Nie czujecie się rozpieszczani przez tegoroczną jesień?
Wychodzę dziś po szczypiorek do ogródka rano a tam ciepły wiatr, pełne słońce. Tak bajkowo
i przyjemnie, że nie ma pewności czy to późna wiosna czy jesień:) Skutek takiej pogody widoczny namacalnie, gdyż w piecu nie trzeba za mocno palić, co z kolei ma cudowny wpływ na nasz portfel:) Piękne rozmnożenie kasy na wydatki osobiste:)
Pracuję jak wiecie. Kobieta pracująca ma to do siebie, że lubi wracać do domu:) W domu się relaksuje, chce się jej wiele rzeczy. Zaczęłam nawet piec ciasteczka motywowana silnie przez córkę:) Wczoraj były babeczki z kruchego ciasta z kajmakiem i orzechami. Zdrowo i przyjemnie, choć niewątpliwie silnie odżywczo dla organizmu.
Ciacho kruche:
350 g mąki
175 g margaryny
3 rozbełtane żółtka
dwie łyżki lodowatej wody
szczypta soli
45 g cukru
Wyrobić, schłodzić. Przepis pochodzi z angielskiej książki kucharskiej i powiem wam, że sprawdza się nieźle.
Schłodzonym ciachem wykleić foremki do babeczek, tradycyjne, metalowe. Piec w 180 stopniach do zrumienienia.
Jak przestygną napakować łyżeczkę kajmaku (kupny lub samemu go zrobić gotując przez godzinę puszkę mleka skondensowanego słodzonego) i przysypać orzechami włoskimi mężem łupanymi:)
Smacznego:)
W ten weekend kisiliśmy również kapustę. Robimy to od kilku lat i już nie wyobrażam sobie innego smaku kapusty. Składniki mojej to sam produkt czyli kapusta, marchew i sól. Robię tego niezbyt dużo i zawsze pasteryzuję w słoikach.
Odkryliśmy patent na ugniatanie. Nasypać poszatkowaną kapustę do miski, przesypać solą
i postawić Marysię:) Marysia powinna mieć małe nóżki ale szybkie. Jak tak podrepcze po kapuście to mamy po robocie. Przekładamy do glinianego pojemnika, przyciskamy kamieniem aby płyn był na wierzchu. Po jakimś tygodniu kapucha gotowa. Pyszna i zdrowa, kiszonka jak za dawnych lat.
Staramy się naładować akumulatory przez zimą:) Spacery na to najlepsze oraz otaczanie się energetycznymi kolorami.
Ten gość to Luis:) On zdecydowanie uwielbia spacery:)
Pracuję nad salonem i w najbliższym poście podrzucę kilka zdjęć. Są zasłony, są karnisze, mleczna nalewaczka, aniołek kupiony, filuję za górką od kredensu która skrywać będzie porcelanę:)
Jedno jest już dziś pewne- uwielbiam ten salon. :)
Idę złapać za pędzel, może jakieś nowe płótno wymodzę:)
Dziękuję Wam za wszystko i przepraszam, że czasem chwilę mi zajmie odpisanie na maila:)
Pa, buziaków 102
Polinka
Ciasteczka smakowite - i pięknie wyglądają, na kapustę znalazłaś super pomysł:)) spacery też zaliczam jak jest ładnie:) a Ciebie widzę jak malujesz anioły:))
OdpowiedzUsuńsalon masz piękny, więc nic dziwnego, że w domu się relaksujesz:))
pozdrawiam cieplutko
Z aniołami masz rację:) To będzie anielska jesień i przed zima tylko inspirację znaleźć muszę:) Pozdrowienia
UsuńAle się dzieje u Ciebie
OdpowiedzUsuńKochana cudowny spacer i te uśmiechy ;))
Ale mi smaka narobiłaś... Takie babeczki to czasem mój brat robi, ale teraz na diecie jest więc i słodkości brak. :(
OdpowiedzUsuńU nas słoneczko dzisiaj też cudne było i cieplutko i w ogóle och i ach ile się u nas dzisiaj działo (ale o tym u mnie będzie). Za to teraz mamy rasową burzę! Błyska się i grzmi. Jaja totalne. Chyba jednak wiosna ;)
Gadu gadu a w nocy nawałnica przyszła do mnie:) W drodzę do pracy niewiele brakowało abym utopiła samochód w gigantycznej kałuży:) Buziaki
UsuńTak .. jesień jest piękna i ciepła póki co ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co tworzysz .. ja kiedyś malowałam.
Pozdrawiam
Violetta
Violu, bardzo miło mi, że tu zaglądasz:)
UsuńŚliczne dzieciaki :) A i sposób na kapuchę niesamowity... Ja zatrudnię swoją Andreę jak podrośnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Podrośnięte dzieci są w sam raz do kapusty...w końcu z niech pochodzą:)
UsuńKapuste robilismy w zeszlym roku bo przywiezlismy taka poszatkowana z Polski. Byla smakowita. Od jakiegos czasu tutaj w uk nie mozna kupic ani kapusty ani nawet ogorkow kiszonych dobrej jakosci. Nie sa kiszone tylko kwaszone. Smak tragedia.
OdpowiedzUsuńSkoro kupić nie można to tym bardziej trzeba kisić:)
UsuńTeż dzisiaj ładowałam akumulatory na dworze :-), piękny dzień!
OdpowiedzUsuńAch, kiszenie kapusty ... pamietam z dzieciństwa u babci ... no właśnie dlaczego by do tego nie wrócić? :-)
Uściski i dobrego tygodnia!
trzeba przyznać że pogoda jest cudna ...
OdpowiedzUsuńkiszenie kapusty pamiętam z dzieciństwa doskonale :D
fajnie u Ciebie - pysznie!
pozdrawiam
Dokładnie tak kisisłam kapustę własnym nóziami, jak byłam mała :) Dziadek sprawiał mi taką frajdę i pozwalał wchodzić do beczki :) Dziękuję Ci za przypomnienie tych chwil :-)
OdpowiedzUsuńJak coś namalujesz, koniecznie nam pokaż!
Miłego :*
piękny piesek! mam takiego samego:) płeć żeńska... Vega
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Rzeczywiście, jesień świetnie wpływa na Ciebie, Dzieciaki szczęśliwe, pies też- pełnia radości:-))))
OdpowiedzUsuńPięknie i z klimatem :) Serdecznie i ciepło Cię pozdrawiam-Peninia*
OdpowiedzUsuńale pysznie, ale pięknie :)
OdpowiedzUsuńPyszne ciacha!
OdpowiedzUsuńJesień rzeczywiście nas rozpieszcza! Jest cudnie! :)))
Pozdrawiam cieplutko
Piękny, pozytywny post. Hehehehe, też używam małża mego do łupania orzechów :-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czuję się naładowana:-) Po obejrzeniu tulu wspaniałości u Ciebie:-) Och, jak ja lubię kiszona kapustę domowej roboty!! Buźka!
OdpowiedzUsuńMadziu:) Buziaki
UsuńTakie rozpieszczanie w weekend to i ja lubie , a te wolne dni są wręcz mobilizujące do oddaniu sie przyjemnosci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Witam! Pięknego bloga prowadzisz, tak tu klimatycznie! A co do wczorajszych Twoich pogodowych przyjemności , to u mnie także dziś sie zapowiada złota jesień. Orzechy na słodko zrobiłam w sobotę, urodzaj ich niesamowity, a kapuch Ci zazdroszczę, bo te trochę ,co zrobiłam już rodzina wymiotła, a do drugiej jakoś nie mogę się zabrać. Pozdrawiam Ciebie Twoje pociechy na gałęziach!
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz i nowego obserwatora:) Pozdrowienia
UsuńHey pytanie odnośnie kapuchy: czy po tygodniu przekładacie do słoików? I czy na ten tydzień zostawiacie w misce a następnie do kamionki?
OdpowiedzUsuńJeju, facet:) Ukiszoną kapuchę przekładam do słoików i krótko pasteryzuję, oczywiście w soku kapuścianym. W misce tylko depczemy a potem do kamionki
Usuńsmakowicie i pysznie !
OdpowiedzUsuńHe, he deptanie kapusty, dawno o tym nie slyszalam, brawa dla malych stopek:))
OdpowiedzUsuńI faktycznie jesien lagodna, sloneczna i ciepla, niech trwa!
Och Paulinko, ja zawsze czytając Twoje posty ładuję swoje akumulatorki optymizmem :-) Pięknie u Ciebie! A zdjęcie z kwiatami w ręce wygląda jak z katalogu!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Oj, z kwiatkami to córcia moja ukochana:)
UsuńNie ma to jak własna kapusta (ugniatana Marysi nóżkami). ;))
OdpowiedzUsuńU mnie jesień była piękniejsza w zeszłym roku - zdecydowanie! Ale co mi tam deszcz i mgły, gdy szczęście wokół... :))
Pa, Ewa
Ewciu, dokładnie:) Szczęście jest w nas i nie zależy od pogody czy stanu portfela:) Buziaki
UsuńBabeczki, pychaaaa.... Pamietam jak moja mama też kiedyś kisiła kapustę... Dzieki Tobie przywołałam wspomnienia, dziękuję!!!!
OdpowiedzUsuńJesień u Ciebie kochana klimatyczna i piękna. Ściskam
O! takie babeczki, to ja lubię :)))))))) ściskam Cię mocno i radośnie :))))))
OdpowiedzUsuńOdściskuję się mocno i radośnie:)
UsuńBabeczki uwielbiam,pamietam jeszcze z dziecinstwa. Biore koniecznie przepis.Pozdrawiam i zycze udanego popołudnia:))
OdpowiedzUsuńTaka kapucha to skarb:) A jesień piękna u Was:) Bardzo jestem ciekawa Twojego salonu:) Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńUwielbiam do Ciebie zaglądać Kochana !
OdpowiedzUsuń