domu, wczesnego zmroku
a co za tym idzie większej ilości czasu dla siebie, dla rodziny. Dlaczego ja o tym piszę?
Miałam okazję poznać Ewę, mamę czterech córek. Wśród naszego trajkotania padło stwierdzenie o kolosalnym znaczeniu. Kochani- uświadommy sobie to wszyscy- " trzeba ruszyć głową aby jakoś wypełnić czas, który niektórzy marnują nieruchomo tkwiąc z pilotem w ręku."
Tak mało a tak wiele prawda?
Telewizor zajmuje nam czas każdego dnia, skrada cenne godziny, które powinniśmy poświęcić swoim zainteresowaniom, rodzinie, myśleniu. Telewizor jest na każde zawołanie, w tym szklanym pudełku zawsze ktoś jest i nie zadaje trudnych pytań.  I głową nie trzeba ruszać, jak genialnie stwierdziła Ewa:)
Zamiast telewizora wspaniała rodzinka Ewy postawiła w salonie pianino i jak sama pisze, dom zyskał duszę dzięki płynącym nutom. Dobrze, powiecie, ale grać to trzeba umić:) Zgodzę się- może więc pięknie opowiadacie dzieciom bajki? Lubicie długie spacery? Potraficie się, wspólnie z rodziną, śmiać do rozpuku? Wykorzystajcie to i nie dajcie skraść sobie duszy przez byle jaką produkcję telewizyjną, kolejny lokowany produkt. Trochę mnie poniosło:)
Wiele z Was pyta, kiedy mam czas na wszystko co robię? Kochani, ja nie oglądam telewizji praktycznie wcale:) Wiadomości i owszem, aby być na bieżąco, oraz pewien jeden program w czwartek dla odmóżdżenia. A tak? Maluję, spaceruję, robótkuję wszelako i najważniejsze- spędzam czas ze swoją rodziną. To nasza bateria na przyszłość, wzajemnie przywiązanie i miłość.
Nie biorę udziału w wyścigu szczurów, więc pewnie nie będę nigdy bogata ale dzieci zawsze będą wiedziały, że mama ma dla nich czas i nie obudzę się pewnego dnia ze stwierdzeniem, że dorosły
a ja tego nie zauważyłam:)
Ewo, to nie tak, że popierasz mnie w mojej drodze pod prąd- nas jest więcej i myślimy zdecydowanie podobnie. Spójrz chociażby na komentarze pod postami patriotycznymi, rodzinnymi, ludzkimi- to jest masa ludzi o podobnych poglądach za co Wam, koleżanki blogowe, dziękuję najmocniej:)
Ech:)
W "międzyczasie" zawiesiliśmy górkę od kredensu. O:)

Obrazy siłą rzeczy musiały się przewiesić i to już ich miejsce ostateczne. Lampy, lapmy mi się chce- na stolik okrągły:)



 Salon mój aniołami stoi:) Będzie ich więcej w stosownym czasie choć już jest ok. Najbardziej mnie cieszy anioł w prawym dolnym rogu gdyż to pamiątka. Należał kiedyś do mojej ukochanej babci i jest prawdziwie przedwojenny.
Po wianku widać, że serce moje szykuje się na śnieg...i na święta. w ostatnią niedzielę miałam okazję się przekonać o magicznej mocy marzeń. Mówię do Ukochanego, że świąt mi już brakuje a tu wjeżdżamy do lasu gdzie rozpościera się cudny zapach świeżej, świątecznej choinki:) Marzenia trzeba po prostu mieć, reszta to tylko szczegół:)
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie, dziękuję i proszę o więcej:)
A Ciebie, Ewo ze Szczecina, pozdrawiam najmocniej:)
Tymczasem
Polinka
Ps. Pamiętacie o szydełkowaniu świątecznym?:)