Kochani!
W ostatnim czasie nie próżnowałam. Mam masę zdjęć do pokazania wam, bardzo chcę poopowiadać ale...
Ten post wyjątkowo nie będzie o rzeczach dobrych i budujących, bo życie czasem płata nam figla.
Od wczoraj mam bardzo chorego psa.
Zaczęło się tradycyjnie od ukąszenia kleszcza. To nic, że nosi profesjonalną obrożę, po każdym spacerze jest szczegółowo sprawdzany. Wbił się jeden, kilka dni temu,
i choć go szybko usunęliśmy, choroba nas nie ominęła.
Luis ma trzy lata a to dla niego czwarta babeszjoza.
Tym razem przechodzi ją straszliwie.
Wczoraj rano- no coś ten pies jest inny, bo nie ma go tradycyjnie przy nas, bardzo blisko. Za godzinę już jechaliśmy do lekarza i na szczęście słusznie. Babeszjoza- dobrze nam zanany syf, który w kilka dni potrafi zabić dorosłego psa. Kroplówka, zastrzyki.
O 22 dzwoniliśmy do weterynarza, że jest kiepsko, gorzej. Jedziemy na 8:30 rano choć lecznica czynna od 10. Pies ma gorączkę, słania się na nogach, morfologia odkrywa postępującą żółtaczkę.
Organizm reaguje autoagresywnie...
Po trzeciej dzisiaj morfologii rozkład czerwonych krwinek wydaje się być zatrzymany, czy jednak jest zatrzymany, pokażą poranne badania.
Jeśli jednak jego stan w trakcie nocy się pogorszy jedynym ratunkiem dla psa jest transfuzja...a i tak ma 50/50.
W najlepszym wypadku pozostaje wielotygodniowe leczenie żółtaczki i spustoszeń przez nią spowodowanych.
Dziś mam nockę z kroplówką, czuwam i zmieniam.
I modlę się głęboko, bo dostrzegam w tym psie człowieka. Tak mnie nauczono.
Jesteśmy jego stadem a on jest członkiem naszej rodziny.
Trzymajcie proszę kciuki.
Do przeczytania
P.
O kurcze. Trzymamy kciuki za Luisa! Dużo siły na nocne czuwanie.
OdpowiedzUsuńJak noc minela?
UsuńZa Luisa trzymam kciuki, ale za Was też, żebyście tę noc przetrwali, a psiuni się poprawiło.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się.:)
Znam ten ból. Trzymam kciuki najmocniej jak potrafię. LUIS ......walcz, trzymaj się i wracaj.
OdpowiedzUsuńJestem z wami. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i całe stado odetchnie z ulgą.
OdpowiedzUsuńWiem co znaczy choroba zwierzaka - w listopadzie dowiedziałam się o nieuleczalnej chorobie nerek mojej koci. Od tamtej pory podaję jej kroplówki, aplikuję zastrzyki i lek do pyszczka, stosuję właściwą dietę. Po prostu podtrzymuję ją w dobrej formie przy życiu i nie pozwalam by cierpiała. Na razie kocia ma się dobrze, trzyma wagę i czasem nawet rozrabia :) Niestety wiem również, że przyjdzie taki dzień, kiedy leki już nie będą pomagały...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, trzymam kciuki i życzę wytrwałości w walce o psinę!
Oj wiem jak to boli, kiedy członek stada jak pięknie nazwałaś zachoruje...mam nadzieję, że uda się Wam przejść przez ten ciężki czas i trzymam kciuki, a przede wszystkim daj znać, co się dzieje u Was...
OdpowiedzUsuńspokojnej nocy, a poranku dobrego w pozytywne wiadomości:)
Buziaki:)
Kurcze , trzymam kciuki, będzie dobrze zobaczysz ...
OdpowiedzUsuńMyślami jestem z Wami. Sama miałam psa, który był dla nas bardzo ważny i traktowany jak członek rodziny...
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze!
Trzymam.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że trzymam! Najmocniej, jak tylko potrafię.
OdpowiedzUsuńJa się panicznie boję kleszczy, odkąd urodziła się moja córka i zaczęłam czytać o tych wszystkich zagrożeniach z nimi związanych.
Bardzo mi przykro, że pomimo tylu starań nie udało się uniknąć tego paskudztwa. Ale mocno wierzę, że Luis z tego wyjdzie i znów wszystko będzie dobrze.
Uściski.
Bardzo współczuję. Życzę dużo wytrwałości dla całej rodziny i zdrowia dla pieska.
OdpowiedzUsuńRany..... To niewesoło masz... Pozostaje tylko wierzyć, że będzie dobrze.Kurcze... Musi być!!!!!
OdpowiedzUsuńTrzymaj się cieplutko...
Jest bliźniaczo podobny do mojego i gdyby nie podpis Luis mogłabym sądzić iż to mój Lucky. Te same oczy i spojrzenie. Mój również jest morelowy i również bardzo kochany, tylko 9 lat starszy. Bardzo mi przykro, ale na pewno wszystko bedzie dobrze, bo są wytrwałe i z choroba też sobie poradzi. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPaulino spokojnej nocy ... wszystko będzie dobrze ...Luis da radę ... trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńPaulino spokojnej nocy ... wszystko będzie dobrze ...Luis da radę ... trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńPaulino spokojnej nocy ... wszystko będzie dobrze ...Luis da radę ... trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńO rany.. Biedna psina. Te kleszcze to najgorsze paskudztwo. Juz sama się boje jak pomyślę o spacerach w lesie, które tak bardzo kochamy.Nawet nie trzeba iść do lasu, aby się taki przyplątał. W ubiegłym roku moje roczne dziecko raczkowało sobie po trawie na działce i juz zdążył mu się wbić w rączkę. Na szczęście szybko zadziałaliśmy i wszystko jest w porządku.Trzymam mocno kciuki, musi być dobrze!!
OdpowiedzUsuńPaulino spokojnej nocy ... wszystko będzie dobrze .... Luis da radę ... trzymam kciuki ... mocno
OdpowiedzUsuńPaulino spokojnej nocy ... wszystko będzie dobrze .... Luis da radę ... trzymam kciuki ... mocno
OdpowiedzUsuńPaulinko trzymam kciuki za Luisa, mocno, mocno i moi domownicy razem ze mną!!! Trzymajcie się!!! Będzie dobrze!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przy takiej opiece wszystko skończy się dobrze dla Luisa. Musi być dobrze!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCo za pech z tymi feralnymi kleszczami :( Zdrowia życzę dla Luisa, życzę aby pokonał chorobę :))) Moc uścisków
OdpowiedzUsuńBardzo przejmuję się, gdy ktoś z rodziny choruje. Współczuję, biedak ma pecha z tymi kleszczami. Wierzę, że dacie radę, sercem jestem z Wami:)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńTrudny czas przed Wami oczekiwanie i niepewność.My przeżyliśmy chorobę psa dwa lata temu, niestety przegrana walka i wiem jaki to ból i bezradność,że tak niewiele możemy zrobić.Trzymam kciuki to młody i na pewno silny pies.Pozytywne myśli pomagają dlatego musicie walczyć. Stado trzyma się razem:)
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki za zdrowie Luisa!!!!
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki
OdpowiedzUsuńteż mam psa i wiem co czujesz
Mam 4 cocker spaniele więc rozumiem Twój ból. Trzymamy kciuki.!! Wszystko musi się skończyć dobrze!!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki! Powodzenia Luis wracaj szybko do zdrowia!
OdpowiedzUsuńtrzymajcie się , modlę się za was.Jola
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro, że zachorował. Trzymajcie się wszyscy.
OdpowiedzUsuńBiedny piesek. Uściskaj go mocno.
OdpowiedzUsuńKochana, mocno trzymam kciuki aby Luis wyzdrowiał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Paulinko bardzo współczuję choroby psinki, wiem jak ciężko patrzeć na cierpienie czworonożnego przyjaciela.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby Luis wyzdrowiał ;
Pozwodzenia i buziaki <3
Biedny Luis, że znowu go dopadło. Mam nadzieję, że dzielnie się pozbiera.
OdpowiedzUsuńDopiero teraz przeczytałam :( mam nadzieję ,że noc minęła Wam spokojnie i kochane psisko stanie na nogi i będziecie razem spokojnie świętować . Ściskam mocno
OdpowiedzUsuńO, to przykre wieści, bardzo Wam współczuję, miejmy nadzieję, że psiak to przetrzyma i znów będzie brykał radośnie, trzeba być dobrej myśli. <3
OdpowiedzUsuńKochana, i ja znam ten syf. Jejku, tak się martwię, ale i trzymam goraco kciuki!!!!!!
OdpowiedzUsuńTrzymam i mocno wierzę, że dzięki opiece medycznej i Waszej miłości wyzdrowieje :( aga
OdpowiedzUsuńMocno trzymam kciuki, bądźmy dobrej myśli. To takie smutne, kiedy chorują i ludzie, i zwierzaki. Musi być dobrze!
OdpowiedzUsuńOjjjj...Bardzo, bardzo wam współczuję Polinko... Ufam, że będzie dobrze -dużo siły Wam życzę!
OdpowiedzUsuńJestem całym sercem z tobą i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze!
OdpowiedzUsuń3mam kciuki
OdpowiedzUsuńPolinko, smutny ten post rzeczywiście. Przytulam Luisa od serca i wierzę, że wszytko będzie dobrze. :-) Trzymajcie się :-)
OdpowiedzUsuńNo kochana mam zupełnie podobna sytuacje z syna pieskiem...Trzymajcie się....Pozdrawiam pa...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Luisa, na pewno do sobie radę, musi!!! To straszna choroba. U mnie są dwa psy, noszą obrożę i jakoś do tej pory nic się nie działo. Może dlatego, że to kundelki. Po świętach prosto z Anglii, już na stałe, przyjeżdża do nas seterka, pies syna, boję się okrutnie bo delikatna i rasowa. Trzeba mieć zawsze nadzieję,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPaulinko współczuje....piesek widać,że silny z natury na pewno da rade....Trzymam kciuki i jestem pełna nadziei :)
OdpowiedzUsuńwspółczuje Wam
OdpowiedzUsuń3mam mocno kciuki by choroba poszła precz!
Trzymam mocno kciuki! Bądźcie dzielni!
OdpowiedzUsuńoch współczuję:(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko idzie ku dobremu:)
OdpowiedzUsuńściskam kochana przedświątecznie
Paulinko,mam nadzieję,że psinka wyjdzie z tego,3mam kciuki!!!
OdpowiedzUsuńMuszę zacząć częściej przeglądać moją Inkę.Niby ma zakroplony preparat ale widzisz,twój mimo obroży i tak złapał.Masakra.
Pozdrawiam cieplutko!
Oj smutno mi się zrobiło i łezka się zakręciła w oku….trzymam kciuki….musi być dobrze.
OdpowiedzUsuńpamiętaj ,że zielony to kolor nadziei-będzie dobrze!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPolinko... bardzo mi przykro. pies to najlepszy przyjaciel człowieka... Trzymaj się Kochana :*
OdpowiedzUsuń