Na wstępie bardzo dziękuję wam za miłe przyjęcie sesji zdjęciowej w Moim Mieszkaniu. Każda z nas wie, że prowadzenie bloga, pokazywanie swojego wnętrza i "zewnętrza" to praca nie tylko dla siebie, w zasadzie przede wszystkim dla świata, który chce oglądać pokazywane treści.
Dużą przyjemność sprawia mi podpatrywanie licznika oglądalności, czytanie waszych komentarzy i maili oraz to, że tu zwyczajnie bywacie. Moje stałe czytelniczki - dziękuję wam za to!
Ostatnio z niepokojem śledzę informacje o wypadkach autokarów
i awanturach z polskimi kierowcami na granicy serbsko-węgierskiej. Dotyczy mnie to poniekąd gdyż właśnie zamierzałam wam pisać o Suboticy, miejscowości nieopodal tych wszystkich wydarzeń.
Był to cel naszego wypadu z Węgier, było blisko i była okazja.
Po raz pierwszy od dawna opuszczaliśmy strefę Schengen, staliśmy w kolejce do kontroli i mieliśmy możliwość obcować ze wszystkimi podróżującymi. Dziwne miejsce. Samochody głównie na niemieckich
i belgijskich tablicach a w środku muzułmanie. Nie będę się na ten temat rozpisywać z wiadomych względów ale taki był fakt. Jasny kolor skóry w kierunku Serbii praktycznie nie występował, w przeciwieństwie do drogi powrotnej. Pomiędzy kierowcami panowała napięta atmosfera, trąbili a ja czułam się bardzo dziwnie. W pewnym momencie nawet miałam ochotę zawrócić. O podobnej sytuacji z udziałem polskiego kierowcy słyszałam ostatnio w telewizji... Niemieckie samochody wyjeżdżały ale już nie wjeżdżały...o co chodzi z tym napięciem? Dodam, że przy powrocie mieliśmy szczegółowo kontrolowany samochód i pytali nas o uchodźców.
W ciekawym świecie przyszło nam żyć. Na szczęście węgierscy granicznicy reagowali gromkim "dzień dobry" na widok naszej rejestracji:)
Po tej opowieści przejdę do sedna, mianowicie byliśmy w serbskiej Suboticy i nad jeziorem Palić.
Miejscowość nieźle utrzymana, lekko senna, ludzie mili.
Będąc w nowym miejscu, szczególnie w innym państwie lubimy jeść i pić jak miejscowi więc poszukaliśmy miłej knajpki. Przy głównym placu było ich sporo.
Zamówiliśmy typowo serbski obiad czyli zupa, zestaw mięs z frytkami i ryżem, surówka oraz deser. Porcje były duże, a dzieci bardzo czekały na słodkości.
Deser nadszedł i podano nam...po trzy plastry jabłka:) Dzieciaki czekały otwarcie na jakąś fontannę z czekolady do tego ale został tylko śmiech:)
Jeśli będziecie kiedyś w okolicy - odwiedźcie Serbię, warto. Są spokojni i mili, karmią smacznie i konkretnie.
Nie wiem, czy mi kiedyś jeszcze będzie dane być w tym kraju, więc wrzucam wspomnienie.
Serdecznie was pozdrawiam
Polinka
Firma EKOFIT to ośrodek szkoleniowo-usługowy, specjalizujący się w
kompleksowej obsłudze małych i średnich przedsiębiorstw z zakresu BHP
oraz PPOŻ. Oferują wszelkiego rodzaju szkolenia BHP ONLINE, szkolenia
ochrony przeciwpożarowej oraz kursy pierwszej pomocy (przedmedycznej),
świadczą usługi BHP oraz PPOŻ. Szukajcie pod adresem ekofit.pl
Nie byłam tam nigdy, a właśnie ludzie którzy odwiedzają bardzo zachęcają do zwiedzenia tej cząstki Europy. Śliczne miasteczko. Ja troszkę żałują, że nie ma za bardzo tanich lotów. Wracaj szczęśliwie do nas!
OdpowiedzUsuńByłam e Serbii pare lat temu bardzo miło wspominam podobał mi sie kraj
OdpowiedzUsuńWłaśnie zakupiłam "Moje mieszkanie" i stwierdzam, że pięknie się w nim urządziłaś:)
OdpowiedzUsuńO tym, co się teraz dzieje na granicach, to można książkę napisać...
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Lubię takie senne, spokojne miasteczka.
A ten deser bardzo mnie rozbawił :))
Pozdrawiam.
Oooh you have been in my country! :) I hope you had amazing time here, people are were open and friendly. Hugs
OdpowiedzUsuńPiękny Wasz dom z duszą - w pełni zasługuje na uznanie😊 Opowieść o wakacyjnym wypadzie do Serbii - zaciekawia. Buziaki Polinko. Udanych wakacji.
OdpowiedzUsuń