Przed chwilą, dla relaksu, weszłam do jednej z nas. Pisze o powrocie do codzienności. Żart jakiś czy zrządzenie losu?
Ja właśnie dziś wracam, do codzienności choć niecodziennej. Do codzienności bez ukochanego przyjaciela, w domu zdecydowanie pustawym. W domu bez psa...
Ostatni tydzień był dla nas czasem szczególnym. Już nie mam sił pisać o żałobie, wypłakałam wszystkie łzy, w sercu mam dziurę do zalepienia. Wiadomo...
Ostatni tydzień to też czas naszej wielkiej żałoby blogowej. Dziewczyny! Pod ostatnim postem serdeczne życzenia wsparcia, współczucia, solidarności wyraziło 100 (sto!) osób! Zaskoczyłyście mnie tym i nie wiem, jak uświadomić wam moje szczęście. Sto wspaniałych osób było przy mnie w trudnych chwilach... Nawet nie przy mnie tylko przy nas, bo komentarze czytaliśmy wspólnie z Ukochanym. Płakaliśmy w głos oboje! Wspaniała, wielka blogowa jedność!
Dziękuję! Nie potrafię wyrazić, jak bardzo Wam dziękuję!
Szczególne podziękowania kieruję do Mamelka, Celi D. za prywatne rozmowy oraz do Hanny Pater bo wszystko można zawrzeć w wierszu, który mi przysłała:
To tylko pies, tak mówisz, tylko pies.....
A ja Ci powiem, że pies to
czasem więcej jest niż człowiek.
On nie ma duszy ....mówisz.
Popatrz
jeszcze raz. Psia dusza większa jest od psa!
My mamy dusze kieszonkowe.
Maleńka dusza, wielki człowiek.
Psia dusza nie mieści się w psie.
I
kiedy się uśmiechasz do niej, Ona się huśta na ogonie.
A kiedy się
pożegnać trzeba
I psu czas iść do psiego nieba, To niedaleko pies
wyrusza.
Przecież przy Tobie jest psie niebo, Z Tobą zostaje jego dusza.
Dziękuję, mądrości tych słów wypłakać nie mogę. Tak bardzo są prawdziwe. I tylko nadzieja pozostała, że on ma tu swoje psie niebo i nie opuści nas tak, jak my jego. Bo ciało jego zabrała dobrze znajoma ziemia...
Uświadomiłyście mi, że my się tu, w blogowym świecie, naprawdę przyjaźnimy i ja Was, przyjaciółek, mam dużo. Bo prawdziwego przyjaciela poznaje się biedzie! Dziękuję, jestem wyższa o dwa metry!
Czas nadrobić zaległości. I nie wiem, od czego teraz zacząć bo wątków mam kilka, zdjęć pół dysku:)
Nasza Wielkanoc.
Staropolski żur na zakwasie z białą kiełbasą, święconka i jajeczka na tysiąc sposobów, pasztet z zającem w tle, baby malowane. Jestem wielką tradycjonalistką.
Tegoroczne dekoracje w całości w zasadzie zawdzięczam wam:)
Przepiękne, decoupagowe i koronkowe jajka (użyte i w święconce i nad stołem) podarowała mi Cela D a białego ptaszka, razem ze skrzydłami anioła (pokażę w stosownym czasie) przysłała Dorotka. Dziękuję Wam dziewczyny za piękne prezenty:) Byłyście główną ozdobą naszych świąt i dobrym duchem domu.
Robótkowo może niewiele się działo, ale z przyjemnością powróciłam do scrapbookingu.
Jajo strusia też doczekało się ozdoby:) a to wydarzenie szczególne:)
Przede mną szał w pracowni bo czas się kurczy:) Może, przy okazji, uchylę rąbka tajemnicy? Często dość słyszę, że rączki porobiłyby coś, ale miejsca nie ma. A nie o miejsce tu chodzi, o czym przekonacie się w następnym poście.
Serdecznie Was pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję
Do miłego
Polinka
masz rację pies ma duszę i jest więcej niż zwykłym zwierzęciem w domu:) jest domownikiem i przyjacielem,
OdpowiedzUsuńdekoracje w domu piękne, pozdarwiam
Ślicznie jajo ozdobiłaś i pięknie tam u Was było na święta :)
OdpowiedzUsuńU mnie w domu od zawsze koty i niestety 3już pożegnałam :( za każdym razem ciężko jest.....
Ale na zawsze pozostaną w mym sercu i wspomnieniach.
Pozdrawiam serdecznie
Paulinko, czuję się zaszczycona, że prezentujesz moje tworki, u Ciebie naprawdę wszystko nabiera innej mocy. Twoje kartki są śliczne, a jajo strusie zachwycające.
OdpowiedzUsuńWracaj do nas częściej, życzę Wam spokojnych Poświąt.
Pozdrawiam.:))
Cieszę się, że jesteś :)
OdpowiedzUsuńA na stole uczta i dla podniebienia i dla oka.
Uściski.
Piękne świąteczne dekoracje :)
OdpowiedzUsuńWiersz przepiękny... w kilku słowach zamyka całą prawdę o psim istnieniu...
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia, jajeczka i karteczki.
Ściskam serdecznie i myślę o Was codziennie...
Przytulam:)
Lubię powroty :)
OdpowiedzUsuńPiękna Twoja Wielkanoc, było tak rodzinnie, tradycyjnie i przytulnie :)
Paulinko, chyba nie mogło być inaczej, co się tyczy wpisów pod postem o psiaku, bo Ty jesteś dusza człowiek i zawsze się dzielisz z innymi pomysłami, podpowiadasz, wspierasz i inspirujesz , u Ciebie jest klimat jak w domu przyjaciółki :-) ja już wiele razy coś zaczerpnęłam :-)
OdpowiedzUsuńŚwiąteczne impresje wyjątkowe
Uściski
Cudownie mnie połechtałaś:) Rumieńcem się nakrywam i dziekuję:)
UsuńMiałaś piękne i kolorowe święta, właśnie takie lubię :)
OdpowiedzUsuńJa swojego psa kochałam jak kogoś najbliższego memu sercu :) Był bardzo mądry i oddany,, po prostu kochany!
Kiedy gaśnie gwiazda to nic na to nie poradzimy,,,pozostaje nam tylko wspominać :) Serdeczności!
Znam ten wiersz i zawsze przy nim płaczę. Tak jak zawsze szlocham jak oglądam film Marley i ja. Wspaniały film i ksziążka. O przyjaźni i przywiązaniu. A my, którzy traktujemy nasze psy ja nieodłącznych członków rodziny zawsze przeżywamy ich stratę. Mieliście wspaniałego przyjaciela ale on nie chciałby widzieć waszego smutku. A zostaną ciepłe myśli i wesołe wspomnienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewa
Nie widziałam filmu...ale nie wiem, czy jestem na niego gotowa bo przeczucie mam. dziękuję i pozdrawiam
UsuńMoja poprzedniczka napisała o cudownym filmie Marley i ja...czyż to nie piękne podsumowanie tego wszystkiego co działo się u Ciebie...wierny przyjaciel odchodzi, zostaje dziura, ale i miłe wspomnienia, które powinny dla Was być prezentem od losu...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wracasz i już czekam na niespodziankę...ciekawe, co tak uknułaś:)
Buziaki i lekarstwo na smutki, może kolejny pies? wiem, wiem nie da się zastąpić, ale może chociaż zalepi dziurę w serduchu...
Aguś, Marcin już szuka kolejnego spaniela:) Nie śpieszy się co prawda ale ogląda. Serdeczne pozdrowienia
UsuńWiersz bardzo mnie wzruszył, że prawie się znowu rozryczałam...
OdpowiedzUsuńCieszę się że wracasz, na odejście tam na tą drugą stronę niestety nie mamy wpływu i chociaż serce rozbite na tysiąc kawałków, trzeba zebrać się do kupy... Daj sobie trochę czasu, a czas leczy rany, chociaż blizny niestety zostają...
Sciskam cieplutko!
Polinko, Święta piękne, kolorowe i "decoupagowe" :)) ...u mnie podobnie, bo ja też jestem tradycjonalistką :)
OdpowiedzUsuńwiersz cu-dny! ukłony dla Autorki :)
Piękne dekoracje świąteczne :-)
OdpowiedzUsuńCały czas mam w pamięci zwierzęta które odeszły , ale za jakiś czas najlepiej poszukać nowego. A najlepiej pomòc jakieś biedzie. Na facebooku jest strona Rasowe bez domu - serce się kraje - ludzie są różni - dobrzy jak Ty i podli. Wyrzucają psy z domu, zostawiają w lesie - okropność.
Z chęcią zapoznam się ze stroną. Dzięki za namiar i pozdrowienia przyjmij:)
UsuńPrzepiękny wiersz taki napisany z miłością :))) Dekoracje cudne i ten klimat. Wszystkiego dobrego życzę :)
OdpowiedzUsuńMiędzy nami blogierkami jest siła. Przepiękne dekoracje, kwintesencja wiosennych świąt:)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo uważam:) Dzięki
Usuńprzepiękne zdjęcia i cudne ozdoby
OdpowiedzUsuńps. współczuję bardzo, bo każda strata niesie ze sobą jakąś ranę - oby szybko się zagoiła :)
Dziękuję:)
UsuńPaulinko cieszę się na Twój powrót:) piękne kartki stworzyłaś, a i jajo cudne. A co do pustki, my po stracie psa, dopiero po dwóch latach zdecydowaliśmy się przygarnąć psinę. I myślę,że czekaliśmy zbyt długo.Na wszystko potrzebujemy czasu i na żałobę też.Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre słowa. Przygarniemy pewnie nowego psiaka ale nie ma ciśnienia. Pozostał nam w końcu jeszcze jeden. Wszystkiego dobrego
UsuńRzeczywiście wiersz niezwykle wzruszający. Myślę, że każdy kto kiedyś kochał psa, czytając go miał ściśnięte serce.
OdpowiedzUsuńA u Ciebie ciepło i rodzinnie, jak zawsze! :)
Pozdrawiam gorąco
Film Marley i ja emitowany był w święta na dwójce i powiem szczerze ,że od razu pomyślałam o Was. Film piękny ,ale dobrze że nie oglądaliście dla Was to byłoby za wcześnie .( dobrze pamiętam, że nie macie telewizora?)
OdpowiedzUsuńŚliczne dekoracje i te darowane i te wykonane przez ciebie .
Traficie znowu na pieska , który skradnie wasze serducha i sprawi ,że wspomnienia staną się mniej bolesne . Jak odszedł mój ukochany Laluś , zarzekałam się ,że nigdy więcej nie wezmę już kota i nie oszaleję tak na jego punkcie .Wytrwałam w tym postanowieniu całe 3 tygodnie dopóki na mojej drodze nie stanął kotek w klatce z kartką "koty za darmo do zabrania" zaglądam do środka , a tam trzy małe sierotki , tylko jeden zadarł główkę ....wbił oczęta we mnie i ta miłość od pierwszego wejrzenia trwa już trzy lata:))
Ściskam Was mocno
Bardzo pokrzepiający wpis. Miłość do zwierząt ma się w sercu i ktoś, kto kocha zawsze będzie się otaczał sierściuchami. U mnie to trwa cąłe życie. Pozdrowienia serdeczne
UsuńWitam, Ja tu po raz pierwszy, ale z pewnością nie ostatni :)
OdpowiedzUsuńNa wstępie przyjmij moje kondolencje z powodu odejścia Waszego członka rodziny. Z zapartym tchem przeczytałam Twój wpis o jego chorobie, a łzy same leciały po policzku :(
Ja też niedawno straciłam przyjaciela rodziny, więc wiem co czujesz..Nic nie uśmierzy bólu jaki czujesz, kiedy odchodzi najwierniejszy przyjaciel człowieka..
A co do świąt, piękne dekoracje :) Mi brakło czasu na kupowanie dekoracji, na przygotowanie się do świąt. Mam nadzieję, że za rok będzie już inaczej :)
Cieplutko Cię pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)
Witaj, usiądź i się rozgość:) Dziękuję za dobre słowo i wsparcie. Dziś już mija tydzień i jest łatwiej wspominać tylko dobre rzeczy.
UsuńSerdecznie pozdrawiam
Paulinko jak dobrze, że jesteś znowu z nami, brakowało nam Ciebie :D. Kiedy odeszła nasza sunia, mój M powiedział, że nigdy więcej, że on nie chce, że on nie potrafi. A potem sam przyniósł nam kota, takiego małego biedaka i mamy go już 12 lat, wyrósł na wielkiego kocura, i jest taki kochany. I teraz M przeniósł nam jeszcze małą koteczkę, bo taka biedna, bo nie miała się gdzie podziać. I chociaż dom nie taki duży, i zajęć mam bez liki, to jeszcze i psiaka bym chciała, ale poczekam jeszcze, może M się natknie na jakąś bidulę i przyniesie ją do domu.
OdpowiedzUsuńJak pięknie było u Ciebie na Wielkanoc. Piękne dekoracje. U mnie też tradycyjnie. I moje Dziadki tak się cieszyły, że wszystko się udało. A ja chociaż zmęczona strasznie (bo przed świętami półpasiec mnie dopadł), to szczęśliwa byłam patrząc na nich jak ze smakiem zajadali świąteczne potrawy, i jak śmiali się patrzą na koty ganiające za kolorowymi jajkami. Oby jeszcze wiele takich Świąt było. Wszystkiego dobrego Paulinko :DDD.
Dziękuję ci za tak miły i ciepły wpis. Lubię sluchać ludzi, którzy tak samo kochają zwierzęta jak ja. Rodzinne święta to wielka wartość i żadne zmęczenie nie umniejszy radości. Pozdrawiam cię serdecznie
UsuńPiękne dekoracje, cudna babka. A uśmiechnięta modelka na jednym ze zdjęć - przeurocza :) Kochani, trzymajcie się, Luis zostanie z Wami, bo jak się kogoś kocha to on przecież nigdy od nas nie odchodzi. Pamiętam wszystkie psy, które towarzyszyły mi od najmłodszych lat. W domu rodzinnym zawsze było ich kilka. Te, które odeszły są często wspominane, bo każdy był przecież inny. Stosy zdjęć, ogrom cudownych wspomnień, to zostaje z nami na zawsze. Luis podeśle Wam jakiegoś biedaka, którym się trzeba zaopiekować. Tak właśnie tłumaczono mi gdy byłam mała, że następny pies pojawił się w domu, bo podesłał go ten, który odszedł. Pozdrawiam i przesyłam uściski.
OdpowiedzUsuńJak czytam to co piszesz i komentarze pod postem to beczę jak głupia. Mam kota, którego bardzo kocham i miałam psa ukochanego którego musiałam uśpić, aby skrócić mu cierpienie, bo wyleczyć już się nie dało. Wiem co to wszystko znaczy. Od najmłodszych lat zawsze był pies przy mnie, gdy jeden odchodził zjawiał się drugi. W tamtym roku dostałam w prezencie szczeniaka, byłam taka szczęśliwa, ale ktoś go ukradł, tak po prostu ukradł i rok minął a ja nie mogę zdecydować się na następnego. Strach przed stratą jest zbyt wielka aby się zdecydować.
OdpowiedzUsuńZawsze podziwiam Twoje dekoracje, robisz je piękne i wyobrażam sobie jak przytulnie musisz mieć w swoim domu.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Cóż Ci napisać mądrego jak słowa nie zastąpią przyjaciela:)A wiersz o psiej duszy?sama prawda:)miałam psa,cudnego szlachetnego wielorasowca:)było to najmądrzejsze stworzenie pod słońcem i najwierniejsze:)ale los,a raczej źli ludzie czyt:sąsiedzi z bloku tak walczyli ze mną ,tylko pies zaszczekał już byli u nas ,że głośno ,tak zatruli nam życie ,że musiałam go wywieźć na wieś do mojej cioci.Tam miał cudnie,wolność ,swoboda,wujek go uwielbiał i się nim fajnie opiekował,a ja po roku pracy pojechałam ich odwiedzić myśląc ,że pies mnie nie pozna,a on ja mnie zobaczył to szalał z radości i całe wakacje nie odstępował na krok:))mądry dzielny mały piesek:))
OdpowiedzUsuńTeraz mam kota-bo cichy i też uważam ,że kotom robi się wielką krzywdę mówiąc ,że fałszywe:)nie ma mądrzejszego i milszego kota od Franka,czasem wyrwie mi się ,że jest jak pies:)wierny,mądry,słuch i wie co do niego mówię:)dom bez zwierząt jest ubogi:))
pozdrawiam cieplutko:)
Wiem o czym mówisz i bardzo Ci współczuję. Cieszę się, że powoli wracasz do nas :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne dekoracje świąteczne :)
OdpowiedzUsuńA powrot do codziennosci trudny napewno. Ale na wszystko potrzeba czasu. Ja nie umialam funkcjonowac bez mojego kota, a na nowego bylo za wczesnie... Jeden kot odszedl na moich rekach. Siedzielismy przy nim w lecznicy i czekalismy na cud. W pracy powiedzialam, ze musze wziac wolne. Moj szef - normalnie bardzo surowy i wydawaloby sie, ze bez uczuc, zrozumial mnie jak nikt. Opowiedzial o odejsciu swojego psa, ktory byl dla calej rodziny przyjacielem i jak on to przezyl. Zaskoczylo mnie to mocno. Ale bylo potrzebne. Bo zdania 'To przeciez tylko kot' bolaly...
Trzymajcie sie mocno :)
Ślicznie u Ciebie było w te święta. Dekoracje zapierające dech, a Ty jesteś mistrzynią w ich produkcji. Czekam tylko na moment, aż będę miała więcej czasu niż kilka chwil i przy kawce będę mogła przeczytać Twojego bloga od deski do deski. Jak bardzo się cieszę, że tu trafiłam i mam nadzieję, że u Was już dziś troszkę lepiej. Pozdrawiam i wysyłam dla Was moc uścisków i dużo pozytywnej energii. :-)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie lepiej Justynko więc się nie martw, choć dziękuję za troskę. Dziwnie brzmi informacja, że ktoś przeczyta bloga od deski do deski ale dziękuję:) Serdecznie pozdrawiam
UsuńPaulinko jeszcze przed chwilą smuciłam się razem z Tobą i szczerze współczułam.... teraz mam podobną sytuację :((
OdpowiedzUsuńNasz ukochany piesek, Mafi zachorował na babeszjozę, drugi dzień świąt spędziliśmy jeżdżąc po weterynarzach.... jest tak strasznie słaby, że nie daje rady chodzić, przewraca się.... serce mi się ściska jak na to patrzę.... Tak bardzo drżę o to, że nie da rady, że nie wytrwa... a jednocześnie mam ogromną nadzieję, że jednak zwalczy...
Z przerażeniem przeczytałam informację o babeszjozie. Będę mocno trzymać kciuki aby udąło się waszemu przyjacielowi! Pamiętajcie, że najważniejsze jest w tej chwili nawadnianie i ogólna kontrola przez weteryarza. Rozumiem, że lekarstwo na pierwotniaka podane? Jestem przy was całym sercem i przytulam mocno
UsuńPiękny wiersz...pamiętam gdy przeżywałam taki czas...to słowa wręcz naruszały każdą wrażliwą strunę w duszy...niektóre robiąc wielki chaos a niektóre wręcz będąc dla niej balsamem, i taki wiersz, mimo poruszenia jakie wewnętrznie wywołuje, podnosi, uskrzydla, dodaje szczególnej mocy. Mam jeszcze jeden, przy którym potoku łez nie szło mi utrzymać, wtedy... Niezmiernie przywołuje moje zwierzątka w pamięci...ach, jakie to wszystko nie jest łatwe! Bo niby mam świadomość, że one są...ale nie mogę ich już pogłaskać, poczuć futra pomiędzy palcami.. ale wspomnienia są darem i to bardzo cennym darem:) więc trzymajmy się ich, pomimo wszystko:*
OdpowiedzUsuń'' Moje psie niebo ''
Dokąd idą psy, gdy odchodzą?
No bo jeśli nie idą do nieba,
to przepraszam Cię, Panie Boże,
mnie tam także iść nie potrzeba.
Ja poproszę na inny przystanek
tam gdzie merda stado ogonów.
Zrezygnuję z anielskich chórów
tudzież innych nagród nieboskłonu.
W moim niebie będą miękkie sierści,
nosy, łapy, ogony i kły
W moim niebie będę znowu głaskać
moje wszystkie pożegnane psy
- Barbara Borzymowska
Przytulam cieplutko:***
:)
I znów łezka popłynęła...Dziekuję, dołączę do kolekcji wartościowych wierszy
UsuńWitaj, zagladam do Ciebie już od jakiegoś czasu, tworzysz wspaniałe cuda i zarażasz pozytywna energia ! Ale dziś po przeczytaniu poprzedniego posta i tego wiersza zryczałam się jak bóbr... Sama mam zwierzaki, które sa dla nas członkami rodziny... Dlatego goraco wierzę w niebo dla naszych pupili, i na pewno Twój przyjaciel merda teraz ogonkiem w takim niebie. Pozdrawiam Cię cieplutko i na pewno będę do Ciebie zagladać.
OdpowiedzUsuńPięknie pastelowo u Ciebie!
OdpowiedzUsuńStrata przyjaciela jest bardzo bolesna.... nasze przejścia z ostatnich lat ( pożegnaliśmy 5 psów i drugie tyle kotów...) spowodowały, że dłuuuugo nie będzie u nas psa.....
Wiele z nas straciło czworonożnego przyjaciela i te słowa pod twoim ostatnim postem, były po prostu słowami, nie tyle otuchy, co zrozumienia. Ja pierwszego psiaka straciłam po 16 latach. Na szczęście nie chorował, po prostu starość go dopadła na stare lata. Jeśli można tak powiedzieć; odszedł ładnie i spokojnie, cały czas w moich ramionach. Po tej stracie, nie chciałam już pieska. Tzn. chciałam, ale wiedziałam, ze nic na siłę. wiedziałam, ze gdy będe gotowa na nowego przyjaciela - to on mnie sobie wybierze. I tak 3 lata czekałam i każdego dnia tęskniłam. no i mnie znalazł :-) nigdy nie przepadałam za jamnikami, a tu na drodze przy 12 stopniowym mrozie, znajduje jamnika, wygłodzonego, wychudzonego, który skrada serce mnie i całej mojej rodzinie. niestety, był z nami tylko 10 miesięcy. Zabrało go to samo cholerstwo, co Twojego pieseczka, więc tym bardziej goraco trzymałam kciuki, by u Was wszystko się lepiej potoczyło :-( No i po tej stracie, choć tego samego dnia, z żalu krzyczałam, ze nie chce już psa, na drugi dzien leciałam do schronika po... jamnika! Najbiedniejszego z biednych, bitego i torturowanego przez poprzednich włascicieli, znalezionego gdzies w lesie, przywiązanego do drzewa, bał się jeść, bał się zasnąc przy nas, bał się, gdy chcieliśmy go pogłaskać. Jamnik z problemami, ale po 4 latach jestem pewna, ze ten wymarznięty jamniczek, którego zgarnęłam z ulicy, a a który pojawił się w moim życiu tylko na chwile, znalazł mnie po to, bym ja po 10 miesiącach, mogła znaleźć tego obecnego jamniczka :-) wierzę, ze pustka w Waszym domu z czasem się zapełni nowym przyjacielem :-* Trzymajcie się ciepło, a Twoje kadry świąteczne cudownie się ogląda :-)
OdpowiedzUsuńPięknie to napisałaś i doceniam bardzo. Może właśnie u nas też jest tak, że niedawno przyprowadzony Fred miał nam wynagrodzić stratę Luisa. Wszyscy dookoła nam to mówią a ja powoli zaczynam wierzyć. Dziękuję ci za bardzo ciepły wpis:)
UsuńJjeku,Paulinko,aż się poryczałam.
OdpowiedzUsuńSłowa wiersza jakże są prawdziwe!
Ja,choć nie chciałam mieć psa (ale psiaki lubię od zawsze),to teraz nie wyobrażam sobie życia bez mojego "kłaczka" :)
Bardzo mi przypadły do gustu te wiszące niebieskie jajeczka no i kartki przepiękne!
Uściski posyłam!!!!
♥
Bardzo Wam współczuję, to musiały być dla Was bardzo trudne chwile, przesyłam pozdrowienia ,
OdpowiedzUsuńp.s jajko strusie jest cudowne
Przykro mi bardzo...
OdpowiedzUsuńAle Wielkanoc taka jak u was-tradycyjna jest najpiękniejsza:)
ściskam poświątecznie-buziaczki
Piękne wpisy zamieściły Poprzedniczki. Aż łzy stanęły mi w oczach. Podpisuje się pod wszystkimi słowami, cieszę, ze wróciłaś.Cudowne dekoracje, strusie jajo skradło moje serce :-) a widoczne na zdjęciu kubeczki rumuńskiej produkcji ostatnio sama dokupiłam- oprócz takich jak Twoje mam teraz w kolorze zielonym i śliwkowym :-) Serdeczności :-)
OdpowiedzUsuńpiękne dekoracje :-)
OdpowiedzUsuńpiękny wiersz - pozdrawiam
Bardzo mi przykro z powodu Waszej straty, wyobrażam sobie jakie to musi być dla Was ciężkie i trudne. Sama jakiś czas temu straciłam psa, wiec dobrze wiem jak to jest:/
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o Twoje dekoracje, to są zachwycające po prostu. Ściskam mocno i życzę wszystkiego dobrego:)
Paulinko wiersz powtarzałam sobie przez wiele dni po stracie swojej suni ... choć minęły ponad dwa lata ciągle łza kreci się w oku ...
OdpowiedzUsuńa Twoje święta choć w sercu smutne były piękne klimatyczne domowe i kolorowe ...
Moja siostra straciła psa rok temu, do dnia dzisiejszego jak tylko się o nim coś powie w jej oczach są łzy, płac, smutek... przez chwilę stoi jak zamyślona, jakby wszystkie lata z Reksem przeleciały jej przed oczami. Miłość do zwierząt jest bardzo silna i zostaje w sercu na lata.
OdpowiedzUsuńWiersz piękny, prawdziwy.
Dekoracje świąteczne cudnie się prezentują.
Pozdrawiam ciepło!
Mój blog -> Kasmatka
Wiesz,że pożegnałam się dwa lata temu z moją ukochaną sunią,kóra miała 14 lat.Ciężko było mi i do dziś bardzo za nią tęsknie,więc wiem co przeżywasz.Po prostu musi upłynąć trochę czasu.Ja w czerwcu zgodziłam sie na nowego i często łapię się na tym,że myślę o Malcie,porównuję ja do Hadesa,przypominam sobie jaka była jako szczeniaczek.Podobnie jak Ty kocham zwierzęta i nie umiem patrzeć na ich bół czy nieszczęście.Zobaczysz,powoli,z czasem mniej będzie bolało....a dekoracje miałaś cudowne,też o tym pisałam,że gdy wyjmowałam dekoracje,zdałam sobie sprawę jak wiele z nich to blogowe prezenty:)To takie miłe....Buziaki kochana,trzymaj się.
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepło jakie płynie z twoich słów!
UsuńPiękne dekoracje, wspaniałe aranżacje!
OdpowiedzUsuńNie mam swojego czworonoga, ale moi sąsiedzi z góry i z boku mają psy, którymi zdarza mi się opiekować. I jestem na swój sposób do nich przywiązana - kiedy Mrówka z góry szczeka dając znak, że ktoś do mnie idzie. Jak wita się, kiedy odwiedzam jej właścicieli. Mądre, oddane stworzenia :-) Mam nadzieję, że ta pustka z czasem będzie Was mniej boleć, a jak będzie źle, to przypominaj sobie słowa wiersza, który zamieściłaś w poście.
OdpowiedzUsuńP.S. Dekoracje są śliczne. Ściskam :-)
Wierzę, że Luis jest w psim niebie, niektórzy twierdzą, że z czas łagodzi rany - to prawda zagoją się ale ślad po nich zawsze będzie tkwił w naszej duszy. Moja Czika zachorowała i odeszła 5 lat temu, ale zawsze kiedy wracam do domu delikatnie uchylam drzwi by nie przytrzasnąć jej łapek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i jestem z Wami myślami.
Nawyki związane z czworonogami pozostają w nas na zawsze...zupełnie nie wiem dlaczego. Może podświadomie mamy nadzieję, że oni wciąż tu są? Pozdrowienia
Usuńpożegnałaś przyjaciela... trzymaj się kochana!
OdpowiedzUsuńJuż niejednokrotnie wylewałam łzy w związku z chorobą czy smiercią psa....dlatego wiem co czujecie.Kiedy po 17 latach odeszedł pies moich rodziców, moja mama chyba przez parę dni brała leki, zeby ciągle nie płakać. Dla kogoś kto kocha zwierzęta to są zawsze trudne chwile, ktoś kto ich nie kocha, nigdy tego nie zrozumie....
OdpowiedzUsuńPięknie Paulinko to wszystko wygląda. Potrawy, jaja, dekoracje. Pozdrawiam cieplutko Kaśka z http://nostalgicznyzakatek.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPaulino, tak to już jest, że jak się traci przyjaciela, to serce pęka...i nie jest ważne, czy jest to pies, kot czy chomik. Pamiętam moje wszystkie zwierzaki od dzieciństwa - chomika, morską świnkę, myszki, patyczaki, psy... nadal noszę je w sercu. Czasami zabierała je starość, czasami choroba, czasami wypadek. Masz szczęście, że mogłaś być z Luisem do końca i że psina miała opiekę wspaniałego lekarza. Teraz już za Tęczowym Mostem macha wesoło ogonem i nic już nie boli. Pozdrawiam ciepło poświątecznie. PS. Zwierzęta mają duszę.
OdpowiedzUsuńDla mnie zwierzę w domu nie tylko pies, bo i kot... to cząstka rodziny, to NIE TYLKO pies... także rozumiem jak to jest :( Piękne dekoracje :)
OdpowiedzUsuńDuch w narodzie blogowym nie ginie. Ale tyle słów wsparcia to też "zasługa" Twojej otwartej i ciepłej osóbki. I ja również przyłączam się do opinii, że Fred z konkretnego powodu trafił pod Wasze skrzydła. Ściskam.
OdpowiedzUsuńW takim razie czas w to uwierzyć skoro wszyscy w jednym stylu się wypowiadają:) pozdrowienia Aniu
UsuńŚlicznie przyozdobiony miałaś dom na święta :)
OdpowiedzUsuńBól po stracie przyjaciela będzie długo jeszcze gościł w Waszych sercach, ale możecie liczyć na wsparcie...chociażby duchowe... Trzymaj się ciepło Paulino!
Mamy pas Kaprysa...próbowałam sobie wyobrazić, co by było, gdyby....już mnie ściska:( Wiem, co przeżywacie. Jestem przekonana, że tam, po drugiej stronie spotkamy się wszyscy, bez względu na to, czy jesteśmy ludźmi czy zwierzętami. W zeszłym roku samochód zabił naszego małego kocurka Simbę, którym tak się chwaliłam na blogu...mój mąż go znalazł na drodze i rozpoznał tylko po czerwonej obróżce z perełkami...Płakał jak dziecko nad zmiażdżonym ciałkiem przyjaciela:((( Dzieci szalały z rozpaczy. Jak wytłumaczyć bezsensowną śmierć? Ale wiedzą też, i to pomaga im zmagać się z bólem, że nasz Simba biega teraz w innej przestrzeni i czeka na nas, jak przyjdzie nasz czas.
OdpowiedzUsuńTwoje fotografie jak zwykle mnie urzekają, ja też jestem tradycjonalistką, nawet z wiekiem coraz bardziej:)
Piękne ozdoby i dekoracje, ogląda się cudownie.
Ja poprzez blogowanie także poznałam wielu wspaniałych ludzi, o podobnych zainteresowaniach i podobne wrażliwości. Są prawdziwym Skarbem:) wszystkiego dobrego!
Pięknie i wrażliwie napisane. Rozpływam się nad takimi tekstami! Serdecznie pozdrawiam i dziękuję
UsuńAleż tu pięknie i...gwarno. Dziękuję za zaproszenie. Współczuję z powodu wielkiej straty Przyjaciela. Podobnie jak Monika na myśl o moim Teodorku - foksterierze aż mnie ścisnęło w sercu, że kiedyś go może zabraknąć...Społeczność blgowa czasami może okazać się bliższa niż rodzina. Szczególnie w takich chwilach. Sama tego doświadczyłam w trudnych chwilach mojego życia. Prawdziwych Przyjaciół już takich całkiem realnych, także poznałam dzięki blogom. Przychodzi też chwila próby, kiedy to nie trudne chwile , ale chwile radosne i chęć podzielenia się swoim sukcesem, weryfikuje te przyjaźnie. Bo wbrew powiedzeniu o przyjacielu w biedzie - to sukces tak naprawdę wystawia na próbę trwałość przyjaźni. Takie ja mam doświadczenia - oczywiście każdy ma inne. Moja rzeczywistość i moje życie zaklęte jest w wierszach - jak już widziałaś, w robótkach i w blogu Pod rękę z Naturą ( to w razie jakichś przypadłości zdrowotnych, których nie życzę ) Zapraszam więc także jak tylko czas Tobie pozwoli a ja postaram się nadrobić zaległości w tym cudnym miejscu. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPaulinko dom na święta udekorowałaś cudnie! Mam nadzieję,że ból po stracie ukochanego przyjaciela już troszkę minął... :*
OdpowiedzUsuńcudne zdjęcia....jestem z tobą:-(
OdpowiedzUsuńTen wiersz stale mnie wzrusza.... Ja znam jeszcze jeden....jakbyś kiedyś była ciekawa....
OdpowiedzUsuńPotrzeba czasu kochana, tylko czasu, choć rana w serduszku zostaje już na zawsze. Moja kochana, też odeszła przed samą Wielkanocą...
Uściski ślę mocne!
pięknie udekorowany dom ;)
OdpowiedzUsuńJa mam kota i traktowany jest on jak prawowity członek rodziny ;)
Przepiękny pastelowy wystrój
OdpowiedzUsuń+uwielbiam te lampy jak Twoja biała!
ślicznie przyozdobiłaś dom na święta :)
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno :)
OdpowiedzUsuńPaulinko czas leczy rany, a wspomnienia pozostaną w sercu :) My zdecydowaliśmy się na drugiego psa (pierwszy był z nami 14 lat:)) po dwóch latach...teraz biega taki półroczny golden po domu i jest dobrze a ja czasem mylę imiona :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)