Luis
Pies raptem trzyletni, pełen zdrowia i zapału do zabawy. Największy przyjaciel człowieka w mig pojmujący wszelkie nastroje. Cyrkowiec i sztukmistrz mający swoje zwyczaje i nawyki.
Chodząca miłość i wrażliwość, absolutnie oddany swojemu stadu.
Świetny kompan na wszelkie wycieczki, doskonały pasażer samochodu. Zawodowy pływak i zawodnik bitwy na śnieżki głośnym szczekaniem nawołujący do zabawy.
Bardzo gościnny...
Straciliśmy go dziś o dziesiątej rano.
Babeszjoza w bardzo ostrym przebiegu pokonała go w 48 godzin. Organizm od samego początku nie reagował na intensywne leczenie. Dwukrotna porcja imizolu, końskie dawki antybiotyków, sterydów, leków moczopędnych i wielogodzinna dializa nie przyniosły skutku. Autodestrukcja całego organizmu.
Do końca byliśmy z nim.
Dziękuję za wszelkie otrzymane od was słowa wsparcia, modlitwy i dodawanie otuchy.
Dziękuję za wszystkie 53 komentarze od was- osób, którym bliski jest psi los.
I choć przeczytałam je już po fakcie, są dla mnie bardzo ważne.
Dziękuję doktor weterynarii, pani Katarzynie Mańko z Sochaczewa. To najlepszy człowiek, jaki stanął na drodze naszego psa. Dziękuję najmocniej.
Luis- na zawsze w naszej pamięci.
przykro mi
OdpowiedzUsuńWierzyłam, że się uda... Przykra wiadomość:(
OdpowiedzUsuńMy przezywalismy odejscie naszych kotow. Wiem, jak to boli, jak tracisz swojego zwierzakowego przyjaciela. Nic nie mozesz zrobic.
Trzymajcie sie! Sciskamy mocno :*
O matko!!! Współczuję :*
OdpowiedzUsuńOjej,,,ogromnie mi przykro :(((Też przechodziłam kiedyś przez chorobę psa,z takim samym skutkiem,wiem co teraz czujesz,,,,naprawdę bardzo Ci współczuję :(
OdpowiedzUsuńA mialam nadzieję, że się uda... przykro mi... bardzo!
OdpowiedzUsuńTomaszowa
Boże, Boże, jak mi przykro, nie masz pojęcia... Też swojego czasu przegraliśmy walkę z tym świństwem, ale po 5 dniach. Rano, gdy pisałam komentarz pod poprzednim postem, nie wspomniałam o tym i liczyłam, ze Wam się uda. W końcu Wasz piesek był trzylatkiem, a mój miał już 9... Tak mi okrutnie przykro :-(((( Trzymaj się :-***
OdpowiedzUsuńOjej... Polinko, tak strasznie mi przykro :( Wierzyłam, że jednak sobie poradzi... Kleszcze to jednak paskudztwo jest. Bardzo, bardzo współczuję Tobie, dzieciakom, całemu stadu.
OdpowiedzUsuń:((( identyczny jak moja vegunia. Nawet nosek taki sam rozowy!
OdpowiedzUsuńTak mi przykro :(
płacze razem z Wami!
:((( identyczny jak moja vegunia. Nawet nosek taki sam rozowy!
OdpowiedzUsuńTak mi przykro :(
płacze razem z Wami!
Bardzo mi przykro i współczuję Wam z całego serca...aż łezka w oku się kręci :(
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro :(
OdpowiedzUsuńJa niedawno straciłam swojego ukochanego kota- Dinkiego więc wiem jak to jest :(
Przykre..... Strasznie Tobie i Wam współczuję....... Dzisiaj kuzynka do mnie zadzwoniła i też powiedziała, że w tamten czwartek ich pies na zawsze odszedł... Wiele lat i wiele wspomnień, niestety nie było ratunku - rak.
OdpowiedzUsuńAż się rozryczałam...
Trzymajcie się wszyscy cieplutko.................
Tak mi szkoda... Trzymajcie się...
OdpowiedzUsuńMyślami jestem przy Was...
O matko. Nie wierzę, że tak to się skończyło. Nie wiem jak Ci pomóc, choć bardzo bym chciała. Gdybym tylko mogła przywróciłabym życie wszystkim czworonożnym członkom naszych rodzin. Trzymaj się, bo musisz, nie ma rady.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro….
OdpowiedzUsuńO jeju,a ja dopiero co pisałam pod poprzednim postem i miałam nadzieję,że psinka wyjdzie z tego :( Przykro mi bardzo,na prawdę ;/
OdpowiedzUsuńPrzykro mi strasznie, bo sama mam psa i wiem jak bardzo czlowiek sie do tych czworonogow przywiazuje. Sciskam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńŚliczny psiunia, miałam nadzieję... Bardzo mi przykro
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno, Ulka
Przykro mi Polinko... Przytulam Cię od serca...
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro….piszę i płaczę….pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOgromnie mi przykro...byłam pełna nadziei, że wszystko będzie dobrze... Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam w tych trudnych dla Ciebie teraz dniach...
OdpowiedzUsuńTak mi przykro :(
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro...wiem co znaczy stracić psa. Ból przeogromny...
OdpowiedzUsuńJej jak mi przykro bardzo :( wiem co znaczy stracić ukochanego piesia :( mineło właśnie 2 lata, a jak tak bardzo tęsknie....
OdpowiedzUsuńTwój piesio jest już szczęśliwy za tęczowym mostkiem... kiedyś jeszcze się z nimi spotkamy!
Twoje dzieci pewnie bardzo przeżywają, utul je od mnie też.... Uściski!
o matko kochana! strasznie mi przykro!
OdpowiedzUsuńwspółczuję z całego serca!
Współczuję! Ja swoją psiunię pożegnałam w styczniu:( Trzymaj się cieplutko! Pozdrawiam Ala
OdpowiedzUsuńTak mi przykro, aż mi się łzy w oczach kręcą. Współczuję z całego serca. Znam ten ból... Trzymajcie się dzielnie... Jedyna pociecha w tym smutku to to, że Luis już nie cierpi i biega po łąkach, gdzieś tam po drugiej stronie... Też tak sobie mówię kiedy myślę o mojej suni...
OdpowiedzUsuńTo tylko pies, tak mówisz, tylko pies..... A ja Ci powiem, że pies to czasem więcej jest niż człowiek. On nie ma duszy ....mówisz. Popatrz jeszcze raz. Psia dusza większa jest od psa! My mamy dusze kieszonkowe. Maleńka dusza, wielki człowiek. Psia dusza nie mieści się w psie. I kiedy się uśmiechasz do niej, Ona się huśta na ogonie. A kiedy się pożegnać trzeba I psu czas iść do psiego nieba, To niedaleko pies wyrusza. Przecież przy Tobie jest psie niebo, Z Tobą zostaje jego dusza. .........Strasznie mi przykro.! Rozumiem jak to jest i choć nasz Blacki dożył sędziwego wieku smutek i rozpacz była taka sama. Trzymajcie się.
OdpowiedzUsuńChociaż "tylko" słowami, ale wystawiłaś Luisowi piękny pomnik.
OdpowiedzUsuńPiękny wiersz p. Borzymowskiej przytoczyła Hania.
Pozdrawiam.
:( wielka szkoda :(
OdpowiedzUsuńKochana, bardzo mi przykro, jestem z Tobą , wiem co czujesz, bo ja przeżywałam to w styczniu :-(
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno
Bardzo Wam współczuję...
OdpowiedzUsuńŚciskam!
Bardzo mi przykro. To ogromna strata. Przeżywałam to już dwa razy i wiem, że nie da się opisać bólu po stracie tak oddanego przyjaciela. Ściskam Was mocno...
OdpowiedzUsuńKochana, bardzo mi przykro...aż mi się łezki zakręciły....jejjj...słów brak nawet w takiej chwili...współczuję:***
OdpowiedzUsuńWiem, że żadne pocieszenie na tą chwilę nie istnieje.. niechaj wspomnienia wezmą górę nad smutkiem, bo w nich właśnie masz możliwość spotkania się z Luisem ponownie:*
Przytulam najcieplej:***** Trzymajcie się!
Kochana Paulinko, bardzo Ci współczuję, smutny dzień dzisiaj, łączę się z Tobą w smutku, też to przeżyłam kiedyś, ten tylko Cię zrozumie, co sam kiedyś był zaszczycony miłością psa. Całusy dla Was!
OdpowiedzUsuńOjej...Bardzo wspolczuje! Co za koszmarna choroba.
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci. Przeżyłam coś podobnego
OdpowiedzUsuńPaulinko, bardzo mi przykro... cały czas miałam nadzieję, ze psinka da radę i pokona choróbsko.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się kochana <3
Ojej, jak to wszystko szybko się stało...Ledwie przeczytałam Twój poprzedni post...a tu kolejny, jaki smutny:( Brak słów. Przykro mi bardzo, patrzę na tę mądrą i kochaną mordkę, i aż wierzyć się nie chce, że już go nie ma. Smutna wiadomość. Wiem, że teraz będzie trudno, bardzo, ale trzymaj się Kochana:)
OdpowiedzUsuńPaulinko, bardzo współczuję. Nie miałam zielonego pojęcia, że kleszcz może spowodować takie szkody w 48h. Jak to czytam to nie mogę uwierzyć. Bardzo, bardzo wspwspółczuję, to jak strata członka rodziny.
OdpowiedzUsuńPies to najprawdopodobniej jedyne stworzenie, które kocha Cię bardziej, niż siebie samego... przeczytałam to kiedyś i wiem, że nie ma w tym ani grama przesady.
OdpowiedzUsuńŻadne słowa nie przyniosą ulgi w takiej chwili, więc powiem tylko, że niezmiernie mi przykro.
Bardzo mi przykro.
OdpowiedzUsuńSama mam psa - bardzo go kocham i nie wyobrazam sobie zycia bez niego. To okropne - nawet nie wiwm co napisać.
Trzymaj się
Tak mi przykro! Wiem dobrze, co czujecie. Nasz Megan odszedł już 2,5 roku temu, a ją wciąż uparcie twierdzę, że to było zeszłej jesieni. Wciąż słyszę jego naglące popiskiwanie dochodzące z uchylonego okna, gdy za długo z kimś pod domem gadałam. Wciąż widzę ten jego wielki ogon merdający od ściany do ściany i wpatrzone we mnie oczy... Paulinko, to z nami zostaje na zawsze. Ta miłość nie opuści nie nas nigdy. Nie piszę nic więcej, bo łzy stają w oczach.
OdpowiedzUsuńPamiętasz pewnie, jak też go żegnałam tu: http://marzeniami-malowane.blogspot.com/2012/10/pozegnanie.html
Utulenia przesyłam dla Was
Ogromnie współczuję...
OdpowiedzUsuńTak mi przykro... Nie spodziewałam się, miałam nadzieję. Tulę mocno :*
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro, patrzę na swojego Fadzia i łzy same spływają, bardzo dobrze rozumiem Twoją stratę i bardzo współczuję:)
OdpowiedzUsuńTak mi smutno. Jedyne co optymistyczne, to fakt, że miał cudowne życie wśród kochających ludzi. Nasz pies wczoraj też przyniósł kleszcze, i co z tego , że smarowany i zabezpieczany. Trzymajcie się, ogromnie współczuję.
OdpowiedzUsuńJak mi przykro... nie ma słów,które wyraziłyby mój smutek... człowiekowi wydaje się, że to tylko pies, ale to najwierniejszy przyjaciel...zresztą nie zrozumie tego nikt, kto nie posiadał nigdy PSA...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was...
Jak mi przykro... nie ma słów,które wyraziłyby mój smutek... człowiekowi wydaje się, że to tylko pies, ale to najwierniejszy przyjaciel...zresztą nie zrozumie tego nikt, kto nie posiadał nigdy PSA...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was...
Paulinko - smutno, strata przyjaciela rodziny - wiernego i kochanego....i to przed Świętami ech
OdpowiedzUsuńPrzytulam Was mocno i mimo wszystko życzę DOBRYCH rodzinnych świąt
Z całego serca Ci współczuję...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Miałam nadzieję na inne zakończenie tej historii...bardzo, bardzo mi przykro :(
OdpowiedzUsuńSłów mi brak. Ściskamy Was mocno i ciepło Piecyki.
OdpowiedzUsuńWspółczuję :-( Trzymaj się kochana!
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuję, czuję się dokładnie jak Ty.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro Paulinko - pies to najlepszy przyjaciel.....trzymajcie się!
OdpowiedzUsuńTak czekałam na dobre wiadomości .........Kochani szczerze Wam współczuję .........Ściskam mocno.............
OdpowiedzUsuńWierzyłam, że się Luisowi uda się pokonać chorobę, jest mi niezmiernie przyszkro z powodu Waszej ogromnej straty.
OdpowiedzUsuńWspółczuję z całegho seca.
Czytałam ostatni wpis i już łzy cisnęły mi się, a po tym najchętniej bym się rozbeczała. Bardzo mi przykro. Trzymajcie się
OdpowiedzUsuńBardzo przykro :((( Nic jakoś nie mogę więcej wymyśleć.....
OdpowiedzUsuńPrzykre - pusto teraz macie ! Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńNajwierniejszy przyjaciel człowieka - przykro mi:(
OdpowiedzUsuńPrzykro bardzo. Byliście jego przyjaciółmi do końca.
OdpowiedzUsuńPrzykra wiadomość, myślałam, że dziś tu zajrzę i bedą dobre wieści. Echhh... Teraz biega szczęśliwy w psim niebie i już nie cierpi. I czeka na Was, kiedyś się spotkacie, wierzę w Niebo, wspólne dla ludzi i naszych braci mniejszych. Spokojnych, Rodzinnych Świąt. Luis patrzy na Was ze swojej chmurki.
OdpowiedzUsuńO Luisie przeczytałam wczoraj. Wiesz, jak to jest, słowa otuchy, pocieszenie, wsparcie są ważne. Ale one nie uleczą choroby.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro, że straciliście członka rodziny. Może drugi piesiu zjawił się u Was akurat w czas...?
Nie słyszałam dotąd o babeszjozie nic, o boreliozie owszem.
Nie wiem co napisać... Łzy same cisną się do oczu...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!
Aż mi zbrakło słów.....Współczuje....bo takiego wspaniałego przyjaciela żal.....
OdpowiedzUsuńWspółczuję, taki piękny Przyjaciel...
OdpowiedzUsuńPolinko bardzo mi przykro.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się
Bardzo smutno:( Trudno znaleźć słowa pocieszenia.
OdpowiedzUsuńmoje przeszły już 3 razy te chorobę na razie sie udało choć było ciężko. Pomimo róznych preparatów ciągle żyjemy w strachu bo przynoszą kleszcze do domu
Ojejku bardzo mi przykro :( aż się poryczałam, takie mądre spojrzenie ma/miał :(
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro Paulinko.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro Paulinko.
OdpowiedzUsuńNie pojmuję, moja teściowa mieszka na wsi, blisko lasu, psy ciągle mają kleszcze i nic! A Twój biedny piesek tyle się nacierpiał! Strasznie mi przykro, był taki piękny i zapewne bardzo kochany.
OdpowiedzUsuńDawno tu nie byłam. Widzę, że u Ciebie też się działo:( Jestem z Tobą całym sercem. Niedawno - 20 lutego - straciłam swoją psią przyjaciółkę chorą na raka....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i sciskam!
http://pastelowonabialym.blogspot.com/
Dawno tu nie byłam. Widzę, że u Ciebie też się działo:( Jestem z Tobą całym sercem. Niedawno - 20 lutego - straciłam swoją psią przyjaciółkę chorą na raka....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i sciskam!
http://pastelowonabialym.blogspot.com/
:(((((( bardzo mi przykro :(((((((
OdpowiedzUsuńMam psa i rozumiem...wspólczuję...ogromny ból, trudno przez to przejść...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro:(:(
OdpowiedzUsuńParę lat temu ,też straciliśmy psa,wiem jak to jest:(
OdpowiedzUsuńOjjj... Polinko, tak bardzo Was mi szkoda.. Szkoda Psiaka, szkoda ogromna.. Uściski i trzymajcie się dzielnie...
OdpowiedzUsuńbardzo przykro :(
OdpowiedzUsuńbardzo współczuję ... wiem doskonale jaki to ból po stracie ukochanego pupila ... trzymajcie się ...ściskam i przytulam ...
OdpowiedzUsuńSmutno mi ....Wiem co to znaczy...Ciepło przytulam....
OdpowiedzUsuńWspółczuję bardzo...tez kiedys przez to przeszlam i jeszcze pewnie kiedys strace czlonka stada :( moj labus ma 7 lat i ostatnio zastanawialam sie jaki to znow bedzie bol stracic bliskiego przyjaciela-psa...Paulinko teraz Twoj Luis biega z innymi na boskiej lace ;)
OdpowiedzUsuńWspółczuję bardzo...tez kiedys przez to przeszlam i jeszcze pewnie kiedys strace czlonka stada :( moj labus ma 7 lat i ostatnio zastanawialam sie jaki to znow bedzie bol stracic bliskiego przyjaciela-psa...Paulinko teraz Twoj Luis biega z innymi na boskiej lace ;)
OdpowiedzUsuńKochana jestem z wami...
OdpowiedzUsuńW marcu minął rok jak straciłam swoją towarzyszkę...
Ból po stracie jest mniejszy ale nigdy nie minął, ona wciąż jest z nami...
Luis zawsze będzie z wami...
[*]
Wygląda jak moja Ajreczka, w domu rodzinym, tylko rudaska a nie czarna.
OdpowiedzUsuńŁzy zakręciły mi się w oczach, bardzo bardzo współczuję, wole sobie nawet nie wyobrażać, przez co przeszłaś!
:(((
O mamo! Jak ja Wam współczuję! Taki młody piesek, straszne.Wiem co czujecie, żalu długo nie ukoisz. Całuję i ściskam, Ania
OdpowiedzUsuńLuisku na zawsze zostaniesz w naszej pamięci. Do zobaczenia Kochany :*
OdpowiedzUsuńMoje kochane, wspaniałe blogowe przyjaciółki!
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za wszystkie komentarze. Było ich tak dużo, że w zasadzie mnie przerosły...
Wasze wsparcie, życzenia, kondolencje i obecność pomogły nam przejść przez najczarniejszy moment utraty wielkiego przyjaciela. Oboje z mężem czytaliśmy wasze słowa i płakaliśmy w głos. Tym razem to były nasze komentarze, dla nas, pomagałyście nam obojgu.
Dziękuję!
Niebawem powrócę do blogosfery i postaram się opowiedzieć i podziękować.
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie!
Bardzo mi przykro i ściskam bardzo , bardzo mocno - pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro i bardzo Ci współczuję. To bardzo smutna wiadomość przed samymi Świętami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło !
Przykro mi, miałam nadzieję ... 3 lata temu zastrzelono mojego ukochanego psa więc wiem co czujesz Ty i Twoja rodzina ....
OdpowiedzUsuńTak mi przykro :(
OdpowiedzUsuńPrzytulam Cię mocno, Paulino....
OdpowiedzUsuńPaulinko strasznie mi przykro i bardzo Ci współczuję. Wiem co to znaczy stracić ukochanego zwierzęcego członka rodziny.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się kochana.
Wiem co przeżywasz i bardzo ci współczuję.Ona taki piękny byl
OdpowiedzUsuńPobeczałam się, straszna wiadomośc.Tak mi przykro,sama mam w domu sunię, jest jak moja córcia ma już 7 lat , nawet nie chcę sobię wyobrazić żeby mogłoby jej zabraknąć....
OdpowiedzUsuńprzytulam mocno...
OdpowiedzUsuńPaulino, bardzo mi przykro z powodu straty przez Waszą Rodzinę takiego przyjaciela. My podczas tego okresu świątecznego straciliśmy 3 małe kotki, urodzone tydzień temu. Nasza kotka nie posiada instynktu matczynego, jak stwierdził lekarz, nie chciała ich karmić, odrzucała. Nie umieliśmy temu zaradzić, mimo usilnych prób. Wasz ulubieniec był starszy i zżył się z Wami więc strata bardzo bolesna. Jeszcze raz współczuję. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno...Wiem co to stracić psiego przyjaciela...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPrzytulam mocno, straciłam też spaniela, 12 lat był z nami. Nasze bolące serca uleczył kolejny przyjaciel, też złoty spaniel Karmel, tak samo szalony jak poprzedni... Jest już z nami czwartek rok. Kocham go jak moje trzecie dziecko;-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŁza zakręciła mi sie w oku...wiem co to znaczy stracić tak kochające,oddane stworzeni.Będzieci go pamietać na zawsze i chwalic każdy dzień jaki przyszłoWam z nim pędzić.Drugiego takiego nie będzie....:(
OdpowiedzUsuń