W pamięci mam pierwsze mieszkanie moich rodziców. Kawalerka
z ciemną kuchnią, na poddaszu, nie mam pewności, czy to nie była tzw
zaadaptowana pralnia. Prl w warszawskim blokowisku, na nowobudowanym osiedlu
Bródno. Szczyt marzeń młodych małżeństw. Ciasne, ale własne. Z widokiem na las,
płonący swego czasu, czego nie omieszkałam uwiecznić na jednym z pierwszych
obrazów w dzieciństwie. Przypuszczam, że arcydzieło to nie było, ale kochający
rodzice wiele lat wspominali moją twórczość.
W każdym razie las płonął, patrzyłam na to z okna na
jedenastym piętrze i w ten sposób tworzyłam swoje pierwsze wspomnienia z
dzieciństwa.
W PRL na mieszkania czekało się latami, zakładało się
książeczki mieszkaniowe z wielką wiarą, że jak pociechy dorosną to przeniosą
się na swoje. Książeczki dorosłości większości nie dotrwały, system przeszedł
na kapitał i już ciężej było.
Dziś dokładnie nie wiem, jak wspominać PRL. Czy jako dobry
okres, pełen życzliwych sobie ludzi czy katastrofę gospodarczą, zapaść narodu.
We wszystkim widzę plusy i minusy choć dzieciństwo wspominam wspaniale. Starte
kolana na rowerze, odciski na dłoniach od huśtawek, wielkie przygody i wyprawy
z przyjaciółmi, którzy przyjaciółmi przecież byli. Kilka dziewczyn z jednego
osiedla, muszkieterki, każda ze swoją lalką na kocyku.
I choć od pamiętnego mieszkania na jedenastym piętrze
przeprowadzałam się parę razy to nadal jestem tą dziewczyną z nowego osiedla na
Bródnie, z czasów PRL.
Nie o wspomnienia dawnych lat tutaj jednak chodzi lecz o dzisiejszy rozwój. Z przyjemnością oglądam dzisiejsze bloki, bardziej przystępne rodzinie. To już nie czasy dziesięciopiętrowych, pięcioklatkowych, na milion mieszkańców każde. Do zakupu też nie stoi się latami w kolejce, choć dzisiaj trzeba mieć kapitał zwany raczej kredytem. Coś za coś:) Kupić jednak można od ręki i zamieszkać już nie z widokiem na las lecz na stadion narodowy.
http://apm-development.com.pl/ |
Moje Osiedle Konratowicza skomunikowane w każde miejsce, sklepy
pod nosem. Kapitalizm pełną gębą.
Tak, tak, to samo osiedle trzydzieści parę lat później.
Dobrze, że idziemy z postępem.
Z przyjemnością przeniosłam się w odległe czasy.
Tymczasem
Polinka
Polinko, we wspomnieniach mamy szczęśliwe młode lata, a nie ustrój, w którym żyliśmy. Ja okropnie wspominam start w dorosłość w czasie stanu wojennego, nie było kredytów, ani mieszkań, nawet mleka dla syna w sklepie. Ten czas był podły...
OdpowiedzUsuńKiedy widzę, jak pozytywnie zmienił się nasz kraj, naprawdę się cieszę.
Pozdrawiam cieplutko.
Dobrze zauwazylas, ze nie o ustroj tu chodzi. To czas dziecinstwa, ktore kazdy wspomina z lezka w oku. Pozrowienia
UsuńMasz rację są plusy i minusy. :) Zmiana nie do poznania :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa z sentymente wspominam czasy PRL... ech, nawet tęsknię za nim.
OdpowiedzUsuńJakoś było przyjemniej, cieplej ... :))
ps. Piękny blog :)) Pozdrawiam ciepło:))
Dla mnie czasy PRL-u to wspaniałe czasy dzieciństwa.... Zabawy lalkami na kocykach, Zabawy w chowanego na parkingach po zmroku :), no gra w gumę i klasy :) Ach, to były czasy :) Czy było lepiej czy gorzej z ekonomicznego i gospodarczego punktu widzenia nie wiem... Z perspektywy kilkuletniej dziewczynki to były najlepsze czasy ever :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nasze dzieci tego nie zaznają :(