Duszki i duszyczki:)
Miałam wiele szczęścia. W ostatnim poście chwaliłam się malowniczą drogą do pracy. Pustawą, wiejską drogą z nawierzchnią jak zaraz zobaczycie, przemierzam swoją codzienną wędrówkę z miejsca zamieszkania do pracy. Czas dojazdu jakieś 8-15 min w zależności od chęci, odległość 10 km. Żadnych korków, zniecierpliwionych kierowców. Jestem ja i przyroda...Całe szczęście, że nie zwlekałam specjalnie ze zrobieniem zdjęć bo przyroda zmalowała przedwczoraj niezłego psikusa. O poranku w czwartek w mojej wsi było minus pięć stopni, we wsi zaprzyjaźnionej, u Marianny, minus siedem. Natura zareagowała gwałtownym zrzuceniem liści, wszystkie rośliny nieodporne na mróz zamieniły się w sparzoną kapustę. Materiał na gołąbki jest wszędzie:) Nie doczekałam się czerwonych liści winorośli na moim płocie, zmarzło i podziękowało na ten rok. Funkje, dalie, słoneczniki, cynie, kosmosy, astry...wszystko zbrązowiało i szlus:) Kilka roślin pokojowych odbywających urlop na balkonie niestety też... Ale kto się spodziewał? W ciągu dnia nadal mamy około 15 stopni i słońce.
Szczęśliwie wykonałam obiecane zdjęcia!:)
W pracy ułożyło mi się już:) Każdy ma swoje miejsce, nie przepycha "brudnych kubków" na biurko kolegi. Najlepsze jest to, że mogę stwierdzić- lubimy się, a to dla mnie bardzo ważne. Bez pozytywnej atmosfery nie da się dobrze pracować.
W pracy "na mieście" najfajniejsze są powroty do domu. O matko! jak mnie to cieszy. I chce się więcej i pielęgnuje się bardziej. I ukochany jakiś przystojnieszy i żona jego taka ładna:) I mają tyle do pogadania i niespodzianki sobie robią:) Apropos!
Zbliża się pewna rocznica w naszym wspólnym życiu. Już kilkanaście, o rany:)
Ukochany z córką najlepszą na świecie zrobili mi niespodziankę. Nic skubańcy nie powiedzieli, nieobecność matki wykorzystując:)
Zamówili mi paczuszkę, najdroższą na świecie bo Laursenową:) Czy to jest reklama? Tak, to jest pierwsza reklama na moim blogu gdyż jestem przekonana co do jakości marki:)
Miałam możliwość zapoznać się z nowym sklepem. I wiecie co? Każdemu życzę takiej przesyłki! Pięknie zapakowana, zabezpieczona na najwyższym poziomie. W środku towar bez żadnych wad co nie jest takie oczywiste. Duszki kupujące często tę ceramikę w różnych sklepach zapewne wiedzą, co mam na myśli.:)
Przejrzałam mężowską korespondencję z Anią ze sklepu i tu kolejny plus. Ania odpisuje na maile, żywo reaguje na treść i na prawdę się stara aby klient był zadowolony.
Ważny w moim monologu jeszcze jest fakt, że Ania jest polką, mieszka w Polsce. W dobie dzisiejszego bezrobocia, towarów produkowanych w Azji to ważne. Ważne, aby popierać swoją parafię. To cudowny tekst jaki usłyszałam dzisiaj w moim wiejskim kiosku. Starsza pani kupuje znicze, wybiera i przebiera, ja stoję po nową Werandę Country. Dodam, że wszelkie gazety kupuję zawsze tylko w mojej wsi.Wybrała i mówi, że później jeszcze dokupi, nie pojedzie do marketu bo trzeba popierać swoją parafię:) Myślałam, że ją ozłocę. Za wywołanie uśmiechu na twarzach wszystkich zgromadzonych i za świadomość sytuacji gospodarczej. Moim zdaniem hasło : "kupując w polskich sklepach ograniczasz bezrobocie" każdy powinien mieć na uwadze. Inne kraje wiedziały to już dawno i kiedy się pogarszało to np zabrali produkcje samochodów marki Fiat do siebie- nam nie będą dawać zarobić, mimo, że nasza linia produkcyjna była nowocześniejsza i o wiele bardziej efektywna Włosi postanowili chronić swój rynek pracy. Kolejna Biedronka w moim mieście? Kolejne chińskie centrum? Nie, dziękuję, dam zarobić pani Krysi za rogiem bo wcale nie ma drożej a dzieci troje. Mam nadzieję, że Was nie uraziłam konserwatywnością moich poglądów. Ucieszę się, jeśli myślicie podobnie.
No (nigdy dziecko nie zaczynaj zdania od no!) ale (i od ale też) no ale, spotkałam ja ci na swojej drodze Anię, Anię ze sklepu LIVE BEAUTIFULLY i postanowiłam dobrowolnie zostać ambasadorem tego sklepu. Będę tam robić zakupy i każdemu będę opowiadać, jaki ten sklep jest dobry i profesjonalny. Bo u Ani warto kupować!:)
Ceny są ok, jakość świetna, obsługa na najwyższym poziomie. Zachęcam Was do skorzystania bo swoich trzeba popierać. O:)
TU warto robić zakupy:)
Aby nie być gołosłownym pokażę wam moje zakupy.
Lubicie prezenty? Ania zawsze pamięta o gratisach dla swoich klientów. W moim przypadku był to cudny, różowy wieszaczek z serduszkiem od Laursena:) Dziękuję:)
Szafka mi pęka od tych wspaniałości a ja pękam z dumy:) Każdy posiłek to przyjemnośś, kiedy obcuje się z tymi kolorami:) Ale znawcy marki dobrze wiedzą, o czym mówię:)
Od dłuższego czasu w wolnych chwilach łapię za druty. Wydziubałam już połowę szarego, delikatnego poncha. Zajmuje to masę czasu gdyż włóczka jest cieniutka, tak cieniutka, że czasem robótka sama spada z drutów. Nerwy mnie szarpią z niecierpliwości bo mam już cudną wełnę na szalo- komin. Ciepło będzie, że hej:) Otulę się w warkocze tylko najpierw...skończę poncho i firankę szydełkową. Też tak macie, że ciągniecie kilka srok za ogon?:)
A w sercu jesień, prawdziwa, polska, złota...
Korzystajcie z tej cudnej aury:) Nic tak nie wzmacnia jak codzienne spacery, podglądanie wiewiórek, robienie bukietów z liści:)
Tymczasem
Polinka
zakupy cudowne u nas aż tak zimno jeszcze nie było brrrrr na samą myśl marznę :)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
oj kochana jak ja zazdroszczę Ci Twojego szczęścia! A jak jedzie się do pracy taka drogą to, aż chce się pracować:)
OdpowiedzUsuńPrezenty śliczne, a z ciekawości zaraz zobaczę co to za sklep
pozdrawiam
Rzeczywiście jeździsz niezwykle malowniczą trasą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Paulinko, obydwoma rekami podpisuję się pod Twoim apelem o wspieranie "swoich" :-) Ja tak robię, szerokim łukiem omijam chińskie sklepy, kocham sprzedawców na targu i twórcze kobiety w necie :-)
OdpowiedzUsuńPrezent dostałaś cudny! Ja też za kilka dni mam rocznicę, pokaże Twojego posta mężowi :-)
A co do jesieni, to mam żal, że tyle kolorów nas ominie, moje kwiaty i winorośl też ugotowane :-(
ale trawa chociaż jeszcze jest :-)
Uściski i miłej niedzieli!
Ze srokami tak mam- nie kilka tylko kilkanaście:-))) ale tak jest ciekawiej i nigdy się nie nudzę. Do Ani zaglądnę zaraz. Tobie gratuluję NAJBLIŻSZYCH! Życzę dużo pięknych przeżyć! Drogę do pracy uwielbiam. " parafię popieram"!
OdpowiedzUsuńSuper Cię czytać, pisz, pisz...
Bardzo jestem rada z siebie, że znalazłam Twój blog. Każdy post daje tyle siły i radości. Z wielką ochotą zaglądam do Ciebie. Tak jak Ty lubię robić zakupy w polskich NASZYCH sklepach. Szkoda, że ubywa ich w niesamowicie błyskawicznym tempie. Aura zrobiła nam psikusa. Zabraknie barw w sadach, parkach, lasach i w ogrodach. Byłam w lesie teraz ściółka, ma piękne kolory, jednak pewnych barw jesiennych jej brakuje. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńU mnie tez wino już opadło, ale po raz pierwszy od lat poczerwieniało- zdjęcia na http://myszkimamy.blogspot.com/2013/09/jesien-w-kolorze-czerwieni.html zapraszam.
OdpowiedzUsuńSwojej parafii tak do końca nie popieram, bo połowy rzeczy dostać nie mogę- igieł do maszyny,nici, Burdy, o tej dla dzieci nawet nie mówiąc-za to całkowicie swój powiat, bo tu już można coś znaleźć.
Fajny prezent na rocznicę, mój małżonek też umie zrobić niezwykły i pożądany prezent i utrzymać to w tajemnicy.
Ale to wspaniałe, że Twoi Najbliżsi wiedzą, jak i czym sprawić Ci radość! Bezcenne! A sklep Ani taż znam, piękny:-)
OdpowiedzUsuńDołączam się do akcji "popieram moją parafię" :-) I prosze mi już nie pokazywać sielskich polskich klimatów bo mi się płakać chce z tęsknoty!!!!!!!! Bużka!
Super rodzinkę masz!!! Taki prezencik ci zrobili, że ho, ho:-) Też jestem za kupowaniem w naszych sklepikach, ale niestety nie wszystko można w nich dostać:-/ w tym tygodniu ma być troszkę cieplej:-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:-)
niestey u nas ludzie mają całkiem odwrotne nastawienie: a skąd te ciasta, z naszej lokalnej piekarnie??? a to nie, wezmę inne... a ta włoszczyzna,eee...pojadę na plac do Krakowa to sobie kupie... a kiedy wybudują u nas biedronkę???...i tak dalej, i tak dalej... i nie myślą, ze przez biedronke padną lokalne sklepy, hurtownia napijów itd... pozazdrościć lokalnego patriotyzmu...
OdpowiedzUsuńa prezent dostałaś super!
też nam sie rocznica szykuje i też juz sobie marzę, o co by tu....
No Kochana, a Ty jak zawsze w weekend musisz przećwiczyć moje paluszki na klawiaturze... ;)
OdpowiedzUsuńKapusta u mnie w ogrodzie równo leży (fajne określenie z tą kapuchą). Że cukinie szlag trafi to się spodziewałam. Bo generalnie plotka o przymrozku krążyła... Ale mój zakuty móżdżek nie pomyślał, że może begonie należałoby schować albo chociaż okryć! A tak ładnie jeszcze kwitły... I może szron malowniczo wyglądał, ale skrobanie auta, żeby Młodego odstawić do przedszkola już takie malownicze nie było ;)
Mężulo Twój wspaniałą niespodziankę Ci zrobił i wielkie brawa dla niego! Do sklepu sobie zajrzę, ale póki co tylko na oglądactwo - dziura w portfelu nadal straszy ;)
No a te sroki za ogon!? Ja szydełko z jednej robotki do drugiej przekładam - trochę tu podziubię, trochę tam. Nie wiadomo za co się wziąć najpierw, bo by się wszystko chciało na raz skończyć.
Ale przecież jeszcze tyle do zrobienia w ogrodzie!! Ogarniam się i do łopaty, do grabi!
Buziole wielkie z pola kapuścianego ;)
Mój ogród wygląda wypisz wymaluj jak z Twojego opisu- wczoraj rwałam wszystko ze łzami w oczach. Nie udało mi się nawet zebrać nasion z nasturcji :( mieczyki w opłakanym stanie :( buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
OdpowiedzUsuńDziś już nie ma słonka, jest szaro i smutno :(
Prezent i niespodzianka fantastyczne - gratuluję i jednocześnie zazdroszczę :D
A to miałaś farta z tym wcześniejszym uwiecznieniem liści na drzewach!
OdpowiedzUsuńU mnie trochę klimat łagodniejszy... Przymrozków jeszcze nie było.To co kwitnie, kwitnie nadal.... ;)
Wiesz, że nie znam tej marki skorup? Ale są naprawdę ładne. Masz wspaniałego najdroższego! Mój, to sknerus ostatnio się zrobił! hihihi! (i jeszcze mi wypomina, że za dużo wszystkiego mamy!) ;)))
Mieszkam w mieście, także ze sklepikami na wsi nie wiele mam wspólnego... Tutaj praktycznie wszędzie są duże hipermarkety.Ale jestem "za" kupywaniem u siebie, chociaż akurat moja mama narzeka, że jest drożej, bo nie ma zbyt dużej renty...
Pozdrawiam cieplutko....
Oj jak dobrze, że atmosfera w pracy się oczyściła:) Mąż, który wie co żonka kochato skarb! A co do popierania własnej parafii, to super pomysł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Paulino jesień masz u siebie piękną, te -5 stopni lekko mnie zaniepokoiło:) Skarby jesieni przepiękne. Co do własnej parafii, to zdania są tu podzielone, a i ja mam mieszane uczucia: stawiam bowiem na jakość, a nie na cenę. My mamy i to i to, ale nie zawsze jest to ogólnodostępne. Biedronka akurat ma dużo polskich produktów (czego nie można powiedzieć o Lidlu na przykład). Tyle że właściciel nie jest z polski ALE kiedy właściciel był polski, to Biedronka przypominała bardziej barak z niewolnikami w środku niż cywilizowany sklep...niestety. I nie jest to reklama Biedronki:) tylko zwrócenie uwagi na fakt, że zawsze widzimy rzeczy takimi, na jakie wyglądają na pierwszy rzut oka, a niekoniecznie takimi są. Kupuję rzeczy bez konserwantów (naprawdę szczegółowo oglądam etykiety wszystkich produktów) i najbardziej zaskakuje mnie niemożność kupienia chrzanu bez dodatków, ulepszaczy i konserwantów (a chrzan sam w sobie jest konserwantem!!!) - no nie mogę nigdzie dostać! Wykopałam więc swój (choć korzeni jest mało), oczyściłam i zabieram się za tarcie. Skorupki wszelkie mam przedpotopowe, nie mam jeszcze ciśnienia na kupowanie i urządzanie, chociaż oglądam, nie powiem, ale głównie w Antykwariatach, bo kocham rzeczy z dusza:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBiedronka faktycznie ma sporo produktów z Polski ale..oni to biorą w komis i jeśli się coś zepsuje czy klient zniszczy to zwracają. Tak samo jest z drzwiami polskich firm w Obi. Trzymaja długo towar, domawiają większe ilości a płacą kiedy chcą. Jeśli upomnisz się o kasę i zechcesz odebrać towar to bierzesz jaki jest- zero odpowiedzialności za zepsucie czy takie tam. Ondraszko- przyzwyczailiśmy się, że w Polsce jest jak jest ale...szukajmy polskich sklepów z dobrymi produktami. Buziaki
UsuńCudowne zakupy.a ile kasztanow macie. I fajnie,że w pracy sie ułożyło,pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńMnie bardzo te nocne przymrozki zmartwiły... Tak jeszcze pięknie kwitły kanny, aksamitki, były jeszcze surfinie... Cieszyłam się z winobluszczu, tyle go w tym roku, a nawet nie zdążył zmienić koloru... Cóż trudno. Dzisiaj ciepło i pięknie, aż miło ! Jak zawsze przepiękne zdjęcia :-) Buziaki.
OdpowiedzUsuńI u nas nie przymrozki porobiły dużo szkód. Nie ma w tym roku pięknej złotej jesieni. Liście zielone opadają i nie mają szansy złapać złotawego kolorku...coś nie tak z ta naszą pogodą! Ale dzisiaj piękny ciepły dzień!!! I ma być tak cały tydzień.
OdpowiedzUsuńDla męża i córki złoty medal:))) Jak to miło kiedy bliscy sprawia nam taka miłą niespodziankę...i w pracy wyczekiwany spokój...oby tak dalej Paulinko:)
Śliczna jesień u Ciebie. Piękne zdjęcia. Prezenty uwielbiam, a twoje bajeczne. Kubeczki są po prostu cudne. Ściskam Cię kochana
OdpowiedzUsuńŻeś normalnie lepiej tego ująć nie mogła no przecie kapucha z moich begonii jak nic ;-) Gratuluję rocznicy i pięknych prezentów! Buziole!!!
OdpowiedzUsuńU mnie mrozów nie ma:)Co do Pani od zniczy to bym ją ucałowała.Wiesz,że prowadzę sklep i jakieś 5 km dalej w Rumii mam Castoramę,wiesz ile razy słyszę:To ja pojadę do Castoramy i zobaczę ceny????A u mnie taniej.A oni i tak nie wracają....Żal serce ściska.Ale co tam nie będę Ci smucić.Piękną masz drogę do pracy,ja kiedyś dojeżdzałam do nas do zakładu produkcyjnego przez las i uwielbiałam tę trasę.Paulina,ja też mam fizia na punkcie tych skorupek i powoli kupuję po troszeczku,więc na pewno wejdę do sklepu,który poleciłaś,bo sam już sam sposób zapakowania jest niesamowity.A przy okazji,gratulacje z okazji święta!!!!
OdpowiedzUsuńKochana, dziękuję za obszerny komentarz. Pisałam o sklepie właśnie ze względu na osoby jak ty. Lepiej kasę zostawić w twoim sklepie niż u obcego inwestora. On nic w Polsce nie robi poza dorabianiem się. Jak będzie gorzej to zawinie swój market postawiony z blachy i do siebie. Buziaki serdeczne
UsuńTwoja filozofia jest absolutnie genialna i słuszna.Pochwalanie dobrej obsługi też się chwali,bo dlaczego nie chwalić gdy dostajemy więcej niż się spodziewamy:)cieszę się z twojego szcześcia,i nawet sobie co nieco uskubnę bo tyle u Ciebie radości:)
OdpowiedzUsuńWitaj Polinko:) Dobrze, że w pracy sprawy pomyślnie poukładały się:) A droga tamże - cudna:) Jak moja Spacerowa :) Szkoda, że spadły Ci te kolorki z drzew, u nas jeszcze siedzą i mrozu szczęśliwie nie widać:) Niespodzianka od Męża cudna:) Co do popierania "parafii".. Generalnie jestem "za" ale stawiam przede wszystkim na jakość.. I może mieszkamy w dziwnym miejscu, ale w sklepach lokalnych naszych przebicie cenowe w stosunku do Biedronki jest czasem 3- krotne.. Smutne, ale jak w sezonie kilogram pomidorów w takim sklepiku kosztuje 8-9 pln, to hmmm.. Serdecznosci i dobrego tygodnia!
OdpowiedzUsuńWiesz, my z polskimi porftelami musimy patrzeć na cenę. Nie byłabym zwolennikiem przepłacania ale jeśli tylko można kupić w sklepie polskim zamiast w markecie to polecam zdecydowanie. Z jakościa jak wiadomo też bywa różnie. Dzięki za komentarz i kupę słońca na najbliższe dni ci życzę
UsuńCudna niespodzianka od rodzinki:) Mróz i u mnie zrobił spustoszenie,latałam w nocy i co cenniejsze egzemplarze udało mi się uratować:) Zapraszam na rozdawajkę:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dzięki, już lecę zajrzeć a ciebie pozdrawiam
UsuńPiękna niespodzianka i piękna jesień u Ciebie! A sklepik Ani jest wart jest polecenia, sama często u niej kupuję-i jest to sama radość-miło, sympatycznie i z klasą!
OdpowiedzUsuńNiezłą masz już kolekcję IBL. Ja zafiksowałam się na razie tylko na trzy kolorki (róż, mięta i biały), ale ciągnie mnie do reszty:-)
Pozdrawiam ciepło
Cieszę się że dopisujesz się do grona miłośników sklepu Ani:) Pozdrowienia
UsuńJaka ta jesień u ciebie piękna. U mnie było lato i nagle pojawiła się szaruga. Zupełnie jakby przyroda zapomniała o etapie przejściowym. Z wiosną było podobnie. To znaczy prawie jej nie było. U mnie królują dwie pory roku:zimowa i letnia.
OdpowiedzUsuńMoja droga, sprawdź jeszcze raz dobrze wszystkie foldery w swojej skrzynce pocztowej, może moje maile wywala ci do SPAM-u?
Ściskam.
Cieszę się , że trafiłam na twojego bloga , bo zawsze to tak miło poczytać o normalnych , przyziemnych sprawach . Cieszę się wtedy , że ktoś myśli podobnie i , że są jeszcze tacy ludzie jak JA.
OdpowiedzUsuńJestem za tym co Polskie , co nasze , to dobre!. Ziemniaki kupiłam na zimę u gospodyni - już leżą w piwnicy i czekają na swoja kolej. jajka i mleko też kupuję ( bo mam na szczęście taką możliwość) od gospodarza. Trzeba wspierać swój rynek lokalny:) . Gdyby jakiś gospodarz mógł ( tak jak to w innych krajach zachodnich jest) prowadzić swój domowy ubój i sprzedaż mięsa to też bym u niego się zaopatrywała. Ale u nas w Polsce to musimy "dorosnąć " do tego aby dać ludziom taką możliwość. ważniejsze są podatki , papiery i wszelkie pozwolenia , które skutecznie zniechęcają ludzi do działania...szkoda gadać. pozdrawiam
Kalinko, dziękuję, nawet nie wiesz jak bardzo się z tobą zgadzam:) Mam na szczęście możliwość kupowania mięsa od chłopa choć nie korzystam często:)Dopóki w Polsce będzie rządzić unia do póty nasz kraj nie będzie wyskakiwał przed szereg w rozwoju. Nikomu nie zależy na tym, aby Polska była silnym krajem kochana. Tak między wschodem a zachodem aż nas wessą:) Pozdrowienia
UsuńMieszkasz w prześlicznej okolicy :) Zakupy bardzo udane :)) Pozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuń