wtorek, 31 marca 2015

Choroba członka stada

Kochani!
W ostatnim czasie nie próżnowałam. Mam masę zdjęć do pokazania wam, bardzo chcę poopowiadać ale...
Ten post wyjątkowo nie będzie o rzeczach dobrych i budujących, bo życie czasem płata nam figla.
Od wczoraj mam bardzo chorego psa.
Zaczęło się tradycyjnie od ukąszenia kleszcza. To nic, że nosi profesjonalną obrożę, po każdym spacerze jest szczegółowo sprawdzany. Wbił się jeden, kilka dni temu,
i choć go szybko usunęliśmy, choroba nas nie ominęła.
Luis ma trzy lata a to dla niego czwarta babeszjoza.
Tym razem przechodzi ją straszliwie.
Wczoraj rano- no coś ten pies jest inny, bo nie ma go tradycyjnie przy nas, bardzo blisko. Za godzinę już jechaliśmy do lekarza i na szczęście słusznie. Babeszjoza- dobrze nam zanany syf, który w kilka dni potrafi zabić dorosłego psa. Kroplówka, zastrzyki.
O 22 dzwoniliśmy do weterynarza, że jest kiepsko, gorzej. Jedziemy na 8:30 rano choć lecznica czynna od 10. Pies ma gorączkę, słania się na nogach, morfologia odkrywa postępującą żółtaczkę.
Organizm reaguje autoagresywnie...
Po trzeciej dzisiaj morfologii rozkład czerwonych krwinek wydaje się być zatrzymany, czy jednak jest zatrzymany, pokażą poranne badania.
Jeśli jednak jego stan w trakcie nocy się pogorszy jedynym ratunkiem dla psa jest transfuzja...a i tak ma 50/50.
W najlepszym wypadku pozostaje wielotygodniowe leczenie żółtaczki i spustoszeń przez nią spowodowanych.



Dziś mam nockę z kroplówką, czuwam i zmieniam.
I modlę się głęboko, bo dostrzegam w tym psie człowieka. Tak mnie nauczono.
Jesteśmy jego stadem a on jest członkiem naszej rodziny.
Trzymajcie proszę kciuki.
Do przeczytania
P.

57 komentarzy:

  1. O kurcze. Trzymamy kciuki za Luisa! Dużo siły na nocne czuwanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Za Luisa trzymam kciuki, ale za Was też, żebyście tę noc przetrwali, a psiuni się poprawiło.
    Trzymajcie się.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam ten ból. Trzymam kciuki najmocniej jak potrafię. LUIS ......walcz, trzymaj się i wracaj.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem z wami. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i całe stado odetchnie z ulgą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem co znaczy choroba zwierzaka - w listopadzie dowiedziałam się o nieuleczalnej chorobie nerek mojej koci. Od tamtej pory podaję jej kroplówki, aplikuję zastrzyki i lek do pyszczka, stosuję właściwą dietę. Po prostu podtrzymuję ją w dobrej formie przy życiu i nie pozwalam by cierpiała. Na razie kocia ma się dobrze, trzyma wagę i czasem nawet rozrabia :) Niestety wiem również, że przyjdzie taki dzień, kiedy leki już nie będą pomagały...
    Pozdrawiam serdecznie, trzymam kciuki i życzę wytrwałości w walce o psinę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj wiem jak to boli, kiedy członek stada jak pięknie nazwałaś zachoruje...mam nadzieję, że uda się Wam przejść przez ten ciężki czas i trzymam kciuki, a przede wszystkim daj znać, co się dzieje u Was...
    spokojnej nocy, a poranku dobrego w pozytywne wiadomości:)
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze , trzymam kciuki, będzie dobrze zobaczysz ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślami jestem z Wami. Sama miałam psa, który był dla nas bardzo ważny i traktowany jak członek rodziny...
    Będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  9. Oczywiście, że trzymam! Najmocniej, jak tylko potrafię.
    Ja się panicznie boję kleszczy, odkąd urodziła się moja córka i zaczęłam czytać o tych wszystkich zagrożeniach z nimi związanych.
    Bardzo mi przykro, że pomimo tylu starań nie udało się uniknąć tego paskudztwa. Ale mocno wierzę, że Luis z tego wyjdzie i znów wszystko będzie dobrze.
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo współczuję. Życzę dużo wytrwałości dla całej rodziny i zdrowia dla pieska.

    OdpowiedzUsuń
  11. Rany..... To niewesoło masz... Pozostaje tylko wierzyć, że będzie dobrze.Kurcze... Musi być!!!!!
    Trzymaj się cieplutko...

    OdpowiedzUsuń
  12. Jest bliźniaczo podobny do mojego i gdyby nie podpis Luis mogłabym sądzić iż to mój Lucky. Te same oczy i spojrzenie. Mój również jest morelowy i również bardzo kochany, tylko 9 lat starszy. Bardzo mi przykro, ale na pewno wszystko bedzie dobrze, bo są wytrwałe i z choroba też sobie poradzi. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  13. Paulino spokojnej nocy ... wszystko będzie dobrze ...Luis da radę ... trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  14. Paulino spokojnej nocy ... wszystko będzie dobrze ...Luis da radę ... trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  15. Paulino spokojnej nocy ... wszystko będzie dobrze ...Luis da radę ... trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  16. O rany.. Biedna psina. Te kleszcze to najgorsze paskudztwo. Juz sama się boje jak pomyślę o spacerach w lesie, które tak bardzo kochamy.Nawet nie trzeba iść do lasu, aby się taki przyplątał. W ubiegłym roku moje roczne dziecko raczkowało sobie po trawie na działce i juz zdążył mu się wbić w rączkę. Na szczęście szybko zadziałaliśmy i wszystko jest w porządku.Trzymam mocno kciuki, musi być dobrze!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Paulino spokojnej nocy ... wszystko będzie dobrze .... Luis da radę ... trzymam kciuki ... mocno

    OdpowiedzUsuń
  18. Paulino spokojnej nocy ... wszystko będzie dobrze .... Luis da radę ... trzymam kciuki ... mocno

    OdpowiedzUsuń
  19. Paulinko trzymam kciuki za Luisa, mocno, mocno i moi domownicy razem ze mną!!! Trzymajcie się!!! Będzie dobrze!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam nadzieję, że przy takiej opiece wszystko skończy się dobrze dla Luisa. Musi być dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  21. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  22. Co za pech z tymi feralnymi kleszczami :( Zdrowia życzę dla Luisa, życzę aby pokonał chorobę :))) Moc uścisków

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo przejmuję się, gdy ktoś z rodziny choruje. Współczuję, biedak ma pecha z tymi kleszczami. Wierzę, że dacie radę, sercem jestem z Wami:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Trudny czas przed Wami oczekiwanie i niepewność.My przeżyliśmy chorobę psa dwa lata temu, niestety przegrana walka i wiem jaki to ból i bezradność,że tak niewiele możemy zrobić.Trzymam kciuki to młody i na pewno silny pies.Pozytywne myśli pomagają dlatego musicie walczyć. Stado trzyma się razem:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Trzymam mocno kciuki za zdrowie Luisa!!!!

    OdpowiedzUsuń
  26. Trzymam mocno kciuki
    też mam psa i wiem co czujesz

    OdpowiedzUsuń
  27. Mam 4 cocker spaniele więc rozumiem Twój ból. Trzymamy kciuki.!! Wszystko musi się skończyć dobrze!!!! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  28. Trzymam mocno kciuki! Powodzenia Luis wracaj szybko do zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  29. trzymajcie się , modlę się za was.Jola

    OdpowiedzUsuń
  30. Bardzo mi przykro, że zachorował. Trzymajcie się wszyscy.

    OdpowiedzUsuń
  31. Biedny piesek. Uściskaj go mocno.

    OdpowiedzUsuń
  32. Kochana, mocno trzymam kciuki aby Luis wyzdrowiał.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  33. Paulinko bardzo współczuję choroby psinki, wiem jak ciężko patrzeć na cierpienie czworonożnego przyjaciela.
    Trzymam kciuki, żeby Luis wyzdrowiał ;
    Pozwodzenia i buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  34. Biedny Luis, że znowu go dopadło. Mam nadzieję, że dzielnie się pozbiera.

    OdpowiedzUsuń
  35. Dopiero teraz przeczytałam :( mam nadzieję ,że noc minęła Wam spokojnie i kochane psisko stanie na nogi i będziecie razem spokojnie świętować . Ściskam mocno

    OdpowiedzUsuń
  36. O, to przykre wieści, bardzo Wam współczuję, miejmy nadzieję, że psiak to przetrzyma i znów będzie brykał radośnie, trzeba być dobrej myśli. <3

    OdpowiedzUsuń
  37. Kochana, i ja znam ten syf. Jejku, tak się martwię, ale i trzymam goraco kciuki!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  38. Trzymam i mocno wierzę, że dzięki opiece medycznej i Waszej miłości wyzdrowieje :( aga

    OdpowiedzUsuń
  39. Mocno trzymam kciuki, bądźmy dobrej myśli. To takie smutne, kiedy chorują i ludzie, i zwierzaki. Musi być dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  40. Ojjjj...Bardzo, bardzo wam współczuję Polinko... Ufam, że będzie dobrze -dużo siły Wam życzę!

    OdpowiedzUsuń
  41. Jestem całym sercem z tobą i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  42. Polinko, smutny ten post rzeczywiście. Przytulam Luisa od serca i wierzę, że wszytko będzie dobrze. :-) Trzymajcie się :-)

    OdpowiedzUsuń
  43. No kochana mam zupełnie podobna sytuacje z syna pieskiem...Trzymajcie się....Pozdrawiam pa...

    OdpowiedzUsuń
  44. Trzymam kciuki za Luisa, na pewno do sobie radę, musi!!! To straszna choroba. U mnie są dwa psy, noszą obrożę i jakoś do tej pory nic się nie działo. Może dlatego, że to kundelki. Po świętach prosto z Anglii, już na stałe, przyjeżdża do nas seterka, pies syna, boję się okrutnie bo delikatna i rasowa. Trzeba mieć zawsze nadzieję,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  45. Paulinko współczuje....piesek widać,że silny z natury na pewno da rade....Trzymam kciuki i jestem pełna nadziei :)

    OdpowiedzUsuń
  46. współczuje Wam
    3mam mocno kciuki by choroba poszła precz!

    OdpowiedzUsuń
  47. Trzymam mocno kciuki! Bądźcie dzielni!

    OdpowiedzUsuń
  48. Mam nadzieję, że wszystko idzie ku dobremu:)
    ściskam kochana przedświątecznie

    OdpowiedzUsuń
  49. Paulinko,mam nadzieję,że psinka wyjdzie z tego,3mam kciuki!!!
    Muszę zacząć częściej przeglądać moją Inkę.Niby ma zakroplony preparat ale widzisz,twój mimo obroży i tak złapał.Masakra.
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  50. Oj smutno mi się zrobiło i łezka się zakręciła w oku….trzymam kciuki….musi być dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  51. pamiętaj ,że zielony to kolor nadziei-będzie dobrze!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  52. Polinko... bardzo mi przykro. pies to najlepszy przyjaciel człowieka... Trzymaj się Kochana :*

    OdpowiedzUsuń