Do roboty więc!
Utknęłam między utopią a kolorową atlantydą - tak kiedyś powiedział mój znajomy i w ostatnim tygodniu poczułam moc tych słów. Już wcześniej pisałam o końcu roku szkolnego, ale jeśli jest się jednocześnie w dwóch trójkach klasowych i radzie szkoły to dopiero można odczuć koniec roku:)
Nic to- za trzy dni urlop:)
Dobrze, że przez cały czas robiłam jakieś zdjęcia- dziś łatwiej połapać mi się w wydarzeniach ostatniego tygodnia:)
Słuchajcie, farciara ze mnie! W pewnym miłym domku mieszka sobie Madzia. Madzia jest prawdziwą wróżką i ma złote rączki. Jak zobaczyłam jej wspaniałe zakładki do książek bardzo pięknie poprosiłam ją o wykonanie dla mnie:) Weszły pewnego pięknego dnia w moją przestrzeń międzyplanetarną i postanowiły od razu zamieszkać w książkach. Jedyne co mnie martwi to fakt, że ostatnio kompletnie nie mam czasu na lekturę. Łudzę się, że lato idzie, więc może gdzieś na plaży, czy pod czereśnia... No jesienią to już na bank:) W każdym razie zakładki będą cieszyły moje oczy jeszcze długo, bo to prezent od dobrego człowieka. Kolejny wspaniały człowiek, mój człowiek...ale głupoty gadam:)
Zobaczcie same:)
Madziu, śliczne dzięki za wszystko co w środku i za serce bezinteresowne:)
Miała być wielka feta z okazji nocy św. Jana. No była...
Planowałam noc w ogrodzie, tańce przy ognisku, wianki i wianuszki, patchworki i poduszki a wszystko w akompaniamencie bukietów kwiatów.
Na 3 godziny przed rozpętała się burza jak złoto. Lało, grzmiało, huczało, straszyło i gradem waliło. Na dodatek ta masakra zastała mnie w samochodzie ku wielkiej uciesze. Ale się bałam! Posuwałam się przez te kałuże z prędkością 30 km/h, przy szalejących wycieraczkach i 30% widoczności. Grunt to we własną bramę trafić:)
Imprezka odbyła się w domu, grillowaliśmy pod wiatą...jedyne co zostało to specjalne piwo świętojańskie:)
Od zeszłego piątku leje codziennie, dziś obudziły mnie grzmoty. Ale kochane, ja nie mam na co narzekać patrząc na informacje z całej Polski. Bo co, że mi droga do sąsiada spłynęła... powodzi nie mam.
W związku z nadprogramową wodą po polu pływają łabędzie a bociany mają żabi raj. W jednym miejscu naliczyłam na raz 11 bocianów.:) Sama ne wiem- śmiać się czy płakać.
Robótkowo nie próżnowałam. Lato jest więc razem z nim nowe poduszki. Wzorowałam się na rarytaskach ze skandynawii... Z jednej strony gwiazki, z drugiej kwiatki.
Uwielbiam otaczać się poduszkami, mogę je mieć wszędzie. Poszewki poszewkami, ale mam problem z poduchą. Sklepowe kapciochy jakoś do mnie nie przemawiają, więc poszukałam wypełnienia. Macie jakieś doświadczenia z gąbką szarpaną to środka poduszek? Warto ją kupić, czy lepiej coś innego?
Będę wdzięczna za rady.
Mam jeszcze serducho dla pewnej duszki:)
Pomarudzę wam jeszcze...
W sobotę byłam na rekonstrukcji bitwy- Rawka 1915. Uwielbiam takie wydarzenia. Jestem miłośnikiem historii Polski, jednocześnie lubię ludzi z pasją. Takich można spotkać na rekonstrukcji. Jestem pełna podziwu dla nich. Ile pracy, serca i pieniędzy w to wkładają! Dodatkowo mają naprawdę duża wiedzę. Koło mnie siedział na przykład człowiek doktoryzujący się z pirotechniki!!!
Młodemu mojemu oczy na wierzch wychodziły a potem pozbierał talizmany w postaci łusek po nabojach. " Nie chce, aby mu się zgubiły" więc trzyma u mamy na dekoderze... Kilka fotek tradycyjnie.
Czyż pan na dachu nie jest cudnie ubrany? Normalnie nie mogłam nie wrzucić:) |
Mogłabym tych zdjęć nawrzucać masę bo mam chyba ze trzysta:) ale się już powstrzymam.
Spotkałam tam też zacne damy z epoki...szkoda, że nie mojej:) Mogłabym tak całymi dniami w kapeluszu i perłach. Ach!
Tym pięknym akcentem pożegnam się z wami. Dziękuję za wszystkie cudne słowa w ostatnich komentarzach! Sprawiłyście mi wiele radości i zaskoczenia:)
Tymczasem
Na wysokich obrotach! Dasz radę. Poduchy cudo!!! U nas też leje ... Ja w tym roku koniec szkoły też odczuwam na maxa. Robię 4 bukiety i 2 kartki w tym część na jutro o czym jeszcze 15 min temu nie wiedziałam ;-) Kochana! Jak minie ten tydzień to odetchniemy z ulgą ;-) buziaki!!!
OdpowiedzUsuńStrasznie lubię czytać Twoje posty, zawsze się przy tym uśmieję :) Tak to już jest kobietki jakoś mają tyle tych spraw na głowie, a jednak dają radę ogarnąć cały ten pierdzielnik ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na candy
Buziaki
Monika
Ładne zakładeczki! A poduchy i serducho super:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:-)
Ależ się u Ciebie dzieje! Trojki klasowe, bitwa, noc Kupaly! WOW!!! Ale jestes energetyczna+ az wstane od komputera powiesic pranie, bo mi wstyd ze tak siedze;-)
OdpowiedzUsuńbuziaki!
Sliczne poduchy,,bardzo takie lubię i też mogłabym je mieć wszędzie!A tymi bocianami to mnie rozbawiłaś do łez!!hihi
OdpowiedzUsuńZa rok jest 100 lecie zapomnianej I wojny światowej..., pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpodusie cudne
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ale fajne:) Pan na dachu rzeczywiście bardzo intrygujący - zwłaszcza spodnie mi przypadły do gustu :)
OdpowiedzUsuńW kwestii wypełnienia do poduch nie pomogę chyba, ale ja do szydełkowych zabawek, albo szytych używam wypełnienia właśnie z poduszek i jest OK.
Ściskam mocno i życzę słońca:)
Paulinuś odpiszę jutro, przepraszam za zwłokę... Ah ten czas.
OdpowiedzUsuńU nas taka sama pogoda się zrobiła.
Podusie uszyłaś cudowne, są śliczne i doskonałe. Nie wiedziałam, że też szyjesz na maszynie:)
Wypełnienie to moja specjalność, bo jak księżniczka na byle czym nie zasnę (już czuję, że anonimy mnie zaraz zaatakują:))) )i mój młodzieniec ma tak samo. Wszystkie poduszki w domu mam szyte przez siebie, chodzi mi o wypełnienie. Najlepsze, takie puchate i nieodkształcające się to wypełnienie antyalergiczne. Ale tutaj jest ich kilka rodzajów. Ja preferuję to na kształt barankowych loczków. Jest najmiększe i najbardziej elastyczne. Te, przypominające kształtem watę są do niczego, zbijają się strasznie i robią z z nich po praniu wzgórza i pagórki. Gąbka nadaje się tylko raczej na wielkie poduchy dekoracyjne, tzw. zagłówki do kanap. Gąbki brzydko się układają, są niewygodne i wbrew pozorom bardzo ciężkie. Gąbka musi mieć koniecznie poszewkę z grubej tkaniny obiciowej, bo na tkaninach delikatnych widać odkształcenia.
Myślę, że troszkę pomogłam:)
Ściskam ogromnie!
Kochana, dziękuję za szczegółowe informacje. Myślała, ze gąbka się świetnie sprawdzi a tu takie:) Poszukam tych baranków. Buziaki
UsuńŁabędzie na polu rozbawiły mnie do łez ;);):) Ja wiem, że nie należy śmiać się z podtopień i powodzi, ale te łabędzie i bociany... nie mogłam się powstrzymać ;)
OdpowiedzUsuńTylko tydzień i aż tyle wrażeń... oj, dzieje się u Ciebie, dzieje... super!
Szkoda, ze pogoda popsuła Wam szyki, ale jestem pewna, że impreza i tak była przednia :)
A zakładki - urocze!
Pozdrawiam ciepło :)
Dobrze, że nie wpadłaś w jakiś szał bitewny na rekonstrukcji. U mnie w ramach ataku ulewy - brak prądu od rana. Ale miłe atrakcje z tym związane u mnie na blogu ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne poduchy i serducho piękne!!!
OdpowiedzUsuńNie wiem od czego zacząć... wszystko mi się u Ciebie podoba. U nas na noc świętojańską też troche padało, a raczej kropiło, ale ognisko i tak było :) Na wianki jeszcze sie nie wybrałam, bo obawiam się, że dzieci popłynęły by razem z wiankami :) Ja mam poduszki z pocięta gąbką, nie sa to moje ulubione poduszki, na pewno nie do spania, ale mają jedną fantastyczna zaletę, wystarczy ją dobrze przetrzepać i pieknie odnawia się jej puszystość. Nie wiem jak przy bardziej intensywnym z niej korzystaniu, bo moje to poduchy bardziej ozdobną funkcję mają, ewentualnie służą dzieciom do zabaw.
OdpowiedzUsuńRekonstrukcja - bomba! ALe ja to bym wolała z jakąś wiekową bronią pobiegać, niż w tych perłach :) Pozdrawiam!!!
I drugi sygnał o gąbce, no kurcze:) Dzięki
UsuńBurzowo tez i u mnie, a do tego to niskie ciśnienie , które mnie rozwala.
OdpowiedzUsuńPoduszki cudne!
Chętnie poszłabym na taka rekonstrukcję. W ogóle myślę, że to super, że ludzie potrafią sie tak pasjonować i "bawić". Uwielbiam takich pozytywnie zakręconych :-)
Pozdrówka ciepłe!
Mimo że siedzę jeszcze w koszuli nocnej, to przeniosłam się w świat z ostatnich zdjęć. Dziękuję Ci za chwileczkę zapomnienia :))))
OdpowiedzUsuńAch....
bardzo ciekawy post i fajne zdjęcia, dużo się dzieje i wszystko fajnie opisane...bedę tu zagladać częściej, buziaki Gosia z homefocuss
OdpowiedzUsuńPięknie tu u Ciebie.Zostaję na dłużej:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie:)
Paulinko co do wypełniania poduch to odradzam takie poszarpane gąbki. One bardzo nieładnie się odkształcają i stają się bardzo twarde. Wiem co mówię bo miałam takowe swego czasu na kanapie i poszły w "las":) Przemyśl temat:) Jak sie zdecydujesz to mam cały wór w piwnicy to chętnie oddam w dobre ręce:)
OdpowiedzUsuńTe łabędzie na polu rozbawiły mnie do łez - w jakim TY świecie żyjesz???
Zdjęcia z bitwy świetne, ale Pani w kapeluszu CUDOWNA!!!! Przeniosłam się dzięki niej w inny świat...
Ach! Zapomniałabym - poduchy cudne!!!!!!! Ja zbieram właśnie materiały i będę szyła patchworkową kołderkę i podusie dla jednej blogerki. Trochę się boje...
Całuski ślę:)
Kochana, o może ja spróbuję z ta gąbka skoro się marnuje? W zamian wymianka:) Odezwę sie prywatnie. Dzięki i buziaki serdeczne
UsuńPiękne te poduchy i serducho z transferem, pochodziłam troszkę po Twoim blogu i muszę powiedzieć,że masz dar ,który sprawia, że można sie przenieść do innego miejsca, jak np. na tej bitwie, siedzę przy biurku, a mam wrażenie jak bym była tam..............magia jakaś, pozdrawiam Beata:-))
OdpowiedzUsuńsliczne zakadłki i poduchy :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam czytac to co piszesz ... no to miałas przygode ... u mnie w sumie tak zle nie jest mój Sanok a dziwo wszytko omija i grad i jakies wielkie wichury za to teśc pracuje w energetyce na komputerach i mówi jakie to tragedie narobiła burza i to kilka kilometrów obok nas, jedynie z zcego miał ubaw to opowiada pzry okazji tak się smiał ze urwało linie pzry jakimś pastwisku i na nim były krowy wysłał ekipe do naprawy i jak podłączał prąd krowy zaczeły skakac i kłaść się po ziemi a to czemu okazało się że gdzies jakies musiało być minimalne pzrebicie i krówi łaskotało po "sutkach" ... ale miałam wtedy ubaw ... och zazdroszcze bocianków i cudnych łabedzi ... a ten kapelusz perły i suknia cudne ... pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńAle się działo u Ciebie,poduszki i zakładki śliczne. Proszę ile bocianów macie teraz:)).Fajny sobotni wypad,pozdrawiam cieplutko:))
OdpowiedzUsuńU Ciebie jak zwykle szał:)Poduchy zmajstrowałaś piękne:)
OdpowiedzUsuńAle u Ciebie bajkowo:) Dzięki za ostatnie wpisy - nadrabiam zaległości:) Poduchy cudne, zakładki również.. Ale najbardziej urzekła mnie przyroda ptasia:) Taka sielska:) Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńJakie piękne pikowanie!!! samażeś to uczyniła???? jestem pod wrazeniem, bo ja raz pikowałam i wyszło dramatycznie!!! poduchy są boskie.... co do wypełnień- to te dekoracyjne kupuje gotowe wkłady np. w IKEA, a sypialniane- jednak z pierza. Mozna znależć firmy które szyją na zamówienie.
OdpowiedzUsuńMoje chłoapki tez byliby pod rważeniem bitwy- uwielbiają takie klimaty ( teraz, bo za chwilę mogą być znów transformery...) Deszczyk niestety i u nas, na szczęście bez łabędzi, choc niedaleko nas zrobiło isę jeziorko z ptactwem wszelakim.... ptasie szczęście- ludzkie dramaty...
Użyłaś bardzo trafnego sformułowania- ptasie szczęście, ludzkie dramaty. Myślę dokladnie tak samo i nie wiem, śmiać się czy płakać. Poduchy pikowałam własnoręcznie. Dziękuję za komentarz i pozdrowienia serdeczne
Usuńpisałyśmy komentarze u siebie w tym samym czasie:-)))
UsuńBardzo przyjemnie u Ciebie, fajnie napisane, obfotografowane - super - zostaję na dłużej:)
OdpowiedzUsuńZapraszam, wygodnie usiądź i się rozgość...
UsuńŚliczne te zakładki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczne poduchy, zakładki, do poduch kupuję gotowe wypełnienie [ jest praktyczne nie zbija się ] co do bocianów to widok tak dużej ilości wróży dobrobyt pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńPoduchy bomba!!! A ta wycieczka w przeszlosc rzeczywiscie ujmujaca:))
OdpowiedzUsuńNajpierw perły i kapelusze, potem poduchy, a potem cała piękna relacja, pozdrawiam, zostaję...
OdpowiedzUsuńSuper poduchy....właśnie kupiłam taki sam materiał w gwiazdki i nie jestem do końca zadowolona....miał byc na poduchy do pokoju mojej córki - barwy flagi amerykańskiej:) Ale cóż, coś tam wymyśle:) Patrzą cna Twoje dzieła zmieniłam zdanie....tkanina jest super, pozdrawiam Basia:)
OdpowiedzUsuńNa Twoje poduchy powiem tylko: ach...
OdpowiedzUsuńRelacja z bitwy: wspaniale oddałaś tamten czas... Prawda, która z nas by nie chciała odziewać się w perły i kapelusze?
Fajnie, że tańce świętojańskie odbyły się pomimo przeszkód.
I jeszcze: życzę Ci szybkiego korzystania z przecudnych zakładek!
No nic dziwnego, że Ciebie nie było tydzień!!!!!!
OdpowiedzUsuńPodusiami jestem zachwycona!!! Pikowanie wygląda rewelacyjnie, musze koniecznie zgapić ten pomysł od Ciebie!
Jeśli chodzi o wypełnienie to jeszcze nie eksperymentowałam z niczym, ale jestem bardzo zadowolona z tych poduch, któe sa w ikei (50x50, cena chyba 9,90), mam je juz kilka lat i dobrze się sprawują, nie zbijają się, zachowują spręzystość.
Nie moge się doczekać przesyłeczki od Ciebie:-)
Buuuuziaki!!!!!!! I jeszcze raz dziękuję za Twoje słowa:-)
Dziaiaj u mnie już nareszcie wyszło przepiękne słoneczko, a temperatura rośnie :)) Poduszki piękne :) Ja moje dziecięce podusie wypełniam antyalergiczną kulką silikonową, kupuję na allegro i sprawuje się dobrze :) Też byłam kiedys na jednej rekonstrukcji bitwy :) Fajna sprawa :))
OdpowiedzUsuńPoduchy są cudne:)
OdpowiedzUsuńIle ciekawych zdarzeń u Ciebie:) I jaka piękna pani z epoki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ach, zazdroszczę Ci widoku tych 11 bocianów! Uwielbiam te ptaszyska ! :)))
OdpowiedzUsuńTakie rekonstrukcje to fajna sprawa - my na turnieje rycerskie czasem wpadamy :)
OdpowiedzUsuńTeż przednie widowisko, jest co podziwiać i nauczyć się :)