Zauważyłyście, ile nas jest, jak dużo czytamy? Co chwila na czyimś blogu pojawiają się informacje o kolejnej przeczytanej pozycji:) Szacun dziewczyny i wielkie podziękowania!
Wiele z Was zastanawia się nad źródłem potrzeby czytania książek i zazwyczaj piszecie, że to wszystko z domu. Czyta ojciec, czyta matka, czyta sąsiad
i sąsiadka...
Tak, moi mili. Z moich doświadczeń wynika, że czytania uczą nas rodzice i to nie chodzi o dosłowność. Potrzeba sięgnięcia po książkę w dorosłym życiu wynika z obrazów wyniesionych z domu. Rodzice czytali nam bajki, a wieczorami sięgali po swoją lekturę. Rozkochiwali nas w słowie pisanym i dziś dla nas książka jest naturalną potrzebą.
Pokolenia się zmieniły i dziś my musimy uczyć nasze dzieci zainteresowania tematem. Samo raczej się nie zrobi:)
U mnie mobilizacja pełną gębą. Dobrze, że obiecałam sobie i wam, że będę czytać, bo nie wiem, jak by to wyglądało. Faktycznie czasu mam ostatnio jak na lekarstwo ale czytam. Śmieszna i wstydliwa sprawa, że najwięcej książek leżakuje u mnie w toalecie, bo każdy coś ze sobą ciągnie:) Ups! Zdradziłam tajemnicę alkowy:)
Pozycja numer dwa na mojej liście do kącika czytelniczego to
"Wałęsa. Człowiek z teczki." Sławomir Cenckiewicz.
Wiadomo, lektura dla zainteresowanych tematem. Takie moje zboczenie, że staram się zekrnąć na wszystko o komunie i żydach, więc odpuścić nie mogłam:)
Tak demaskatorskiej książki o Lechu Wałęsie jeszcze nie było! Ostry, odkrywczy i nowatorski publicystyczno-historyczny pamflet będący odpowiedzią na zalew kłamstwa o "naszej ikonie".
Kontrapunkt do filmu Andrzeja Wajdy!
Tym razem Sławomir Cenckiewicz - popularny historyk, znany dotąd z opasłych i naukowych tomów, wspiął się na wyżyny publicystyki i napisał wreszcie książkę bez przypisów, w przystępnej formie odsłaniającą nowe i skrywane fakty. Ta książka to jaskrawa prawda o esbeckich źródłach mitu Wałęsy. To oskarżenie elit III RP - okrągłostołowego sojuszu nomenklatury z jej agentami i "pożytecznymi idiotami" - o sprzeniewierzenie się i poniżenie narodowego ruchu "Solidarności".
Moim zdaniem warta uwagi, bogato ilustrowana. Do sięgnięcia po nią powinna was już zachęcić ostatnia strona okładki, gdzie znajdziecie fragmenty bloga pana W.,
w których wygraża się za wsze czasy czego on Cenckiewiczowi nie zrobi za tę publikację...
Trójka to Sekrety Istnienia.
Hmm, no książka nie zachwyca raczej:) 900 cytatów na poprawę jakości życia
i nastroju, lektura lekka i łatwa. W sam raz do pociągu, czyli na chwilę bez większych wzniesień:)
Wybrałam kilka z nich dla was i dla siebie na lekkie przemyślenie:
" Wewnątrz mnie jest miejsce, które jest moją samotnią, właśnie tam pulsuje źródło, które nigdy nie wysycha."
" Idź przez życie z podniesionym czołem, a nie z zadartym nosem."
" Każdy ma swoje słabości, ale najgorsze to stać na pomniku i być śmiertelnie poważnym. Nasza śmieszność pozwala razem z innymi uśmiechać się do uśmiechu. Trzeba umieć się śmiać z siebie, by nie stać się śmiesznym. Humor to jest dystans do siebie."
"Trzeba się cieszyć z tego, co się ma. Choćby się miało odrobinę, zawsze to będzie nieskończenie więcej niż nic."
" Nie jest klęską, gdy człowiek umiera, nie spełniwszy marzeń, ale klęską jest, gdy nie ma marzeń. To nie wstyd, że człowiekowi nie udało się sięgnąć gwiazd, ale wstyd, gdy nie ma gwiazd, po które chciałby sięgnąć."
" Kto nie ma w życiu misji, ten jest najuboższy ze wszystkich."
Osobiście najbardziej podoba mi się cytat o śmianiu się z siebie. :) Kiedyś byłam śmiertelnie poważna, dziś, patrząc na siebie oczami moich dzieci, zaczynam się śmiać coraz głośniej:) Bo to tylko ja, żaden pomnik:) Zwykła babka, co się stara każdego dnia i czasem coś z tego wychodzi:) Bozi przenajświętszej dziękować za moją dziuniowatość:)
Ale książki dla moich dzieci to nie wszystko. Staramy się rozwijać ich szare komórki różnymi grami i szaradami. Teraz, z racji ograniczonych tabletów do półtorej godziny dziennie, grają i grają i grają...
Siedmiolatek mistrz szachowy i nastka całkiem nieźle kombinująca w strategii.
Fredowi natomiast najlepiej idą piłkarzyki:) Fajnie,fajnie, wzięliśmy zapuszczonego kudła a po blisko czterech miesiącach mamy lwa:) Niech to futro spowolni swój wzrost:)
Tyle wieści z chaty:)
Przypominam o kończącym się CANDY. Losowanie odbędzie się pośród wszystkich zapisanych do Kącika Czytelniczego a oczywiście zapisać się może każdy. Klub otwarty dla wszystkich.
Pozdrawiam Was bardzo mocno, dziękuję za wszystkie komentarze
Tymczasem
Polinka
Ciekawe przytoczyłaś cytaty:)
OdpowiedzUsuńDzieci same musimy zachęcać do czytania i dawać dobry przykład. Swoim synkom czytałam książeczki, a teraz starszy już bez zachęcania i codziennie sięga po interesujące go powieści.
Pozdrawiam:)
Jak dobrze czytać o szczęśliwych rodzinach! Gratuluję:) Oby takich rodzin jak najwięcej:))) Ale to Twoja zasługa:) Zaintrygowałaś mnie książką o Wałęsie...generalnie mam po dziurki w nosie polityki, ale kocham prawdę, więc na pewno zatrzymam się w księgarni przy tej pozycji:)
OdpowiedzUsuńAle piesek uroczy i jak zna się na piłce;) Super! Pozdrawiam:)
Od ciebie zawsze tak ciepłe słowa płyną...Dziękuję a za książką się obejrzyj bo wciąga!
UsuńFredek jaka fryzura;)
OdpowiedzUsuńJa czytam i głośno (Maluchom) i po cichutku...
A film o W. wcale go takiego kryształowego nie pokazuje:)
Jak mi wpadnie w łapki książka Cenckiewicza, to chętnie przeczytam - lubię mieć wgląd na sprawę z każdej perspekrywy.
A ja jakoś film muszę zaciągnąć:) Pozdrowienia
UsuńPowiem Ci Paulino, że kiedyś nie rozumiałam jak moja mama mogła zarywać noc, czytać do 2 w nocy, a wstawać o 5 rano do pracy...Teraz sama tak mam :) Uważam, że jak już człowiek zaczyna czytać, to powoli sam się wciąga...Trzeba tylko znaleźć odpowiedni typ/-y książki dla siebie. Mój M. nie mógł przekonać się do czytania do momentu kiedy otrzymał ode mnie książkę Cejrowskiego. Tak się "wciągnął", że teraz przeczytał już wszystkie jego pozycje ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też nie rozumiem, jak twoja mama mogła tak po trzy godziny spać;) Czytać wielbiam ale graniczną godziną chodzenia spać jest północ. Jak zarwę to mam dzień zmarnowany i już. Starość to mości panno:)
UsuńWłaśnie skończyłam następną książkę, tuż po tym jak moje Maluchy zaczęły słodko chrapać. Wtuleni, tak mnie ogrzewali, że nawet nie wiem kiedy, a tu ostatnia strona :) Masz rację, pęd do czytania wynosimy z domu. Widzę, że szare komórki pracują u Was bardzo prężnie, chylę czoła. My na razie na etapie chińczyka, chociaż nasz czterolatek już obcykał warcaby i tęsknie za szachami zagląda. W jakim wieku Wasze dzieciaki zaczęły przygodę z szachami? Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWszystko dobrze jest stopniować do wieku:) Chińczyk to była moja gra rodzinna, świąteczna, grali wszyscy. Ale teraz jest tyle możliwości że chińczyk wypadł z kolejki. Młody zaczął szachy w tym roku szkolnym bo kolega Kubuś itp. Młody ma 7 lat a panienka 11 a za chwilę 12. Ona aż takich ciągot nie ma, woli karty. Pozdrowienia
UsuńDokładnie, jestem za tym, że dziecko samo mi powie kiedy w jaką grę chce grać. Naszym zadaniem jest pokazać jakie gry ma do wyboru. Kuba zagląda za szachami, bo interesują go figurki. Poza tym, Mąż stwierdził, że jak będzie dobrze grał w warcaby to szachy to będzie następny poziom. A to jest dziecko tzw. zadaniowe, więc takie teksty traktuje jak wyzwanie do nauki. Musi mieć określony cel i wtedy działa :) Na razie pozostajemy na etapie chińczyka i warcab. Ja też wolałam karty, w szachy wciągnął mnie dopiero mój Mąż. Chyba dziewczynki tak mają :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńNie ma to jak Rodzina i jej moce fundamenty...nowe, pachnące pozycje...ummm to ci dopiero gratka...ja kolejną przesłuchałam i troch mi głupio, że wy dajecie radę, a ja nie mogę znaleźć czasu na przerzucenie strony, ufff...
OdpowiedzUsuńfajnie, że zarażasz coraz większe grono Czytaczy, gratuluję:)
no i Dziatwa też rozwija swoje zwoje mózgowe, nie wspomnę o Panu Psie:)
Buziaki Kochana i powodzenia w zarażaniu:)
Aguś, jak ne czytasz to słuchasz więc rachunek na plus. Tylko opisz na blogu to co przesłuchałaś:)
UsuńDzień dobry, miłego dnia życzę :)))
OdpowiedzUsuńKsiążki kocham ale ostatnio nie mam na nie czasu... ale dobrze, że wciąż są czytane :)
Jakie mile życzenia:) Dziękuję
Usuńbardzo ciekawie wszystko opisałaś, uwielbiam czytać, moje dziecko też, ale niestety teraz książkę papierową wypierają eboki , za którymi nie przepadam, wuwielbiam ksiązki papierowe, takie prawdziwe, kiedyś ktoś pewnie powie albo i teraz ze eboki to tez prawdziwe książki, ale od zawsze ksiażka była w wydaniu namacalnym, zapach papieru, starości tego nic nie zastąpi, ta chwila kiedy można siąść i sie zatopic w lekturze.... oj, magiczne, pozdrawiam i życzę miłego dnia
OdpowiedzUsuńJedyny plus ebooków jest taki, że można z internetu...rozumiesz...mieć w każdej chwili...choć ja pisać takich rzeczy tu nie powinnam:)
UsuńPaulinko zgadzam się,że to rodzice zaszczepiają w nas chęć czytania.Nawet ostatnio czytałam o tym,jak jedna mama do drugiej narzeka,jak to jej dziecko nie lubi czytać.Na co kobieta pyta - a państwo czytają dziecku - proszę panią,a kto ma dzisiaj na to czas......Pamiętaj dziecko nie pójdzie za Twoją radą lecz za Twoim przykładem - te słowa zawsze mam z tyłu głowy i zawsze staram się o tym pamiętać.A co do ćwiczenia komórek u nas podobnie,chętnie sięgamy po gry planszowe a u mnie nieco starszy mistrz szachów.Ma już ładne lata gry za sobą. Wracając z turnieju zawsze odtwarza mi partię i analizuje popełnione błędy.A co ciekawe to gry w szachy nauczył mnie mój syn:)Wracając do książek gratuluję pomysły kącika czytelniczego.Ja wspólnie z moją Julką czytamy " Złodziejka książek" To nasz rytuał wieczorny na głos i na zmianę - polecam.Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńBliskość w rodzinie, jak w twojej, jest bardzo ważna. Zaintrygowałaś mnie odtwarzaniem partii szachów... mój Ukochany za to wszystkie kwestie remontu silników mi przekazuje ze szczegółami:) Grunt to bliskość:) Pozdrowienia
UsuńCiekawa ta pozycja z inspirującymi yslami, takie lubię...może gdzies znajdę:) Fajne dzieciaki i piesior:)
OdpowiedzUsuńJa swoją książkę właśnie kończę, choć mam szalony tydzień i ciężko wyłuskać chwilkę ;) Gry kochamy, chociaż szachów nie ogarniam, bo jakoś nigdy nie miałam sposobności się nauczyć. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa też nie ogarniam, nigdy mnie nie przyciągnęły choć wszystko przede mną:) Miłego dnia
UsuńMina psa niezastąpiona. Kocham futrzaki. Książki trzeba czytać i wolę to od plot z sąsiadkami.
OdpowiedzUsuńCzęsto gramy rodzinnie w Carcassone, albo Rummikuba. Śmiechu jest wtedy co nie miara. W szachy nie potrafię grać. Pozdrawiam
Na ploty to ja w zasadzie nigdy nie mam czasu. Nawet jak coś usłyszę to za chwilę nie pamiętam. Życie jest za krótkie na plotkowanie o innych:)
UsuńA wiesz ,że ja nie kojarze w domu czytania , a samam zawsze chetnie siegałam po ksiązki , i tez lubie ksiazki o żydowskiej tematyce ...
OdpowiedzUsuńcytat z smianiem się z siebie tez mi sie podoba , bo ja (nie )poważny człoweik ;p
a w domu tez gramy w gry planszowe przy stole i smiechu przy tym o niemiara :)
Książki pana Centkiewicza nie czytałam...z opisu pozycja do przeczytacznia świetna...może w mojej bibliotece będzie...Pozdrawiam maniczki czytania...u mnie o zarywaniu nocy też nie ma mowy, kończę czytać o 10 wieczór...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPies z piłkarzykami mnie rozczulił, boski ten wasz Lew :D
OdpowiedzUsuńFakt niewątpliwy, że to rodzina i otoczenie kształtują pasje i zainteresowania dzieciaczków. Ja moją pasję czytania przekazałam synowi. Czytałam mu już będąc w ciąży i potem codziennie przed spaniem. Teraz ma już 11 lat i czyta na potęgę. Sama czasem się dziwię,że tak chętnie. Przy każdej wizycie w księgarni wychodzimy z torbą książek. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTe cytaty o marzeniach i gwiazdach muszę mojemu M. przesłać, bo coś ostatnio zaatakowała go melancholia przedwiośnia ;) Przyda mu się może na podbudowanie.
OdpowiedzUsuń"Kto czyta, żyje wielokrotnie, kto zaś z książkami obcować nie chce, na jeden żywot jest skazany". Cytat J. Czechowicza jest moim mottem życiowym, jeśli chodzi o moją czytelniczą pasję:)
OdpowiedzUsuń""Trzeba się cieszyć z tego, co się ma. Choćby się miało odrobinę, zawsze to będzie nieskończenie więcej niż nic." :) Sama prawda... ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z ograniczeniem elektroniki, muszę mojej Z wprowadzić bo się za bardzo wciąga...
Macie prześlicznego psiaka!
OdpowiedzUsuńwiosennie pozdrawiam Paulinko
U mnie żadne z rodziców nie czytało książek. Zaczęłyśmy z siostrą w taki sposób zapełniać sobie każdą wolną lukę w środku dnia i tak zostało, a że nasza ówczesna biblioteka miała do zaoferowania bardzo szeroki wybór ciekawych pozycji, nasze zainteresowania wraz z wiekiem powiększały się :)
OdpowiedzUsuńTeraz nie wyobrażam sobie życia bez książek, dnia, tygodnia, otaczam się nimi, są źródłem nauki inspiracji przyjemności... :)
Mnie do czytania wcale nie zachęcili rodzice(nad czym ubolewam) tylko moja ciocia,która również od młodych lat jest stałą czytelniczką.Czyta książki do dnia dzisiejszego mając lat już 60 z kawałkiem.Jestem jej bardzo wdzięczna za to,że pokazała mi świat książkowy.Razem z moim M obiecaliśmy sobie,że będziemy zachęcać do czytania naszych chłopaków.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńUrocze dzieciaki,cudowny psiak:)) Co do czytania,ostatnio jakoś mi nie po drodze brrr....
OdpowiedzUsuńKto czyta, żyje podwójnie - jeden z moich ulubionych :) Polecam lubimyczytac.pl fajny portal społecznościowy dla miłośników słowa pisanego :) Uściski!
OdpowiedzUsuńTo nie do końca tak jest z tym "dziedziczeniem"czytania:)moi rodzice ani mi nie kupowali książek,ani sami nie czytali,a ja bym mogła mieszkać w bibliotece:)
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio często trafiam na książki o żydach,albo wojnie,moja przyjaciółka jest pasjonatką tego tematu ,a że my się wymieniamy książkami to trafiam na ten temat:)
pozdrawiam
W moim domu rodzinnym książki zawsze były czymś niesamowicie wartościowym. Wszyscy czytali naprawdę dużo, a my jako dzieci na wszelkie uroczystości dostawaliśmy w prezencie książki. Teraz po latach, aż łezka w oku się kręci, gdy czytam dedykacje i życzenia, które zawsze były zapisane na 1 stronie. Moi bracia mają około 60 lat , a na półkach stoją ich książki, na których są życzenia z okazji ich 1 Komunii, czy skończenia 1 klasy szkoły podstawowej. Wiele tych dedykacji napisanych jest ręką babć, których nie ma z nami od 30 lat.
OdpowiedzUsuńCzytam wciąż pasjami, pamiętam jak będąc w podstawówce zamiast uczyć się np matematyki czytałam książki, które przykrywałam podręcznikami, żeby bury nie było ;)))
Pozdrawiam cieplutko, Agness:)
Różnie bywa z tym czytaniem. U mnie w domu nie czytał nikt :-)
OdpowiedzUsuńMoje dzieci czytają i to dość dużo. Dla mnie dawniej czytanie było najwspanialszym zajęciem :)
OdpowiedzUsuńTeż czytamy, ja mniej niż dawniej, bo jakoś czasu mniej ;) A gry uwielbiamy :) pozdrawiam aga
OdpowiedzUsuńPaulinko zapraszam na swoje candy...
OdpowiedzUsuńmadziabeck.blogspot.co.uk/2015/03/154-rocznicowe-candy.html
I bardzo dobrze :) Że tak czas spędzacie - mądrzę, że nie marnotrawicie tego daru...
OdpowiedzUsuńMy też tv już długo nie mamy, a bajki to wyjątkowo w sobotę lub niedzielę pozwalamy oglądać. Cudownie, że znów będą dzieci na dworze, więc się problem oglądania rozwiązuje sam :)
Gry planszówki baaaardzo lubimy i karty :))) W szachy nie mam sparing partnera póki co, a i dzięki za cytaty - skubnęłam sobie 2 do notatek :))
Ojej. Jak tu pięknie :) Dziękuję za odwiedziny u mnie i zapraszam na nowe. Tym razem Pinokio :)
OdpowiedzUsuńZ tym czytaniem to rzeczywiście tak jest. U mnie zawsze dużo książek było i każdy czytał. Ja podbieralam tacie jego sensacyjne, a póżniej sama wyszukiwałam w bibliotece wszystkiego o II wojnie światowej. Takie babskie zainteresowania ;) Poza tym kryminały to nadal moja ulubiona lektura.
Nie wyobrażam sobie świata bez książek....mam swoich ulubionych autorów.,często sprawdzam , czy napisali coś nowego, jeśli tak to zaraz kupuję nową ksiązkę....Szkoda,ze nie będzie mi dane , przeczytać nowych książek Terrego Pratchetta, który wczoraj zmarł. Wspaniała postać, świetny pisarz. ...
OdpowiedzUsuńWałęsa nigdy nie był moim faworytem,ksiązka o której piszesz zaciekawiła mnie. Jutro będę w bibliotece,może mają w księgozbiorze.
OdpowiedzUsuńKto czyta,żyje dwa razy,twierdzi U. Eco i ja się z nim zgadzam!