Dziś wigilia, wigilia dnia Wszystkich Świętych. Dla jednych to noc zabawy, lampionów z dyni, dla mnie to czas zadumy...
Myślę o wszystkich bliskich mi osobach które przykryła mgła, jestem z nimi...może oni również ze mną. To magiczny czas, kiedy każdą świecę zapalam w intencji...
Jestem gorącym zwolennikiem uczenia dzieci odwiedzania cmentarzy. Wielu powie: nie mam czasu, moje życie zbyt pędzi. Z drugiej strony dzieciaki jeżdżące na hulajnogach po cmentarzach, wata cukrowa, balony i wiatraczki.
Może ktoś z was powie, że taki jest dzisiejszy świat i lepiej zalepić dzieciakowi buzię hot dogiem
i wsadzić na hulajnogę aby nie przeszkadzał...
Ja moim dzieciom przekazuję tradycję odwiedzania grobów bliskich. Opowiadam, że cmentarz to nie jarmark, gdzie się kupuje zabawki. Masz być grzeczny bo to kwestia szacunku dla zmarłych
i twojej kultury osobistej ale...raczej nie jestem zbyt tradycyjna.
Lubimy chodzić na cmentarz, choć oczywiście czasem łza się w oku zakręci.
To są magiczne wędrówki pełne opowieści z alkowy, jak to babcia, prababcia, stryjek, wujek...rosną świadomi historii swojej rodziny i anegdot, które przetrwały w pamięci żyjących.
Święto zmarłych to również okazja do wspomnienia obcych nam osób. Cmentarze są pełne dramatów i smutków i tu też warto pomyśleć. Pomyśleć nad kruchością swojego życia.
Memento mori.
Nie obchodzę Halloween choć uwielbiam pomarańczowość dyni:)
Pokój ich cieniom...
Dzisiaj na cmentarzu myślałam sobie dokładnie o tym, o czym napisałaś.
OdpowiedzUsuńI nie ważne kto z rodziny "nauczy", kto z rodziny przekaże dzieciom tą tradycję. Ja bardzo często z babcią chodziłam na cmentarz, nie tylko w święta, ale w dni powszednie, kiedy cmentarz "był pusty". Pamiętam, że były to dla mnie bardzo ciekawe "wyprawy". Przy okazji babcia dużo mi opowiadała o rodzinie. Może się wydawać, że dzieciaki nie potrafią słuchać w skupieniu, ale te wysłuchane opowieści na pewno zostają im w głowach :)
ściskam Cię serdecznie :)
Syla, m chodziłyśmy na cmentarz- z rodzicami czy dziadkami i teraz, jeśli naszych nie zaprowadzimy to historia się skończy. Przekopią nas po 20 latach:)
UsuńSlogan "Takie czasy" jest tylko wymówką, bo to my przecież pokazujemy naszym dzieciom jak żyć. Warto wybrać się z dziećmi na cmentarz i pokazać jak należy się na nim zachować, właśnie tak jak napisałaś, oddać szacunek śpiącym tam duszyczkom :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :0
Pięknie napisałaś,,,pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTo nasze polskie święto..........
OdpowiedzUsuńTak, prowadzać dzieci na cmentarz i dużo im o tym wszystkim opowiadać... jestem jak najbardziej zwolenniczką.
OdpowiedzUsuńMi Halloween nie przeszkadza. W tym roku jednak wyjątkowo, nie mam nawet dyni... Siedzę w ciszy... a wczoraj przelałam litry łez... Jutro wyjątkowy dzień ;( Nie umiałabym się dziś bawić. Może już całkiem nie będę umiała?
Ściskam Cię Paulinko.
Arkadio- dobrze wiesz, że w tych dniach myślę o tobie i blisko jestem...
UsuńTak mam to samo zdanie.. Mnie tez tak uczono. Na cmentarzu zachować spokój i powagę. Nie wygłupiać się, tylko poświęcić te chwile na wspomnienia..
OdpowiedzUsuńNiestety po raz drugi nie spędzamy tych dni w gronie rodziny, na cmentarzu.. bo myśl że do pokonania mamy ponad 300 km.. a na drodze tyle wariatów przeraża nas.
Zgadzam się z Tobą kochana. Ja też jestem tego nauczona i mam nadzieję, że kiedy będę miała swoje dzieci nauczę ich tego samego;) A do Halloween nic nie mam... Moim zdaniem dla dzieciaków to fajna zabawa;) Ściskam Cię kochana
OdpowiedzUsuńja tez chodzę z moją E. na cmentarz ... takich dni jak dzisiejszy nie lubię bo zamiast modlitwy, zadumy , pokory chyba nie przesadzę pisząc, że jest jarmark...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ja niestety dziś jestem z dala o d grobów moich bliskich, najdroższego miejsca na ziemi, ale poszłam "odwiedzić" te tutejsze - stary, mały przykościelny cmentarz...groby przystrojone mnogością wrzosów i JEDNYM zniczem...to też dało mi do myślenia, jak my przeżywamy to święto, bo często nawet na grobach uprawiamy nasz sport narodowy pt "zastaw się a postaw się"....buźka:-)
OdpowiedzUsuńUczyłam własne i cudze dzieci szacunku dla mogił i dziś się cieszę, że nauka nie poszła w las...
OdpowiedzUsuńDzisiaj będąc na cmentarzu stwierdziliśmy z rodzinką, że cytując ciebie ,,cmentarz to nie jarmark, gdzie się kupuje zabawki", ale powoli tak to zaczyna wyglądać i więcej zadumy i wspomnień o naszych najbliższych znajdziemy w dni, kiedy na cmentarzu można spotkać zaledwie garstkę ludzi. Ważne jest to co w sercu a nie na pomniku.
OdpowiedzUsuńMasz świętą rację- wolę samotną wedrówkę po cmentarzu. Pozdrowienia i dziękuję
UsuńWitaj Polinko:) Piękne słowa.. W mojej Rodzinie jest tradycja taka, że bywa się na cmentarzu bardzo często.. To ważne i potrzebne.. Serdeczności!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tobą...ja bywam zawsze kiedy moge lub wydarzy się coś istotnego...
UsuńU nas też to jest tradycja.I kiedys tak samo bede uczyc tego moje dzieci:)
OdpowiedzUsuńJa też dzisiaj się wybrałam z moją mamą i Młodym. Do tej pory zawsze bywaliśmy jeszcze na mszy na cmentarzu, ale po zeszłorocznych chorobach tym spowodowanych, w tym roku spasowałam z Młodym. Nie wyobrażam sobie nie być na cmentarzu w ten dzień. Zresztą od nas zawsze ktoś jest regularnie (ostatnio mama właśnie). Smutne jest, że niektórzy przypominają sobie o tym tylko 1go listopada. W tym roku wyjątkowo smutno mi było na cmentarzu, bo zapalałam też światełko naszemu koledze, który zginął tragicznie w kwietniu. To już moje pokolenie...
OdpowiedzUsuńTak...odchodza powoli nasi i nasze autorytety. Robimy się powolutku pierwsi w peletonie Anula:) Ściskam mocno
UsuńZaduma...chwila w której należy się zatrzymać... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWażny temat poruszyłaś Kobieto. Moja dorosłe dziecko było wczoraj przerażone tą jarmarczną oprawą Święta. Od zawsze wpajaliśmy jej wartość nie tylko pamięci o zmarłych, także ich odwiedzania. Nie ma już dziadków / rodziców męża/ i nie trzeba jej przypominać o zapaleniu światła na ich miejscu spoczynku... Smutne jest to, że moje rodzeństwo cioteczne np. już nie przywiązuje do tego wagi, nie uczy swoich dzieci. Moja ciocia podczas jednej z wizyt na cmentarzu stwierdziła ze smutkiem:' kto będzie po naszej śmierci tu przychodził?' Dzisiaj odwiedzaliśmy bliskich i znajomych na drugim cmentarzu - dzieci na hulajnogach całe szczęście nie było...
OdpowiedzUsuńCzego Jaś się nie nauczy- w trosce o nasz pochówek uczmy dzieci chodzenia na cmentarz bo inaczej nas wykopią po 20 latach. Pozdrowienia
UsuńZawsze możemy zapłacić za jakieś 100 lat, ' z góry':-) A tak poważnie: jednak wśród moich bliskich są tacy, których rodzina za wielką wodą, albo na drugim końcu Polski. Można zapłacić za 'opiekę 'nad grobem, ale to znowu temat do dyskuji - widzę czasem jak to wygląda :-(
UsuńWiesz jaki mam stosunek do historii,tradycji i historii rodzinnych.Moje dzieci wiedzą jak ważna jest wizyta na cmentarzu i niekoniecznie 1.11 bo w każde ważne święta,urodziny i tak po prostu w niedzielę po południu...Choć komercja mnie szokuje,zwyczaje na cmentarzu również a wiesz co zobaczyłam wczoraj przed cmentarzem w moim mieście.Nie uwierzysz.Pod namiotem punkt z goframi,pieczonymi na bieżąco.Ale nie uwierzysz co nas zaszokowało????Kolejka i to,że są chętni na gofry!!!No jak?Idziemy z goframi do babci na grób?????Ksiądz prowadzi mszę a my wpierniczamy gofry!!!!Szok.
OdpowiedzUsuńWidziałam już gofry, hot-dogi i tym podobne, lizaki, wiatraki, pączki, zabawki (!!!) więc chyba mnie już nic nie zdziwi. Może nadejdzie opamiętanie a wtedy i łatwiej będzie wejść przez cmentarną bramę... Pozdrowienia
UsuńJa też nie obchodzę Halloween. A 1 i 2 listopada to dla mnie czas refleksji i zadumy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Bardzo lubię się bawić, przebierać ale jakoś nie w ten dzień.... czasami trzeba po prostu pobyć z rodziną, powspominać, opowiedzieć dzieciom co robiła ich prababcia, obejrzeć rodzinne zdjęcia. A z Halloween najbardziej lubię dynię i zupę dyniową :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tobą- od przebierania i zabaw mamy cały, długi karnawał z którego śmiało należy korzystać. Pozdrowienia
UsuńPięknie napisałaś...
OdpowiedzUsuńJa nie lubię chodzić 1 listopada na cmentarz...wiem, że to święto, ale nie cierpię tego tłoku i hałasu. Ksiądz krzyczy kazanie, ludzie przy grobach spotykają i się i zwykle gadają. Nie ma skupienia...Wolę iść z dziećmi w zwykły dzień, gdy jest prawie pusto i pomodlić się przy grobach dziadków, zapalić znicz i powspominać...Bez tego haosu...
Witam. Mam pytaie do postu "Remontowy Rozgardiasz". Chodzi mi o te grafiki na ścianie. Czy one są wykonane metodą transferu. Jesli tak to czy są one na materiale?
OdpowiedzUsuńMoże zdradzisz źródło ich pochodzenia? bardzo mi się podobają. Z reszta jak cały blo, który przeczytałam od deski do deski.
Pozdrawiam
Miło mi cię poznać i bardzo się cieszę, że blog sie spodobał.
OdpowiedzUsuńGrafiki to pamiątka po mojej babci, oryginalne, przedwojenne, wykonane na papierze:)
Pozdrowienia serdeczne
Tu gdzie mieszkamy nie mamy ani jednego grobu bliskich...ale idziemy miejscowy cmentarz..i myślimy o tych , którzy tu mieszkali tworzyli historie wioski ..Szymek postanowił zaopiekować się grobem bez lampionu...duma mnie rozpiera ! Tak! , właśnie o to chodziło . Zgodne jesteśmy Paulinko w temacie :) Jak zwykle :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń