niedziela, 31 lipca 2016

Pastelowy weekend

Czas upłynął nam sielsko-anielsko.
Piękna pogoda pomogła nam w uczczeniu 13 urodzin Michaśki.
Jak ten czas leci!
Trzynaście lat wspólnego życia, wychowywania, radości i smutków, choć tych drugich zdecydowanie mniej. Nim się obejrzałam poszła do gimnazjum, przerosła mnie o pół głowy:) Zaczynam chyba wchodzić w okres, kiedy będę mówić, że to ona się starzeje...nie ja:)









Młodzież biegała po ogrodzie, cudnie się bawili a my przyglądaliśmy się temu dojrzewaniu. Dobrze jest patrzeć na młodych ludzi twardo stąpających po ziemi, odnajdujących się w społeczeństwie z łatwością. To ich czas.
Wszystkim dbającym o urodę chciałam polecić stronę http://importmania.pl/.
Znajdziecie tam na przykład mini kombajn kosmetyczny. Cudowne urządzenie do stosowania w domowym zaciszu. Poprzez ultradźwięki i światłoterapię poprawia wygląd skóry, pozwala głębiej wprowadzać kosmetyki, redukuje przebarwienia, spłyca zmarszczki. Fajny i nie drogi. Polecam.
Pozdrowienia serdeczne
Polinka

wtorek, 12 lipca 2016

Słychać:)

Duszki moje
Ilość maili od Was w ostatnim czasie zaskoczyła mnie i wprawiła
w niemałą konsternację:)
Pytacie, czy ja tu jeszcze bywam, czy dobrze się czuję, co słychać...
Dziękuję kochane dziewczyny za pamięć!
Ilość obowiązków i spraw w ostatnich miesiącach lekko mnie przytłoczyła, praca zawodowa całkowicie pochłonęła. Pomiędzy obowiązkami pozostał w zasadzie tylko czas na odpoczynek i tak dla mnie ważne życie rodzinne.
W pracy dokańczamy projekt. Wielka, czteromiesięczna pardubicka, pełna oczekiwań ludzkich i odpowiedzialności. Telefon dzwonił nieustannie na dwóch liniach, w pokoju czterdzieści stopni. Wierzcie, że nie raz zastanawiałam się, czy ja to jeszcze ja...



Łazienka:)
Wielki projekt wymaga oczywiście planów, rysunków, opinii specjalistów, konsultacji:)
Dziś, powolusiu, zaczyna być z górki:) Ściany skute do cegły i otynkowane, drzwi z futryną wymienione, podłoga wyrównana:) Oki doki! Jak Bozia pozwoli to niebawem, znaczy się wkrótce, to znaczy za jakiś czas położymy podłogę, pomalujemy ściany, dokończymy hydraulikę, pobawimy się w układanie bardzo starej cegły:) Czyli w zasadzie łazienka już jest gotowa:) Tak mniej więcej:)
W każdym razie projekt jest wielki a one wymagają czasu:)
Dobrze chociaż, że nie żyjemy już w pyle i kurzu...choć potknąć się można o jakąś złączkę czy klucz dumnie zwany morsem. To jest wielki projekt:) Oczywiście w opinii głównego inwestora, Ślubnego:)
Dziś koleżanka przypomniała mi o kiszeniu ogórków. Tak, w sobotę, jak wrócę z Kazimierza:)
I tak sobie życie płynie, powolutku, nieśpiesznie, jak to na wsi:)

W sobotę wróciliśmy z wybrzeża. Tydzień spędzony w ulewie, bałtyckim sztormie.
Sądzę, że moje przemyślenia na temat wakacji nad polskim morzem to temat na osobny post i chętnie zapewne wyrazicie swoją opinię. Nie wiem jednak, czy on powstanie bo narzekanie to nie jest coś, z czym mi do twarzy.


Zawszę wybieram tę jaśniejszą stronę życia...


 Nawet nad Bałtykiem czasem świeci słońce:)


 




Pozdrawiamy was całą rodzinką, tym razem więcej naszych zdjęć.
Do usłyszenia
Polinka