Jak w temacie:) Wykonałam własnoręcznie nowiuśką tapicerkę do wysłużonego fotela.
Jak zawsze wszystkich was mocno zachęcam do próbowania, doskonalenia się, kombinowania.
Fotel kupiłam okazjonalnie na portalu sąsiedzkim. Był nieco sfatygowany
z przetartą tapicerką, choć kusząco kraciastą.
Zaczęłam od zdjęcia starej tapicerki i odtłuszczenia drewnianych elementów. Odtłuszczamy wszystkim, czym się da - aceton, benzyna ekstrakcyjna lub, jak widać na załączonym obrazku, zmywacz wielofunkcyjny do silników samochodowych:) Mężowie czasem mają takie akcesoria:)
Przecieramy cleanerem, aby pozbyć się tłuszczu i brudu po poprzednim użytkowniku, w celu nałożenia farby kredowej. Wiadomo, można też inna farbą ale ja całkowicie odzwyczaiłam się od zdejmowania wierzchniej powłoki malarskiej. Farby kredowe są bardzo wygodne pod tym względem.
Przystąpiłam do malowania i woskowania gdyż, albowiem, ponieważ ( dawno już tak nie mówiłam, haha) jak wiadomo, farbę kredową należy zabezpieczyć woskiem po malowaniu. Wosk może mieć kolor dowolnie przez nas wybrany:) Wybrałam postarzający, brązowy.

Pamiętamy oczywiście o zabezpieczeniu naszych rąk rękawiczkami przy woskowaniu. Będzie marnie bez tego:)
Kiedy wosk wysechł, wypolerowałam i zabrałam się za obicie. W przypadku mojego fotela nie trzeba było wymieniać gąbek, były w dobrym stanie.
Potrzebny był taker, wybrany materiał obiciowy, masa zszywek oraz listwa wykańczająca. Ostatnią można kupić na popularnym portalu aukcyjnym lub poszukać w osiedlowej pasmanterii. Tak, udało mi się nabyć od ręki:)
Taker oczywiście się zepsuł w trakcie pracy, więc musiałam ją na chwilę odłożyć, ale nie ma tego złego. Przy okazji kupiłam zszywki dłuższe i krótsze, które bardzo się przydały ze względu na grubość gąbki w niektórych miejscach.
Tapicerować musiałam samodzielnie:) Płeć męska kompletnie nie rozumie, co znaczy być dokładnym, czy przycinać materiał przez przybiciem:) Szkoda tłumaczenia, choć dłonie zmęczyły się porządnie:)
Swoją drogą materiał naprawdę warto przyciąć dokładnie przed wbiciem zszywki. Jeśli tego nie zrobimy i będziemy podcinać po obiciu to pioruny będą lecieć:) Materiał obiciowy jest dość gruby, miejsca na manewrowanie nożyczkami brak a wszelkie tłumaczenie, czy próba użycia noża do tapet kończy się rodzinną draką:)
Materiał napinamy, przycinamy, przyszywamy, na męża nie patrzymy, napinamy, przycinamy, bierzemy łyk węgierskiego wina czerwonego i tak w kółko:) Pamiętamy, aby nie patrzeć na męża:)
Pozostało przybić listwę ozdobną, wykończeniową. Młotek i trochę cierpliwości, na męża oczywiście nie patrzymy:)
Listwa ma co cztery oczka dziurkę na gwóźdź i jakoś tak się dobrze układało, że pasowało idealnie. Listwa jest dość giętka, wchodzi
"w zakręty", da się ją wyginać delikatnie.
Wyszło, zgodnie z oczekiwaniem.
Jak dla mnie wygląda jak one milion dolar:) I co najlepsze, jest ztapicerowany własnoręcznie:)
Jeśli jednak takie zabawy nie są w waszym guście polecam zajrzeć do sklepu
dxracerkrzesla.pl
Mają w swojej ofercie wygodne krzesła do biur, krzesła do grania dla prawdziwych mistrzów, krzesła menadżerskie. Zerknijcie.
Tymczasem
Polinka