Pierwszy listopada...jak co roku odwiedzamy groby swoich bliskich, wspominamy.
Ludzie pozostają przy życiu dopóki są w sercach innych... Pierwszy listopada w tym roku przybrał dla mnie nowe oblicze, po części z racji obowiązków zawodowych, po drugie z pasji.
Mieszkam w ciekawym miejscu jeśli chodzi o wydarzenia historyczne, naznaczonym wojnami i tragedią ludzką. To rejon walk nad Bzurą czyli początku drugiej wojny światowej oraz pierwszych ataków gazowych
w roku 1915.
Tu, niedaleko mnie, przebiegała linia frontu I Wojny Światowej.
Pod Bolimowem w powiecie sochaczewskim, 31 stycznia 1915 roku armia niemiecka po raz pierwszy użyła broni chemicznej.Ze względu jednak na niską temperaturę powietrza (-21 °C) gaz ten nie
parował, w związku z czym atak okazał się nieskuteczny. Niespełna pół
roku później, 31 maja 1915, miał miejsce największy na wschodnim froncie
atak gazowy. Wojska niemieckie, między Bolimowem a Sochaczewem, użyły
przeciwko armii rosyjskiej 264 ton ciekłego chloru wypuszczonego z 12
tysięcy butli rozmieszczonych przed linią okopów rosyjskich. Ilość ta
ponad dwukrotnie przewyższała ilość gazu użytą podczas ataku gazowego
przeprowadzonego w kwietniu 1915 pod Ypres. W ciągu kilkunastu minut
zginęło kilka tysięcy osób (dokładna liczba jest nie do ustalenia).
Wielu zmarło w szpitalach wskutek zatrucia gazem. Łącznie niemiecki atak
gazowy pozbawił życia blisko 11 tysięcy ludzi.
Żyję wśród tych mogił w pewnym sensie a od jakiegoś czasu historia rejonu stała się moim konikiem.
Czytam, odwiedzam, przekazuję dzieciom.
Cmentarz z 1915 roku mam dosłownie za lasem.
Miejscowi nie przyznają się do tego miejsca, gmina nie dba, bo on niemiecki.Tak, Polski wtedy nie było, dopiero walczyliśmy o niepodległość. Wśród tych "niemców" wielu nosiło nazwiska polskie...
W czasie I Wojny Światowej zmuszeni zostali do służby w szeregach
zaborczych armii i bratobójczej walki. Podczas wielomiesięcznych walk
żołnierze obu stron walczących nad Bzurą i Rawką wychodząc z okopów po
wodę krzyczeli po polsku, żeby do nich nie strzelać. Kronikarz tamtych
czasów tak opisywał Boże Narodzenie w 1914 roku w okopach nad Bzurą i
Rawką: "O Gwiazdka! (...) Bóg się rodzi! Przełamali się struclą
białą polskie wojaki, wzięli się do śledzia, zakąsili razowym chlebem,
potem podzielono pierniki i orzechy, dopiero potem Piotrek Sadzon, (...)
zanucił wzruszony:
- Bóg się rodzi...
I o dziwo! Po chwili od okopów wrażych chór silnych głosów
podchwycił słowa pieśni i oba okopy rozbrzmiewały pieśnią prastarą...
- A słowo ciałem się stało
i mieszkało między nami!"
Jak widzicie, ten cmentarz tylko teoretycznie jest niemiecki.
W tym roku postanowiłam go posprzątać razem z kolegami z pracy
i nauczycielem historii z pobliskiego gimnazjum. Duch w narodzie nie ginie, młodzież bardzo chętnie się przyłączyła.
Trochę zdjęć archiwalnych oraz współczesne.
Na przełomie XIX i XX wieku w moje wsi działała cukrownia zatrudniająca prawie wszystkich okolicznych mieszkańców. Prężnie działający zakład stał się w czasie I wojny światowej lazaretem. Wielu rannych w czasie ataku gazowego (zmienił się wiatr i Niemcy zaatakowali samych siebie) zostało przewiezionych właśnie do cukrowni. Na zdjęciu archiwalnym pokazanym wyżej widać komin tej cukrowni, na pierwszym planie cmentarz. I choć ta historia to nie jest historia mojej rodziny, cieszę się, że mogę posiadać taką wiedzę. W budynkach, które nie zostały zburzone do dziś mieszkają ludzie,
w części jest skład węgla.
Po właścicielu cukrowni pozostał pomnik, który odwiedzam czasem. Zygmunt Lubiński h. Wieniawa. Polski szlachcic, potomek sejmu wielkiego. Barwna postać pozostająca w pamięci wielu mieszkańców.
Dlaczego ja to wszystko piszę? Bo ludzie żyją dopóki pozostają w sercach innych. Zachęcam do odwiedzenia grobów żołnierzy, zapalenia symbolicznego światła pamięci. Jesteśmy im to winni.
Dzisiejszy post bardzo różni się od dotychczasowych, wiem o tym. Zawsze jednak wychodziłam z założenia, że należy pisać o tym, co nas aktualnie zajmuje. Są wszakże wnętrza i zewnętrza...
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za wysłuchanie
Tymczasem
Polinka
Although the google translator is not very good i managed to understand what are you writting about. I find your post very sincere and I agree with you. It is good to keep in our hearts those who have done good for us.
OdpowiedzUsuńHugs
Post bardzo refleksyjny, o tych żołnierzach po przeciwnych stronach opowiadali i moi teściowie... Tak właśnie było.
OdpowiedzUsuńDzięki za ten głos. Warto spojrzeć na okoliczne cmentarze bo narodowość nie jest tak oczywista. Pozdrowienia
UsuńPięknie to napisałaś. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję, ze trafiłam na podatny grunt:) Pozdrowienia
UsuńWspaniała opowieść. Jak ja lubię Polinko takie historie. Wzruszają mnie niezmiennie. Sama odwiedzam zapomniane cmentarze, czy to niemieckie czy żydowskie. Nieważne. To byli ludzie tacy jak my. Każdemu należy się godne miejsce spoczynku i pamięć. Ubolewam, że większość tych obiektów niszczeje, płyty rozpadają się i nikogo to nie obchodzi.
OdpowiedzUsuńZnam na szczęście ludzi, którzy podążają ścieżkami historii:) Pozdrowienia
UsuńOby każdy tak refleksyjnie podchodził do tego święta.Oby duch w narodzie nie ginął, a ludzie, którzy polegli dla kraju niech żyją w naszej pamięci, tak jak nasi najbliżsi.Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńDokładnie, na zawsze w naszej pamięci:)
UsuńCiekawa opowieść. Losy ludzkie są niezwykle poplątane. Dobrze, że są osoby pamiętające o tych, którzy odeszli walcząc w ciężkich bojach
OdpowiedzUsuńZbyt rzadko pamiętamy o ich zasługach ale to się zmieni coś mam wrażenie:) Pozdrowienia
UsuńPiekna lekcja historii, dzieki Tobie pamiec o tych zolnierzach nie zaginie, a akcja sprzatania ich grobow godna pochwalyi szacunku, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziekuję! Pozdrawiam serdecznie
UsuńDzięki za lekcję historii. Takie lokalne historie warko przekazywać pokoleniom aby i ślad po nas został. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń...bo to nasze, polskie, prawdziwe. Buziaki
UsuńPiękny sentymentalny wpis Polinko... Piękny gest z Waszej strony.
OdpowiedzUsuńŚciskam,K.
Odśiskuję się serdecznie:)
UsuńPiękny kawałek histori, lubię też czasem poczytać o histori mojej miejscowości (pomimo tego że za historią w szkole nie przepadałam:)) bo to jest to co mnie też poczęści dotyczy. Pozdrawia Ania
OdpowiedzUsuńHistoria w szkole to jedno a dorosłe zastanowienie się nad dziejami to drugie. Warto wyciągać wnioski. Pozdrowienia!
UsuńPaulinko, świetnie, że napisałaś tego posta, przecież to część naszej wspólnej historii, nas wszystkich.
OdpowiedzUsuńA skoro "władza" nie dba, to dobrze że są ludzie tacy jak Ty- prawdziwi patrioci. A młodzież jest super, tylko ktoś musi ich poderwać!
Mlodzież poderwał zaprzyjaźniony nauczyciel więc szacun dla niego i tych kilkunastu młodych:) Pięknie pracowali!
Usuńbardzo ciekawie mi się czytało, bardzo fajnie że pamiętacie i się tym opiekujecie
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńWspaniały post To jest własnie najważniejsze 1 listopada - pamięć
OdpowiedzUsuńMy wczoraj odwiedziliśmy cmentarz żołnierzy radzieckich Niestety zaniedbany pojedyncze znicze tyle mogił tyle ludzkich tragedii i łez
Pozdrawiam
Brawo! Witam w klubie:)
UsuńCoś wiem o miejscu naznaczonym historią, mieszkam w powiecie oświęcimskim... Jeśli nie byłaś, nie jedź. U nas jechało się do obozu już w podstawówce. Większość dzieci nie jest w stanie objąć tego rozumem, ale dla mnie to była trauma. Zwłaszcza że dziadek był w obozie - przeżył, ale żył ze zrujnowanym zdrowiem. Ja nie byłabym w stanie pojechać tam i zapalić znicz... Ale dobrze jest wspomnieć o przeszłości swoim dzieciom, żeby wiedziały i pamiętały...
OdpowiedzUsuńW Oświęcimiu znalazł się również mój dziadek i choć przeżył, zmarł pięć lat później. Nie zwiedzałam tego obozu, zawsze było za daleko a dziś wiem, że już tam nie pojadę. Po co? I tak znam historię tego miejsca. Przesyłam uściski
UsuńHistoria Polski jest ciekawa. Tyle krwi tu się przelało. U mnie zlikwidowano cmentarz niemiecki i rosyjski. A szkoda. Choć na prawdę całe moje miasto, to jeden wielki cmentarz.
OdpowiedzUsuńZaciekawiło mnie, gdzie mieszkasz:) Historia naszego kraju to niestety wiele przelanej krwi. Pozdrowienia
UsuńDzięki za ten post, to nasza historia i niech zatacza jak najszersze kręgi.
OdpowiedzUsuńA ja dziękuję za tak wspaniałe przyjęcie słów niekoniecznie popularnych:)
UsuńWarto poznawać lokalną historię:)
OdpowiedzUsuńWarto, zdecydowane:) Pozdrowienia
UsuńPiękny nostaligiczny wpis. Warto znać taka historie. Uściski najserdeczniejsze
OdpowiedzUsuńOdsyłam uściski i dziękuję za komentarz:)
UsuńMoim zdaniem wspaniały jest Twój post, wspaniałe miejsce;)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia ;)
Super sprawa świetna inicjatywa ,że udało Ci się zarówno starszych jak i tych młodszych zagonić do pomocy;)
Pozdrawiam sedecznie;)
Dziękuję za dobre słowa. Dzięki nim z jeszcze większą ochotą zabiorę się za sprzątanie następnym razem. Pozdrowienia
UsuńMnóstwo jest zapomnianych cmentarzy....Historia jest bardzo ważna...Pozdrawiam pa...
OdpowiedzUsuńUleńko, uściski najszczersze:) Dziękuję za komentarz
UsuńBardzo interesujący post. Historia nie jest tak jednoznaczna wielu się wydaje. Pięknie pokazałaś to w swoim poście i piękne jest to, że pielęgnujesz i przekazujesz pamięć o dawnych czasach. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły komentarz. Przesyłam uściski:)
UsuńPiękna idea i świetnie opisana historia. Listopadowo nostalgicznie jest...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :-)
Dobrze jest znać takie historie. U mnie w rodzinnej miejscowości jest niemiecki cmentarz, też zapomniany i opuszczony...
OdpowiedzUsuńPiękna treść...Wspaniale,że są jeszcze tacy ludzie jak Ty,którzy pamiętają i chcą pamiętać.....
OdpowiedzUsuńCiekawa lekcja historii... jak pięknie, że zorganizowałaś taką akcję!
OdpowiedzUsuńBrawo Polinko za inicjatywę. I za chęć zgłębiania regionalnej historii :)
OdpowiedzUsuńJestem z ciebie dumna mamy bardzo fajną młodzież
OdpowiedzUsuńPaulinko, świetny post! Podobnie jaki ty jestem wielką miłośniczką historii, tej lokalnej też:)
OdpowiedzUsuńTwój post i mnie skłonił do głębszej refleksji... Bo rzeczywiście bardzo często nie chcemy pamiętać o tych poległych, nie dbamy o miejsca ich wiecznego spoczynku bo to przecież nie "Nasi"... Super, że są jeszcze tacy ludzie jak Ty, którzy nadal potrafią zrobić coś bezinteresownie ! Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńGodna pochwały praca społeczna :))) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHej ! A mnie ta zmiana bardzo się podoba. W końcu to jesteś Ty : Paulina, bojowniczka. Niby tradycjonalistka, ale zawsze pod prąd.
OdpowiedzUsuńŚciskam iIę mocno.