niedziela, 18 września 2016

Podsumowanie

Spadło na mnie niespodziewanie zimno przeraźliwe:) Czy zaczyna się zatem czas domowych nasiadówek, palenia w kominku? Przyznacie, że przyszło niespodziewanie i bardzo gwałtownie. A jeszcze kilka dni temu planowałam wrześniowy wyjazd nad jezioro:)
Dziś kończę opowieść o Szwecji. Z niezależnych ode mnie powodów temat się trochę wydłużył:)
Jechałam zobaczyć skandynawskie wnętrza, dodatki, chłodny styl północy ale przede wszystkim jechałam po konika z Dalarny. Od dawna próbowałam go zdobyć, prosiłam podróżujących znajomych aby w końcu przywieść osobiście.
Koniki z Dalarny są wszędzie. Wybór kolorów spory, rozmiary zróżnicowane. Ceny? Ha, ha:) Przeliczając na nasze od 40 zł w absolutną górę. Tańsze są te produkowane dla turystów, niewiele mające wspólnego z rękodziełem. Oryginalne to już kwestia całej polskiej pensji:)
Drewniana postać konia, w ludowej tradycji Skandynawii, jest postacią odstraszającą złe demony. Wieszano go nad wejściem do domu. Legenda głosi, że w długie jesienno-zimowe wieczory, drwale w swoich chatach na wyrębie, oddaleni od rodzin, robili dla swoich dzieci zabawki w formie konika. Wracając do domu, wręczali dzieciom by strzegły ich przed złymi duchami.





Tradycyjne pamiątki ze Skandynawii to konik, Muminki i Pipi, przedmioty z wizerunkiem łosia cy trola. Są praktycznie wszędzie.

Generalnie za wszystko trzeba słono zapłacić, większość pamiątek ma wspólną cenę 150 SEK...no chyba, że drożej:) 150 SEK to ok 75 zł:) Ałć:) Jednego jednak przeboleć nie mogę! Cudnych, maleńkich, pastelowych miseczek z konikiem. Najpiękniejsza rzecz, jaką widziałam w Sztokholmie ale cena zwaliła mnie z nóg. Słynne 150 SEK za miseczkę, maleńką. I kubeczki jeszcze były...


Szukałam moich ukochanych skandynawskich ceramik, Iba i Greenn Gate i tu przeliczyłam się mocno. Poupychali gdzieś te sklepy przede mną;) Liczyłam na fajne promocje i przeceny.
Apropos promocji. W Szwecji podobno popularne są ciucholandy a w nich duże działy z artykułami do wnętrz. Mieszkańcy ponoć nie lubią wyrzucać i chętnie oddają rzeczy już niepotrzebne do takich sklepów. Dużo czytałam jak to można za grosze chatkę własną urządzić więc szukałam tych sklepów jak w amoku:) Jeden był, weszłam oszołomiona i dość szybko wyszłam zawiedziona. Coś jak nasz targ staroci tylko ceny...jak za nowe. Może ktoś miał szczęście ale nie ja:)
Wnętrza skandynawskie...zachwycam się nimi w internecie. Nastrojowe lampki w oknach bez zasłon  faktycznie tam są jednak wiele więcej nie udało mi się zobaczyć. Nie wiem czemu...choć swoją teorię mam, o czym w podsumowaniu.
Czy nie wiecie przypadkiem, dlaczego montują na oknach lusterka?


Jedzenie. Na każdym kroku kuchnia międzynarodowa a o tradycyjne szwedzkie klopsiki czy śledzia bardzo ciężko. Spróbowałam hamburgera ze śledziem w słynnej budce w dzielnicy Slussen. Zawód jednak przeżyłam podobny jak pewnego roku w Berlinie próbując wurst mit brot. Cóż, jakościowe to nie było a połączenie mielonej ryby, cebuli, kapusty i bułki szczytem finezji nie jest.


Jednak pod tą budką spotkała mnie gratka nie lada. Szwedzi mają swój specyficzny specjał, kiszonego śledzia tzw. surstromming. Każdemu polecam filmy na youtube w temacie a moja wyobraźnia też nieżle się tym napasła. Bardzo chciałam spróbować słynnej śmierdzącej rybki choć nie wiedziałam, czy będę miała okazję.
Okazja jak widać na mnie czekała bo na ulicy spotkaliśmy grupkę obcokrajowców wykrzywiających się nad otwartą puszką ze specjałem. Podeszłam zaciekawiona, myślę sobie, że chociaż powącham.:) Po chwili rozmowy już miałam widelec w ręku i jako jedyna spróbowałam przy wiwacie pozostałych:)


W puszce znajdują się małe śledzie z uciętą głową jedynie. Wszystko mocno zasolone i zakiszone. Zapach...no cóż, specyficzny ale nie tragiczny. ( Tu należałoby szanownych czytelników szybciutko skierować do youtube tytułem wstępu)
I teraz dobrze mi posiadać własną opinię o legendzie, której do samolotu nie zabierzesz, musisz otwierać pod wodą a w bloku to ponoć w ogóle nie można:)
Dobre to jest! Bardzo słone, przypomina anchois i jako dodatek do potraw będzie świetne.
Więcej przysmaków nie udało mi się poznać bo klopsiki to chyba tylko w Ikea:)
Ulice Sztokholmu zalane są kuchnią międzynarodową, wszędzie kebab i sushi, tajskie, chińskie...cudze. Smutne to niestety.
Reasumując wyjazd do Stokholmu.
Oczywiście, że było warto! Każdemu polecam choć wnioski mam raczej smutne.
Miasto zalane jest mieszanką przybyszy z całego świata, wszyscy mówią po angielsku a język szwedzki ciężko usłyszeć. Kuchnia, jak już pisałam. Nie ma w Sztokholmie ukochanych przeze mnie skandynawskich wnętrz i sklepów z dobrze znanymi produktami. Doceniłam nasze i choć ceny są wysokie to nie aż tak. Nie ma też czystości rodem z ikea, segregacji śmieci, dokładności i porządku. Ulice nie są specjalnie czyste, śmietniki przepełnione. Dziwne, prawda?
A gdzie są Szwedzi? Nie udało mi się z nimi zamienić słowa, sprawdzić gościnności. Mam wrażenie, że wszyscy się gdzieś wynieśli, mieszkają w swoich czerwonych domkach w cudnych okolicznościach przyrody, na wsi. W stolicy raczej ich mało. I małe są ich domki, zazwyczaj drewniane, nic na polski wzór. Nie wiem doprawdy dlaczego.
Więc jak ci się wiedzie Szwedzie?
Udanego tygodnia moi mili
Polinka


47 komentarzy:

  1. Przeczytałam z rozbawieniem. Idealizujemy kulturę skandynawską, a tu taki klops :-) Oj, sorry klopsów przecież nie było :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytalam z ulga twoj komentarz:-D myslalam ze mnie zadziobiecie za opinie:-o dobrego dnia

      Usuń
  2. Na pewno była to ciekawa wyprawa i jak każda - pouczająca. Koniki są śliczne ! Nigdy nie byłam w Szwecji, a piszesz interesujące rzeczy o tym kraju. Niestety, chyba zawsze na takie wycieczki trzeba brać ze sobą worek z pieniędzmi, bo pamiątki są bardzo kosztowne. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiatki i zycie bardzo drogie, sbdurdalnie. Nie wiem, z czego to wynika bo na ulicy bogactwa nie widac. Moze i dobrze zarabiaja ale koszty ich zjadaja. Pozdrowienia

      Usuń
    2. Pamiatki i zycie bardzo drogie, sbdurdalnie. Nie wiem, z czego to wynika bo na ulicy bogactwa nie widac. Moze i dobrze zarabiaja ale koszty ich zjadaja. Pozdrowienia

      Usuń
    3. Sory,ze sie wcinam ale mentalność skandynawow troche sie różni od naszej.W Polsce niemal szystko jest na pokaz.Jeden musi byc lepszy od drugiego.Miec droższy telefon,lepsze auto,większy dom.Tu ludzie żyją bezstresowo.Maja czas na wszystko.Nie ma pogoni za pieniądzem.A nawet jak ktoś ma ich nadmiar to tego nie pokazuje:)

      Usuń
  3. Świetna opowieść :-).Czasem warto zderzyć nasze wyobrażenia z rzeczywistością aby docenić to co mamy pod nosem i stwierdzić że daleko innym do ideału a u nas też jest dobrze. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z ciekawością przecztytałam Twój cykl sztokholmski, masz rację, Szwedzi wynoszą się z miast na przedmieścia,mają mnóstwo obcokrajowców i dużo zmieniło się na gorsze.
    Smutne, gdy nasze wyobrażenia nie potwierdzają się w praktyce.
    Serdeczności przesyłam.:))

    OdpowiedzUsuń
  5. czyli konika nie kupiłaś....można uszyć podobnego, widziałam gdzieś wzór w necie. Ciekawe spostrzeżenia ze Szwecji.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, konika kupilam :-) nie moglabym sobie darowac. Niebawem pewnie pojawi sie na blogu. Pozdrowienia serdeczne

      Usuń
  6. To już nie ta dawna Szwecja, smutne niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle ze masz racje choc dawnej Szwecji nie znam. Bylas moze?

      Usuń
  7. Szkoda wielka, że spotkało Cię wiele rozczarowań. Jednak tak warto tam pojechać... choćby dla samego klimatu i widoków prawda?:)
    Pięknego poniedziałku:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Następnym razem Norwegia?
    Służę za przewodnika:)
    Norwegia tez potrafi rozczarować ale nie zniechęcam a zachęcam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze jest się samemu przekonać, czy prawdą są wszelkie opisy na portalach i blogach. Nie zawsze jednak tak można. Tobie się nie podobało i ok. Przeczytałam wszystko z wielką ciekawością. Bo istotnie, zazwyczaj są achy i ochy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Generalnie bardzo mi sie podobalo, byla to ciekawa podroz i polecam goraco. Nie znalazlam jedynie tej skandynawii z blogow , bialej, czystej, ulozonej a do tego nigdzie Iba Laursena:| pozdowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te białe,czyste i przestronne wnętrza z blogów czy gazetek w rzeczywistości nie istnieją.Ja pierwszy raz spotkałam sie ze stylem skandynawskim na polskich blogach.Po kilkunastu latach mieszkania w Norwegii :) Jak kiedys na którymś z blogów napisałam ze mało kto ma takie piękne jasne i przestronne wnętrza zostałam niemal zlinczowana.Od tamtej pory nie otwierałam ust.Dobrze,ze znalazł sie ktoś drugi kto zburzył ten mit.
      Jesli chodzi o sklepy Green Gate lub Ib Laursen:takowych nie uświadczysz w całym Oslo na przykład.Niektore sklepy maja pojedyncze kubki czy miseczki ale wybór żaden.Pozostaja zakupy w necie np www.finenordic.com.
      Turystycznie:nie polecam dużych miast.Szczegolnie w okresie letnim.Tubylcow nie uświadczysz z tego względu,ze wszyscy wyjeżdżają na hytte(domki letniskowe) i siedzą na swoich zadupiach.Chcąc poznać Skandynawię trzeba zapomnieć o miastowych atrakcjach i udać sie na zadupie.

      Usuń
    2. Cieszę się, że tak mocno zabierasz głos:) Dziękuję! Spodziewałam się właśnie, że oni gdzieś pojechali, w końcu ciepło było. Zerknę chętnie do sklepu internetowego, który polecasz a TY ODBIERZ POCZTĘ:)( no chyba, że już to zrobiłaś:)) Buźka

      Usuń
    3. ???? Nic mi na ten temat nie wiadomo.

      Usuń
    4. Nie dostalas maila? Wyslalsm na adres podany na blogu. Daj znac

      Usuń
    5. Nie dostalas maila? Wyslalsm na adres podany na blogu. Daj znac

      Usuń
    6. Nic mi nie przyszło.@ sprawdzam sto razy dziennie:)

      Usuń
  12. Byłam wielokrotnie w Szwecji i zahaczyliśmy o Sztokholm.Mam identyczne odczucia jak Twoje."Nie czujesz" tej wyidealizowanej atmosfery.Ystad to urocze miasteczko zrobiło na mnie większe wrażenie,niż stolica tego kraju. Cóż to tak jak z tymi śledziami, opowieści jedno, a własną opinia cenne doświadczenie.Nikt Ci już nie wmówić jakie to one...Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy mi luby jeszcze raz na podróż da;) Buźka

      Usuń
  13. No właśnie:)może my tak wszystkich innych idealizujemy ?a tu wychodzi że styl skandynawski jako taki naprawdę nie istnieje,gazety go wymyśliły????dzieci mojej przyjaciółki wyjechały do Szwecji już ładnych parę lat temu i troszkę mi opowiadała jak tam jest:)))))a może to kolejne przysłowie się sprawdza"cudze chwalicie swego nie znacie":))))pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale masz własne dowświadczenia prawda? Mnie po przeczytaniu nasunęło się spostrzeżenie: może nasza Warszawa nie tak zła?:-)
    Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem ci, że z każdą podróżą coraz bardziej mam wrażenie, że u nas nie jest tak źle. Lubię naszą polską polskość. Pozdrowienia

      Usuń
  15. Polinko, bo to trochę tak, jakbyś chciała poznawać i szukać tego jaka jest Polska po wizycie tylko w Warszawie:)) Byłam w kilku "zwykłych" szwedzkich mieszkaniach i zaiste daleko im do tych prezentowanych na blogach:)) Ale przecież i w Polsce jest tak samo:)) Mieszkanie statystycznego Polaka odbiega o tych stylizowanych przez wnętrzarskie Blogerki:)) Sztokholm jak każda chyba stolica - nie do końca oddaje ducha szwedzkości:))i ogólnie Skandynawii... A wiesz, gdzie znalazłam ceramikę Iba Laursena:))?? Co prawda było to w Norwegii - daleko za Kołem Podbiegunowym, w drodze do Mehamn, w sklepie typu "mydło i powidło":)) - stały sobie przepiękne etażerki, dzbanki, miseczki, kubki, talerze.. do wyboru, do koloru.. Więc ogólnie to wszystko, czego szukałaś w Skandynawii jest:)) Tylko nie...oczywiste:))
    Pozdrowienia serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ho, ho koło podbiegunowe;) To ja już sobie u siebie zamówię;)Myślę, że dobrze napisałaś ale więcej bieli się jednak spodziewałam we wnętrzach. Wygląda na to, że wnętrza skandynawskie powstają głównie poza tymi rejonami:)Nic to! Carpe diem:)

      Usuń
  16. wycieczka ciekawa a zdjęcia to u Ciebie uwielbiam chyba najbardziej, czlowiek może się napatrzeć, ąz wydaje się że jest się tam razem z Tobą

    OdpowiedzUsuń
  17. Fajna taka podróż. Poszerzanie horyzontów to chyba jej największy plus. Mój kuzyn mieszka w Szwecji i faktycznie im dalej w las, tzn. na wieś :) tym więcej Szwecji w Szwecji. Natomiast,my mamy bardzo wyidealizowane podejście do innych nacji. Kiedy pierwszy raz wyjeżdżałam za granicę,w tym przypadku do Niemiec to też myślałam, że tam zastanę na każdym kroku ład i porządek. I tak było, ale nie wszędzie. Tak samo jak z rdzennymi mieszkańcami. To jest najśmieszniejsze, bo jechałam do Niemiec z myślą,że podszlifuję język, takie marzenie nastolatki. A tymczasem Niemców spotkałam kilku przez ten miesiąc pobytu. Za to czułam się jak w polskim miasteczku. To było dwadzieścia lat temu,a Polacy dosłownie opanowali Niemcy :) Podobnie jest w Rosji, wyobrażenie nijak ma się do rzeczywistości. Bogata, spływająca złotem Moskwa a miejscowości oddalone od niej zaledwie o kilkadziesiąt kilometrów to dwa światy. Nie zrażaj się Polinko do Skandynawii. Następnym razem wybierz się w głąb odwiedzanego kraju, a stolicę omijaj łukiem :) Zobaczysz wtedy jak cudnie może być na tzw. prowincji. Bardzo pouczające są takie podróże. Relacja bardzo fajna, a te śledzie...odważna jesteś ;) Uściski, bo faktycznie zimno nas dopadło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, najbardziej chciałam jechać na prowincję właśnie ale czasu nie starczyło a poza tym TE KOSZTY:) Spodziewałam się, że nie będzie moich wyśnionych czerwonych domów w mieście, fiordów ale oczekiwałam sklepów z dodatkami itp.
      Nie nazywam jednak wyjazdu rozczarowaniem, wole określenie doświadczenie. Bo w zasadzie bardzo mi się podobało i liznęłam miejsca wyśnionego. W końcu tam byłam nie?;) Serdeczności przesyłam

      Usuń
  18. Od samego początku tego cyklu byłam ciekawa, czy napiszesz prawdę:) W Szwecji nigdy nie byłam, ale wysłuchałam dużo opowieści od znajomych, którzy zabawili tam dłużej.
    Dokładnie tak, jak piszesz - zero skandynawskich wnętrz, brud, drożyzna... Do tego dochodzi jeszcze jeden aspekt - brak jakichkolwiek kontaktów z innymi ludźmi, żadnych grillów z przyjaciółmi, wizyt (nawet zapowiedzianych). Uwielbiam Ikeę, ale już nie łykam ich bajerów typu " czas spędzony w gronie przyjaciół", to tylko ściema marketingowa. Brawo za odwagę Polina!:):)

    OdpowiedzUsuń
  19. Moim małym marzeniem jest wyjazd wakacyjny do Szwecji, muszę je wreszcie zrealizować :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nigdy w Szwecji nie byłam Moje chłopaki jeżdżą tam na ryby i zawsze ich zamęczałam pytaniami A co a jak a czy pięknie itd. A oni pukali się w głowę i raczyli mnie zdjęciami wielkich złowionych ryb. Myślałam żeby się z nimi kiedyś zabrać ale już tak bardzo mi się nie chce :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Miseczki piękne! Ja bym sobie odżałowała na jedną. Nic innego, ale taką miseczkę mieć! A co do braku Szwecji w Sztokholmie... To tak jakby idyllicznej wsi polskiej tudzież Górali szukać w Warszawie chyba? ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Przeczytałam z przyjemnością :) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  23. Nigdy tam nie bylam :)) Mysle ,ze chyba wiecej zobaczylabys w mniejszej miejscowosci jak w duzym miescie. Bylam w Chorwacji i szczerze mniejsze miejscowosci bardziej zachwycaly mnie i co na plus bylo , bylo malo turystow :)) Suuper sie mi Ciebie czytalo :) Pozdrawiam Cie Serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Uwielbiam te szwedzkie klimaty ah :)))
    Pamietam te koniki w sklepie z pamiatkami z Malmo, niestety nie kupiłam :(.
    Ruszyłam niedawno ze sprzedaza poduszek. Jedna jest ze szwedzkim konikiem :)
    Pozdrawiam Cie Kochana, pisz czesciej :*

    OdpowiedzUsuń
  25. własnie takie śledzie chiałabym spróbowac , bo duzo o nich czytałam i tak jak ty rózne smieszne historie ... moze się kiedys uda ,szkoda ,że u nas nie mozna dostac

    OdpowiedzUsuń
  26. Śledzie otworzyliśmy w bloku właśnie. I prawdą jest to co piszą żeby nie otwierać wśród zabudowań ludzkich. Wycieczka sąsiadów do piwnicy bo coś tam padło...'

    OdpowiedzUsuń