Witajcie, cześć i czołem!
Jak wygląda życie na wsi latem?
Dużo spacerujemy, leniuchujemy w ogrodzie, jeździmy na rowerach oraz na potęgę przetwarzamy do słoików dary lata. Nie ma nic cudowniejszego zimą jak otworzyć słoik z truskawkami, porzeczkami, ogórkami, śliwkami itp. Micha od razu się cieszy :)
Właśnie w moich słoikach zalęgły się porzeczki w kilku odmianach i agrest.
Ostatnio pisałam o tym i dżemy porzeczkowe odbiły się szeroko wśród was. Mam nadzieję, że wszystkie pytające osoby skorzystały z porad i wyszło wam smacznie. Ku pamięci trochę zdjęć. Zdjęć półproduktu bo wiecie...moje słoiki nie mają koronkowych ubranek:) Nie nadążyłabym ich poubierać bo to nie kilka słoiczków ale kilkaset. Po sezonie zamieszkują szafy i etażerki a od zeszłego roku mam w garażu niezłe szafiszcze. Półki na metalowych wspornikach, nośność 100 kg na jedną. Mam gdzie trzymać w każdym razie;)
Gorąco chciałam polecić jeszcze jeden przepis na zimowe cudo. Czerna porzeczka- źródło witaminy c. Wiecie, że 100 gr tego owocu pokrywa prawie 260% dziennego zapotrzebowania na tę witaminę? Można złapać odporność prawda?
Proponuję Wam zatem kompot z czarnej porzeczki. Porzeczek wrzucam mniej więcej 1/3 garnka ( w moim przypadku 7L), zalewam wodą, słodzę dość dużo. Doprowadzam do wrzenia i gotuję kilka minut. Przelewam do butelek, rozcieńczam pół na pół z wodą i do lodówki. Rozcieńczam gdyż ten wywar jest baaaardzo aromatyczny. Pijemy ze smakiem. Takie samo mam oczywiście również w słoikach na zimę:)
W tym roku porzeczki i agrest już przerobione na kompoty i konfitury. Czekam na ogórki:)
Apropos rowerów. Uwielbiamy nasze wycieczki po okolicy. Wystarczy troszkę odjechać, skręcić w nieuczęszczaną drogę i naszym oczom ukazują się dawne domostwa, zapuszczone lub zamieszkałe, stare kapliczki, drewniane elewacje...
Dodam, że skrzynka pocztowa ze zdjęcia jest wysokości pokrzywy, siedzi w krzakach nie wiedzieć czemu:)
Troszkę ornitologii:)
I pól ukochanych! Uwielbiam ich zapach!
A jak leniuchujemy w ogrodzie to jemy. Przy gotowaniu oczywiście się nie przemęczamy. Oto przepis na zapomniany obiad. Wstawiasz i zapominasz!
Kawałki kurczaka marynujemy wcześniej w:
- sól, pieprz
- trochę ostrej papryki
- czosnek przeciśnięty przez praskę
- sos barbecue
Wymieszać, pobełtać i wstawić do lodówki na dzień czy dwa. Następnie zawinąć w folię aluminiową i położyć na grillu czy wręcz wrzucić do palącego się ogniska. Po 20 minutach obiad gotowy a kucharz robi co chce przez te 20 minut:) Do tego jakaś sałatka z warzyw sezonowych czy smażone, młode ziemniaki w ziołach. Podlać kompotem, zjeść na ładnym talerzu. Pycha, polecam gorąco!
W ogrodzie pełnia lata... myślę powoli o zdalnym systemie nawadniania.
Wieczorami zgłębiam tajniki art journalingu:) A co!
Pokażę następnym razem a...i ganek. Ganek mój zmienił oblicze na bardziej prawe ale co by was nie zanudzać...:)
Pozdrawiam serdecznie
Korzystajcie z lata!
Tymczasem
Polinka
ojeje jakie dary lata smaczne czarne porzeczki moje ulubione i cudne kadry Twoje
OdpowiedzUsuńpozdarwiam
Narobiłaś mi smaka i na jedzenie, i na wieś.
OdpowiedzUsuńOj kolorowo i smakowicie u Ciebie, prawdziwa przetwórnia owocowo warzywna. Piękne zdjęcia. Ciekawa jestem tego art journalingu. :)
OdpowiedzUsuńChcę taką syrenkę!!!!! Do kompletu poproszę czerwoną skrzynkę:)))
OdpowiedzUsuńale czaderskie foty!!! syrenka wymiata:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
moje agresty i porzeczki trzeba odmłodzić, żeby zaczęły rodzić...
OdpowiedzUsuńBardzo apetyczne Twoje witaminki...i z pewnością po obróbce znakomicie smakują..Fotki ze spacerów świetne...nietuzinkowe :)Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMoje dziecinstwo,co rok koniecznie na wsi:)) Uwielbiam takie wakacyjne klimaty,wróciły wspomnienia:))
OdpowiedzUsuńZawsze nie mogę się doczekać nowości u Was :)) I ja teraz rowerem penetruje ile się da :) A czarną porzeczkę uwielbiam :) Namówiłaś mnie na kompocik. Tyle, że kiedyś miałam olbrzymie ilości porzeczek w ogrodzie.... a dziś to muszę kupić.
OdpowiedzUsuńBuziolki! :)
CUDOWNIE po prostu... Życie na wsi jest najpiękniejsze i nie wyobrażam sobie, jakbym miała mieszkać gdzieś indziej...
OdpowiedzUsuńśliczne, sielskie i smaczne zdjecia!!!!
Pięknych wakacji!!!
buziaki kochana, PA:-)
Wspaniale u Ciebie Paulinko! Sielsko i anielsko :)
OdpowiedzUsuńJa też przerabiałam ostatnio porzeczki na soki :)
pozdrawiam
Uwielbiam lato i wszystko co ze sobą niesie. Właśnie tak, jak to pokazałaś :)
OdpowiedzUsuńPolinko, ja zatraciłam się zupełnie w przetworach owocowych póki co i zaniedbuję tak swojego bloga, jak i nie odwiedzam zaprzyjaźnionych... Na usprawiedliwienie dodam, że zmienność pogody źle wpływa na moje samopoczucie :-(
OdpowiedzUsuńAle co do wsi: może całkiem sielsko nie jest, ale żyć w mieście ? Niemożliwe !
OWOCOWE PRZETWORY -NA RAZIE WZDYCHAM DO TAKICH, BO MOJE MAŁE SADZNKI KRZEWÓW, NIE DOSTARCZAJĄ JESZCZE OWOCÓW.ZROBIŁAŚ BARDZ APETYCZNE FOTKI,NA WIDOK SRZYNKI NA LISTY USMIECHNĘŁAM SIĘ-SKRZYNKA DLA ODWAŻNEGO LISTONOSZA ;-)
OdpowiedzUsuńMogę tylko pomarzyć...
OdpowiedzUsuńTęsknię za nizinnymi widokami... pięknie.
OdpowiedzUsuńŻycie na wsi ma swoje plusy, doceniam je coraz bardziej!
To jest ta niewątpliwa zaleta mieszkania poza miastem, zazdroszczę jak nic ! Cudne widoki !!!! Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńWspaniale :) Chociaż urodziłam się w dużym mieście i przemieszkałam w nim 10 lat, to jednak obecnej wioseczki w której mieszkam od lat 15 nie zamieniłabym! :) Piękne zdjęcia, bociany jak zwykle mają używanie na polach... :)
OdpowiedzUsuńPropozycja na letni obiad całkiem fajna i nie trzeba stać długo przy kuchni:) To mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńFajna okolica na rowerowe wycieczki. Podziwiam twoje wyczyny z zaprawami. Odkad odeszła moja mama to obiecuję sobie że coś zaprawię ale niestety wolę to co pokazałaś w poście rowerek lub spacerek. Może jak pojadę na jakiś piknik to zakupię jakieś powidla....pozdrawiam
OdpowiedzUsuń...jak u Ciebie beztrosko...miło i przyjemnie...ja niestety nie lubię gotować i staram się jak najmniej spędzać czasu w kuchni...taka moja natura...ale podziwiam Kobietki takie jak Ty, które znajdują czas na wszystko...może prześlesz mi szybki przepis na wolny czas...brak mojej organizacji nie pozwala mi na ogarnięcie tego co zamierzam...chyba się starzeję...i nie dotrzymuję kroku moim myślom...
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Ciebie i całej Twojej pięknej okolicy...Aga z Różanej:)
A ja zrobiłam 8 litrów soku z czarnej porzeczki, i trochę z dodatkiem aronii. Zimą z wodą pycha:) Zdjęcia super! Słoneczne lato na wsi, rewelacja:))) Pozdrawiam cieplutko. Ania
OdpowiedzUsuńU mnie przetworów zero (a takie plany miałam!). Młody ogołocił wszystkie porzeczki i agresty. Ogórki robimy i zjadamy na bieżąco. No dobra - chłopaki zjadają, a ja czasem się załapię na gryza ;) Ucieka mi to lato strasznie tego roku...
OdpowiedzUsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem fanką przetworów, zazwyczaj robiłam soki z wiśni i truskawek. Z przyjemnością "podkradnę" przepis na sok z porzeczki... i na obiadek, bo wygląda pyyyyyysznie :) Pozdrawiam ciepło :)
Ach,,,,dla mnie wieś to coś egzotycznego wręcz,,bo nigdy nie byłam,hihi,,może to głupio brzmi,ale taka prawda :)
OdpowiedzUsuń